Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Bierć-Górna wiele razy otarła się o śmierć

Magdalena Kuźmiuk
Karolina wiele razy otarła się o śmierć
Karolina wiele razy otarła się o śmierć Wojciech Wojtkielewicz
Olbrzymie dawki sterydów, silna chemioterapia, dwa przeszczepy szpiku, ponad 300 przetoczeń krwi i wszystkie możliwe powikłania, jakie tylko zna medycyna. W czasie trzyletniej walki z chorobą Karolina tylko raz miała chwilę słabości.

Wieczorem rozpoczęto transplantację. Karolcia zaczęła skarżyć się na silny ból głowy, dołączyły wymioty, ucisk w klatce piersiowej. Parametry życiowe oszalały. Ciśnienie wzrosło do 190/100 mmHg, tętno spadło do 28 uderzeń na minutę. Była przerażona. Paniki w jej oczach mama nie zapomni do końca życia. Karolina pytała, czy umiera. Krzyczała, że się dusi.

Tak 18-letnia Karolina Bierć-Górna zapamiętała pierwszy przeszczep szpiku kostnego. Opisuje go na swoim blogu. To był kwiecień 2010 roku. Wtedy po raz pierwszy otarła się o śmierć.

O chorobie Karolina dowiedziała się tuż przed Wielkanocą. Śliczna, wysportowana, pełna życia nastolatka. Świetnie jeździła konno.

- Zbliżały się kolejne zawody. Musiałam podstemplować książeczkę sportowca. Pojechałam na badania. Pobrali mi krew. Rutyna. Wyniki miałam odebrać następnego dnia. Oczywiście, konie były ważniejsze, nie pojechałam. Zadzwonili do mamy. Miałyśmy natychmiast przyjechać - wspomina.

Wyniki były tragiczne. Lekarze nie wiedzieli, co jej jest. Karolina trafiła na onkologię do białostockiego DSK. Rozpoznanie: aplazja szpiku kostnego. Jej szpik umierał. Leczenie immunosupresyjne nie przyniosło rezultatu. Jedynym ratunkiem był przeszczep szpiku.
Rozpoczęło się szukanie dawcy. Szpik oddała 40-letnia Niemka. 6 kwietnia ubiegłego roku w klinice w Poznaniu Karolina miała dostać nowe życie. W myślach już odliczała sto dni - tyle potrzeba bowiem, by chory mógł zacząć wracać do normalnego życia.

- Wszyscy myśleli, że zwariowałam. Bo przeszczep chciałam mieć jak najszybciej. Miałam jedną motywację: szybko wrócić do zdrowia. Nie załamałam się. Nie brałam do siebie, że jestem śmiertelnie chora. Nie rozpaczałam - przyznaje Karola.

- Karolina była najbardziej opanowana z nas wszystkich. Silniejsza ode mnie, nawet od lekarzy, których wprost zadziwiała - dodaje jej mama pani Alina.

O włos od śmierci

Przed przeszczepem Karolina przyjęła potężną dawkę chemioterapii, by zniszczyła jej szpik. Zdecydowała o obcięciu długich, pięknych włosów. Pielęgniarz ogolił je maszynką. - Wiedziałam, że i tak wypadną. Wolałam mieć to już za sobą. Większą traumą byłoby dla mnie, gdyby długie pukle zostawały mi w garści - wyznaje.

Nowy szpik transplantolodzy zaczęli przetaczać nocą. Coś poszło nie tak. Przeszczep przerwano. Karolina miała wstrząs anafilaktyczny. Jej życie zawisło na włosku.

