Lokalna Organizacja Turystyczna ma ambitne plany

Kurier Poranny: Lokalna Organizacja Turystyczna w Hajnówce zaczyna aktywnie działać.

Walentyna Gorbacz, prezes zarządu LOT: Wszystkie kwestie prawne mamy praktycznie za sobą. Do wszystkich członków organizacji wysłaliśmy zapytanie, czym mamy się zająć w tym roku. Myślę, że w połowie marca zbierze się zarząd i ustalimy harmonogram wydatków, działań.

Ilu członków liczy LOT?

- Trzydzieści. Są osoby prywatne, ale przeważnie przedstawiciele firm, często jednoosobowych, stowarzyszeń, samorządów, BPN, Nadleśnictwo Browsk, są też pojedyncze kwatery agroturystyczne. Chcielibyśmy, żeby było jak najwięcej członków.

Jakie macie plany na pierwszy rok swojej działalności?

- W tym roku planujemy udział w targach turystycznych w Berlinie, pojedziemy na konferencję polsko-białoruską dla dziennikarzy. Jako LOT będziemy promowali podmioty, które są naszymi członkami. Wybieramy się też na targi do Warszawy. Na targach w Białymstoku będziemy na stoisku powiatu, bo chodzi o to, żeby promować się także w regionie, żeby ludzie czuli potrzebę jednoczenia się, wspólnej promocji.

Ze współpracą może być ciężko.

- Każdy z członków powinien sobie uświadomić, że przystępując do LOT nie może widzieć tylko własnych interesów. Powinien myśleć szerzej, choćby polecić atrakcje, które są w pobliżu, a którymi dysponuje ktoś inny, czyli wzajemne wspieranie się, uzupełnianie. Jego zadaniem jest wręcz zachęcanie turysty, żeby poszedł do tego sklepu, skorzystał z tej fryzjerki itd.

Tak by maksymalnie przedłużyć pobyt turysty?

- Tak, to też ma znaczenie. Nie to, że turysty przyjeżdża, odjeżdża i koniec, będzie następny.

Ale żeby coś proponować, trzeba o tym wiedzieć.

- Oczywiście. Chcemy organizować szkolenia, bo świat idzie szybko do przodu, rosną też wymagania turystów, którzy do nas przyjeżdżają. Po prostu - trzeba nad tym cały czas pracować.

Jak zamierzacie przekonać potencjalnych klientów, że warto zawierzyć LOT-owi?

- Chcemy wypromować LOT tak, by kojarzyła się z wysoką jakością usług. Owszem, turyści też są różni, ale jeżeli już ktoś się prowadzi działalność turystyczną, to powinien to czuć, mieć świadomość, że on jest dla klienta, a nie na odwrót. Na pewno jest to trudne zadanie, na pewno na taką promocję potrzebne są też duże pieniądze.

I jeszcze jedno - trzeba też być tam, gdzie jest nasz klient. Do nas najwięcej osób przyjeżdża z Warszawy i tam musimy być - na różnych imprezach w plenerze, chociażby święcie Wisły, czy prezentacji gmin wiejskich Podlasia na Placu Zamkowym. Planujemy też promocję w centrum handlowym. Chodzi o to, żeby dotrzeć do największej liczby odbiorców.