Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kononowicz nie ma spokoju. Chuligani rzucają jajkami, butelkami i kamieniami...

Janka Werpachowska
I widzi pani? - pyta retorycznie Krzysztof Kononowicz. - Chuligani grożą, jajkami, kamieniami rzucają w ścianę, w okno.
I widzi pani? - pyta retorycznie Krzysztof Kononowicz. - Chuligani grożą, jajkami, kamieniami rzucają w ścianę, w okno.
Pan Krzysztof Kononowicz ma problemy z chuliganami. Jednak na prezentacje swojego programu zawsze ma czas. Po pierwsze: policja na ulice - obiecuje. - Koniecznie zmienię im mundury, bo te niebieskie nie podobają mi się

Ludzie dzwonią do redakcji w różnych sprawach. Dziura w jezdni, dokuczliwy sąsiad, głośny pies za ścianą - napiszcie, pomóżcie, skrytykujcie. Kilka dni temu zatelefonował do mnie Czytelnik, żeby opowiedzieć o swoich problemach z chuliganami, którzy mu dokuczają.

- Pani redaktor, niech pani przyjedzie z footografem. Zobaczycie, jak wygląda mój dom i co mi przez płot wrzucają na podwórze.

Dopiero na koniec rozmowy Czytelnik się przedstawił:
- Nazywam się Kononowicz Krzysztof.

Nie czuję się bezpiecznie

Dom Krzysztofa Kononowicza wygląda szczególnie na tle innych przy tej ulicy. Fronotowe okna chronią potężne, stalowe okiennice. Na elewacji widać zacieki po rozbitych jajkach. Na trawie przed domem leżą puszki po piwie, stary adidas i butelka po wódce, z wtłoczoną do środka martwą myszą.

- Prosił pan o interwencję. Co się tu u pana dzieje?

- Nazywam się Kononowicz Krzysztof, tutaj mieszkam razem z matką, inwalidką pierwszej grupy, i bratem. I widzi pani? Chuligani grożą, jajkami, kamieniami rzucają w ścianę, w okno. Nikt nie ma takich pięknych okiennic jak u mnie. Można przejść się, zobaczyć od początku do końca ulicy - nikt nie ma. Ale z początku okna ja szkliłem. Policja nasza ukochana przyjedzie tylko do mnie, zobaczy takie rzeczy, i jak pani przypuści? Co się dzieje? Policjant do mnie: Nazwisko!!! Imię!!! Adres!!! Data urodzenia!!! I miejsce urodzenia!!! I już ja mam sprawę wytoczoną, że za takie rzeczy bezpodstawnie wzywam radiowóz.

- A pan wie, kto to robi?

- Chuligani, proszę pani. Widzi pani, tacy jak tam idą. Mają kapturki na główkach, żeby twarzy nie było widać. A w nocy to wie pani, łatwo wszystko... Wszystkie koty są czarne, nie ma białych... Już sprawa była - matka świadkiem, brat świadkiem i mój rzecznik prasowy.

- Dlaczego ludzie są tacy złośliwi w stosunku do pana, jak pan myśli?

- Nie wiem dlaczego. Z sąsiadami dobrze żyję. Ale chuligani przyjdą, napici. A ja, jako znany i biorący udział w polityce, to mnie trzeba uziemić.

Kononowicz już nieraz pisał skargi na sposób traktowania go przez policjantów. Pisał nawet do ministra Schetyny. Niestety, jak mówi, jego skargi wracają po kolejnych szczebelkach służbowej drabiny na sam dół - czyli do szefa komisariatu. I nic z nich nie wynika.

- Byłem kiedyś z matką - bo to ona jest właścicielką domu i posesji - na naszym komisariacie, u samego komendanta - opowiada Krzysztof Kononowicz. - I wie pani, co usłyszałem? "Ja jeździć, żeby oglądać jakiś kamień na pana podwórku, nie mam zamiaru. A jak pan będzie nachodził, to naślę na pana straż miejską i jeszcze dostanie pan mandat za bałagan na podwórku". I koniec rozmowy był.