- Krzyczała z bólu. Wymiotowała. To była noc, nie było wielu lekarzy. Z innego oddziału przybiegła anestezjolog. Pamiętam, że Karolina trzymała mnie za palec i pytała: Mamo, co ze mną będzie, czy ja umieram? Zanim mnie wyproszono, zobaczyłam przerażony wzrok lekarki. Potem wyznała mi, że nigdy czegoś takiego nie widziała - opowiada pani Alina.
Po trzech godzinach lekarzom udało się przywrócić Karolinę do życia. Procedurę transplantacji powtarzano trzy razy. Ale mama dostała do podpisu dokumenty uruchamiające poszukiwanie drugiego dawcy.

W dziesiątej dobie Karolina zaskoczyła wszystkich. We krwi pojawiły się pierwsze leukocyty. Radość w klinice nie trwała jednak długo. Do organizmu Karolci wkradły się wirusy, infekcje, które osłabiły pracę szpiku. Leki zabijały wirusy, ale one wracały jak bumerang. Po trzech miesiącach padła decyzja, że szpik się nie przyjął i potrzebna jest druga transplantacja - pisze Karolina na blogu.

Na 21 lipca 2010 ustalono datę drugiego przeszczepu. Poszło dobrze. Problemy pojawiły się po kilku dniach. Wirusy zaatakowały z podwójną siłą. W mózgu dziewczyny utworzył się 1,5-centymetrowy guz.

- Karolina stała się rośliną. Nie mogła sama jeść, miała trudności z mówieniem, straciła wzrok. Sparaliżowało ją. Chirurdzy powiedzieli, że już nic się nie da zrobić. Że nie podejmą się operacji, bo Karolina by jej nie przeżyła - opowiada mama.

- To było najgorsze. To wtedy miałam chwilę załamania. Czułam się, jakbym była za ścianą. Drażnił mnie telewizor, bo go tylko słyszałam. Nie mogłam spać. Jak już zasnęłam, to miałam straszne sny. Przychodził lekarz, pytał mnie o coś, przez kilkanaście minut zbierałam myśli, by odpowiedzieć mu dwoma słowami - dodaje Karolina.
Leczenia podjął się amerykański profesor, który mailowo i telefonicznie instruował poznańskich lekarzy. W mózgu Karoliny założono dren połączony z portem, przez który podawane były leki wprost do zmiany powstałej w mózgu. Udało się.

Zaraża optymizmem

Karolina spędziła w poznańskiej klinice osiem miesięcy. Odizolowana od świata w sterylnym pokoiku, na restrykcyjnej diecie. Spacerowała wokół łóżka na tyle, na ile pozwalały jej przewody podłączone do aparatury. Czytała, malowała, oglądała telewizję, grała w gry, wyszywała, zrobiła dziesiątki kolczyków i bransoletek.

Do szpitala w Białymstoku wróciła jesienią ubiegłego roku. Tu kontynuowała leczenie. Przeszła wstrząs septyczny.

- Miała nawroty wirusów. M.in. zapalenie płuc, zapalenie błony naczyniowej oka, ostre zapalenie trzustki, przełyku, pęcherza moczowego, przewlekłą niewydolność nerek, cukrzycę, łysienie skóry - wylicza mama. - Nasza pani profesor powtarzała, że wszystko co w medycynie i ponad nią skumulowało się w jednej Karolinie.

- Za czym tęskniłam? Za ludźmi, za zgiełkiem. Jak wyszłam pierwszy raz, powiedziałam do mamy: Chodź, pojedziemy, gdzie jest dużo ludzi. Popatrzeć, pochodzić - wyznaje Karolina.
Teraz pilnie nadrabia zaległości w nauce. W szkolnej ławie nie siedziała odkąd zachorowała - trzy lata. Chce zdać maturę ze wszystkimi z klasy. - Spróbuję. Jak się nie uda, nie będę załamana - zapowiada.

Jest wolontariuszką, działa w fundacji spełniającej marzenia chorych dzieci. Odwiedza innych młodych pacjentów kliniki onkologii. Roznosi uśmiech. Zaraża optymizmem, wiarą w to, że chorobę można pokonać. W końcu sama jest na to dobrym przykładem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny