Przychodzi Pan do Jagiellonii
jako król strzelców II ligi. W ekstraklasie o bramki jednak będzie znacznie trudniej.
- To się okaże. Na pewno taki sezon, jak ostatni, ciężko będzie powtórzyć. Bramek było sporo, a szczerze mówiąc, mogło być jeszcze więcej. Mam jednak nadzieję, że nie poprzestanę na tym, co osiągnąłem. Przychodzę do Białegostoku z nadziejami na swój piłkarski rozwój i liczę, że stanę się lepszym piłkarzem.
Nie obawia się Pan przeskoku o dwie klasy rozgrywkowe, bo tyle dzieli II ligę i ekstraklasę?
- Gdybym się bał, to poszedłbym do czwartej ligi gdzieś w okolicach Płocka z którego pochodzę. Nie jestem człowiekiem strachliwym, wręcz przeciwnie, lubię nowe wyzwania. Oczywiście, jakaś tam trema zawsze jest, ale ona jest związana bardziej z zawodem piłkarza. To taki sport, że jednego dnia jesteś tu, a drugiego tam. Ale był czas przywyknąć.
No właśnie, pochodzi Pan z Płocka, ale w Wiśle jakoś za bardzo nie wyszło. Dlaczego?
- Trudno powiedzieć, czasami w swoim mieście jest najtrudniej się wybić. Gdzieś po drodze czegoś zabrakło, miałem słabsze momenty i to zadecydowało, że w Wiśle się nie przebiłem. Osobiście bardzo żałuję, bo to klub, który zawsze będę miał w sercu. Szkoda, że w minionym sezonie Nafciarzom nie udało się awansować do ekstraklasy, bo byłaby okazja zmierzyć się z nimi.
Skuteczność odzyskał Pan dopiero w Stalowej Woli.
- Rzeczywiście, można powiedzieć, że karabin dopiero tam został odblokowany. Cieszę się, bo zapewne dzięki temu zostałem dostrzeżony przez skauting Jagiellonii.
Kiedy pojawiło się zainteresowanie ze strony białostockiego klubu?
- Już jakiś czas temu miałem sygnały, że na naszych meczach są przedstawiciele ekstraklasy, w tym Jagiellonii. Później otrzymałem ofertę, która wydała mi się odpowiednia. Podjąłem decyzję, że chcę grać w Białymstoku, bo wydaje mi się, że tu będę mógł najlepiej rozwijać moje umiejętności i to zadecydowało.
Rozmawiał Pan już z trenerem Michałem Probierzem?
Tak i trener powiedział mi, że jest na tak, jeśli chodzi o moje przyjście. Dał do zrozumienia, że piłeczka jest teraz po mojej stronie i jeśli będę ciężko pracował na treningach, to otrzymam swoją szansę.
W Białymstoku spotka Pan Macieja Gajosa, z którym miał okazję wspólnych występów w Rakowie Częstochowa.
Rzeczywiście i jak się okazuje, nasze drogi znowu się schodzą. Maciek dość szybko poszedł do Jagiellonii i jak pokazał czas, to był dobry wybór, bo bardzo rozwinął się pod względem piłkarskim. Teraz ja idę tym śladem i mam nadzieję, że ze mną będzie podobnie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?