- Panie Krzysztofie, a może by się pan stąd wyprowadził do jakiejś innej dzielnicy? Miałby pan spokój.

- O nie. Nie mam takiego zamiaru. Tu niedaleko na cmentarzu leży mój ojciec, dziadek i babcia, świętej pamięci. I ja tutaj myślę dożyć, na tej ojcowiźnie. Będę walczyć o sprawiedliwość. Tak mnie ojciec wychował, że twardy jestem, nie ustąpię.

Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Białymstoku, zna sprawę Kononowicza.

- Samego Krzysztofa Kononowicza znam osobiście - mówi Jacek Dobrzyński. - Dotarł i do mnie ze swoimi pretensjami. Naprawdę, te interwencje, które u niego były podejmowane, dotyczyły na przykład jakiegoś kamienia, rzekomo wrzuconego do ogrodu. Prawdę mówiąc, to się kwalifikuje na zwykły mandat, właśnie za bezzasadne wzywanie policji. Ale sprawę Kononowicza potraktowaliśmy specjalnie. Wiadomo, jest postacią kontrowersyjną, znaną, publiczną wręcz od czasu kampanii prezydenckiej. Uznaliśmy, że najlepiej będzie, jeśli to sąd powszechny rozstrzygnie, kto ma rację. Bo nasza ocena zawsze będzie przez Kononowicza kwestionowana.

Zmienię Polskę

- Niektórzy to myślą, że jak ja do Unii Europejskiej się dostanę, to tam zarobię dużo i sobie nowy dom w innej dzielnicy postawię - mówi Krzysztof Kononowicz. - A ja nie po to, żeby się bogacić do europarlamentu idę. Ja chcę tam porządek zaprowadzić: w Polsce i w Europie.

- Po pierwsze: policja na ulice. I koniecznie zmienię im mundury, bo te niebieskie nie podobają mi się - zaczyna wyliczać kolejne punkty swojego programu Kononowicz. - Po drugie: zakłady muszą powstać państwowe, a nie zagraniczne. Wszyscy ludzie muszą mieć chleb, żeby nie głodowali. I dla młodzieży żeby powstały hale sportowe. To dla mnie najważniejsze jest. Poza tym hipermarkety pójdą za miasto.

- A te, co już są w mieście, jak w Białymstoku na przykład. Co z nimi zrobić?

- Przerobić na sale gimnastyczne.

W Europie dużo trzeba zmienić

- Będę żądać od przewodniczącego całej Unii Europejskiej, aby zmienił ustawę o karalności. Nie chcę, żeby kara śmierci wróciła. Za morderstwo dożywocie. Tylko nie tak jak teraz, że siedzą w celi. Jest tyle dróg do wybudowania, a w więzieniach siedzi darmowa siła robocza. Łopata do ręki i kop. W całej Europie tak powinno być. Nie tylko w Polsce, ale i na Białorusi, wszędzie. I trzeba zmienić ustawę o policji w Europie. Żeby policjant miał prawo, jak chuligana złapie na gorącym uczynku, dobrze w dupę dać. To taki przestępca na drugi raz się zastanowi. Ale ludziom broni bym nie dawał. Bo od obrony przed bandytami jest policja.

A jak będę prezydentem RP...

Kariera europarlamentarzysty to jeszcze nie szczyt możliwości Kononowicza. Nie porzucił marzeń o fotelu prezydenta RP.

- Jak już będę prezydentem, to też dużo zmienię. Będzie zupełnie inaczej - zapowiada Kononowicz. - Nie będzie Sejmu i Senatu. Będzie prezydent i premier i oni będą tworzyć ustawy. Jako prezydent nie będę siedział za biurkiem. Będę jeździł po całej Polsce, a ona będzie od morza do morza.

Dlaczego Związek Słowiański zgodził się, aby Kononowicz kandydował pod ich szyldem? - Przecież on nie mówi nic takiego, co byłoby sprzeczne z etyką i interesami kraju. Jego osoba nie budzi naszych zastrzeżeń - twierdzi Włodzimierz Rynkowski, członek zarządu Związku Słowiańskiego z Warszawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny