Krynki. Internauta: Miasto bez perspektyw (zdjęcia)
Krynki. Wizyta bociana
Nie trzeba być znawcą architektury i profesorem sztuki, aby zauważyć, że liczne materialne świadectwa kultury żydowskiej niszczeją. Jedna z synagog została wysadzona w 1971 roku w powietrze ( za zgodą ówczesnych władz gminnych) i straszy gromadą gruzu porośniętą krzakami ( kilka lat temu wg informacji od Podlaskiego Konserwatora Zabytków została sprzedana przez gminę żydowską osobie prywatnej, która planowała wybudować z kamieni synagogi - willę. Na szczęście konserwator zabronił. Ma to być trwała ruina i zabytek po minionych mieszkańcach) , druga niszczeje i jest prymitywnym magazynem zboża, zaś trzeci stanowi "Dom Kultury", chociaż z kultura tutaj różnie bywa. Chociaż Krynki są królewskim miastem z piękną historią , dla zwykłego turysty - już na miejscu jawi się jako "osada" bez gospodarza i perspektyw. Nie ma tutaj centrum turystycznego, miejsc noclegowych na poziomie europejskim. Z każdego kąta wychodzi "bylejakość", "znieczuleni" alkoholicy, i nostalgia za minionymi latami, kiedy to Krynki podlegały pod powiat grodzieński.
Zresztą i dziś bliżej stad do Grodna niż do Sokółki i Białegostoku, ale niestety granica odcięła Krynki od Grodna i przedwojennych perspektyw.
Nie ma w tym mieście zakładów pracy, a te co były dawno upadły, chociażby PGR, zakłady garbarskie, fabryka obuwia.