Konkursy na stanowiska dyrektorskie? Nie wszędzie

W Szkole Podstawowej w Ogrodniczkach dyrektor musi być wyłoniony na drodze konkursu. Nawet dotychczasowa pani dyrektor niech drży, jeżeli konkurencja się pokaże - zdradza burmistrz Grygiencz. - Zapewniam, że wyrok będzie sprawiedliwy.
Podobnie będzie wyglądało wyłonienie nowego dyrektora w supraskim Zespole Szkół Sportowych, którym do tej pory zarządza Jan Żmojda. W ostatniej kadencji został wybrany na to stanowisko bez konkursu, co przez lata było krytykowane przez niektórych radnych Supraśla.

Zwycięży najlepszy

- Obojętne czy dyrektor zasłużył się, czy nie, konkurs powinien być - uważa burmistrz Supraśla . - Trzeba skończyć z tymi pomówieniami i niedomówieniami. Niech najlepszy zwycięża.

Ostatnio opisywaliśmy sytuację z Wasilkowa, gdzie burmistrz Antoni Pełkowski nie zdradza takiej chęci wyboru dyrektorów miejscowych szkół, gdzie np. w Studziankach dyrektor Paweł Lotkowski rządzi podstawówką od 18 lat.

- Jest jeszcze za wcześnie na podejmowanie decyzji - tłumaczył nam niedawno burmistrz Pełkowski. - W przypadku obecnych dyrektorów wystąpiłem o opinie do rad pedagogicznych i do rad rodziców. Czekam spokojnie na opinie. W zależności od tego, jakie one będą, będę podejmowane dalsze decyzje.

Burmistrz Pełkowski nie chciał komentować tego, że opinia nauczycieli na temat dyrektora może być nieobiektywna. Niektórzy z nich mogą się bowiem bać napisać negatywną opinie o człowieku, który być może już wkrótce, nadal będzie ich bezpośrednim przełożonym.

Nie ma konkursu, nie ma motywacji

- Ja już burmistrzowi Pełkowskiemu doradzałem: czy dobrze, czy źle, konkurs wyłania najlepszego człowieka i nie ma o czym rozmawiać - relacjonuje burmistrz Grygiencz. - Nawet jeśli jakiś dyrektor jest pewien kolejnej kadencji i tak musi się zmobilizować do jeszcze lepszej pracy. A jeżeli "zaklepujemy" go bez konkursu, to będzie spokojnie siedział, bo nie ma motywacji do pracy.