Katastrofa. Pierwsza runda i od razu porażka. Magda Linette poza turniejem w Hua Hin

W połowie stycznia Linette nie dokończyła spotkania pierwszej rundy wielkoszlemowego turnieju Australian Open z Caroline Wozniacki. Z powodu kłopotów zdrowotnych nasza tenisistka poddała spotkanie na początku drugiego seta, na szczęście uraz nie okazał się poważny i po zaledwie dwóch tygodniach Polka po raz kolejny pojawiła się na korcie, tym razem w Hua Hin.

Ze wspomnianą miejscowością w Tajlandii poznanianka ma niezwykle miłe wspomnienia. To tutaj cztery lata wcześniej po raz ostatni wygrała turniej WTA (łącznie ma na koncie zaledwie dwa triumfy), a w finale okazała się lepsza od Szwajcarki Leonie Kueng.

Podczas tegorocznej edycji imprezy Linette została rozstawiona z numerem jeden. Wszystko dlatego, iż numery przydzielano na podstawie klasyfikacji sprzed rozpoczęcia wielkoszlemowego turnieju Australian Open. Wysoki ranking z połowy stycznia ma też wpływ na kolejne turnieje, w których nasza tenisistka planuje wziąć udział - w Abu Zabi, Dosze i Dubaju. Dzięki temu, iż listę zgłoszeń tworzono na podstawie klasyfikacji sprzed zmagań w Melbourne, w każdym z nich będzie mogła zagrać od razu w turnieju głównym.

Obecnie Magda jest 56. rakietą świata. W ciągu dwóch tygodni osunęła się o 32 miejsca, co jest spowodowane tym, iż utraciła wywalczone przed rokiem punkty za dotarcie do półfinału Australian Open. Spośród naszych tenisistek wyżej od niej plasuje się nie tylko Iga Świątek (liderka), ale też Magdalena Fręch, która awansowała na najwyższe w karierze, 51. miejsce.

Linette w poszukiwaniu punktów udała się do Tajlandii, gdzie w tym tygodniu rozgrywany jest turniej rangi 250. Już przed pierwszym meczem wiedziała, że w przypadku dobrego wyniku (co najmniej półfinał), znów może być wyżej klasyfikowana niż łodzianka, która gładko przegrała w kwalifikacjach turnieju rangi 500 w Linz (4:6, 0:6 z zajmującą 160. lokatę Niemką Ellą Seidel). Poznanianka najwyraźniej jednak nie chciała robić przykrości nieco młodszej koleżance.

Pierwszą przeciwniczką Polki w Hua Hin była niespełna dwudziestoletnia Diana Sznajder, która obecnie plasuje się na początku drugiej setki światowego rankingu (108. miejsce). Obydwie tenisistki w Tajlandii zagrały ze sobą po raz pierwszy, a faworytką potyczki była turniejowa jedynka.

Potyczka rozpoczęła się nieoczekiwanie od przegranego seta przez naszą tenisistkę. Linette nie była w stanie wykorzystać żadnej z nadarzających się okazji na przełamanie, sama zaś w siódmym gemie straciła podanie, co skutkowało tym, iż pierwsza partia zakończyła się rezultatem 4:6. Dodatkowo niepokój mogła wzbudzić sytuacja, w której Magda poprosiła o konsultację medyczną, na szczęście okazało się, że nie doskwiera jej nic, co uniemożliwiałoby kontynuowanie gry.

Po krótkiej przerwie to Polka zaczęła dominować, a w drugim secie pozwoliła rywalce na triumf w zaledwie w jednym gemie. Zwyciężczynię wyłonić musiała więc trzecia partia, w której role się odwróciły -znów lepiej spisywała się Sznajder i to ona nieoczekiwanie awansowała do drugiej rundy.