Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Mielnikiewicz: Nigdy nie strzelam zdjęcia z biodra

Urszula Krutul
Justyna Mielnikiewicz w Białymstoku pojawiła się na wernisażu swojej wystawy „A Ukraine runs through it” prezentowanej na ŻUBROFFCE
Justyna Mielnikiewicz w Białymstoku pojawiła się na wernisażu swojej wystawy „A Ukraine runs through it” prezentowanej na ŻUBROFFCE Andrzej Zgiet
Jeśli ktoś potrzebuje pomocy, to na pewno nie nacisnę migawkę - mówi Justyna Mielnikiewicz

Kurier Poranny: Do Białegostoku przyjechałaś specjalnie na Międzynarodowy Festiwal Filmów Krótkometrażowych ŻUBROFFKA. Zrobiłaś już u nas jakieś zdjęcie?

Justyna Mielnikiewicz:
Nie, ale może jeszcze coś zrobię. Na razie czekam aż wyjdzie słońce. Jest mi tutaj strasznie zimno (śmiech). Kiedyś, jak zaczynałam swoją fotograficzną drogę, zawsze miałam ze sobą aparat. Teraz staram się oddzielać moją pracę od codzienności. Nie noszę ze sobą aparatu, bo to się kończy tym, że mam później 1500 zdjęć, z których muszę coś wybrać. Lubię jechać na materiał w dane miejsce i skupiać się tylko na tym, co mam zrobić. Wtedy przestawiam swój umysł na pracę. I myślę innymi kategoriami. Inaczej jest to bardzo męczące. Kiedyś nie mogłam nawet wypić kawy, bo cały czas szukałam sytuacji, które można by było sfotografować.

Ale masz smartfona którym robisz zdjęcia córce.

- Tak. Nie mam jakiejś fiksacji na punkcie sprzętu. Sądzę, że i iPhone’m da się zrobić zdjęcie, które później może zostać częścią poważnego materiału.

Co ci daje fotografowanie?

- Dla mnie fotografowanie to sposób na poznawanie świata. I to zarówno przy moich projektach autorskich, jak i przy zamówieniach. Dużo się uczę, poznaję ciekawych ludzi. A przy projektach autorskich używam fotografii jako medium do zgłębiania świata. Czytam, spotykam ludzi, poznaję ich historie. I tak trochę przy okazji robię zdjęcia. Już od dzieciństwa miałam w sobie ciekawość, chęć zadawania sobie pytania na jakiś temat i szukania odpowiedzi.

Skończyłaś filmoznawstwo. Czy te studia ci jakoś pomogły w szukaniu siebie?

- Tak. Bo mnie nie męczyły. Mieliśmy tam strasznie dużo wolności (śmiech). Miałam mnóstwo znajomych, siedzieliśmy dużo w barach, rozmawialiśmy o wszystkim. Nie musiałam chodzić na zajęcia, a jedynie zdawać egzaminy. Udawało się, byłam bardzo dobrą studentką. Nie lubię jak mnie ktoś przymusza, lubię robić swoje.

Później pojawiła się fotografia. Jesteś samoukiem.

- Tak. Zaczynałam jako totalny samouk i samoukiem chyba się zostaje (śmiech). Fotografia sama w sobie nie jest trudna. Ale jest w niej sporo różnych elementów. To nie polega jedynie na naciśnięciu migawki i zrobieniu zdjęcia. Trzeba wiedzieć po co się ją naciska, kiedy. A później, kiedy się już wybiera zdjęcia, trzeba wiedzieć dlaczego to, a nie inne, które ustawić za którym. I to nie tylko przy składaniu książki, ale nawet przy tworzeniu wystawy. Fotografia pokazywana na wystawie też ma swoją dramaturgię. Nie jest nigdy przypadkowa. Do mojej książki o Kaukazie weszło około 115 zdjęć. Teraz pracuję nad ukraińską. Na ten moment wybrałam 300 zdjęć. A z tego trzeba będzie wybrać do 100, które będę układać w książkę.

Co jest najtrudniejsze przy wyborze?

- Niezbędny jest dystans do swojej pracy, którego trzeba nabrać. Każde zdjęcie widzę jako historię tego, co wydarzyło się przed jego zrobieniem, po i wokół. Mam też odniesienie do innych zdjęć i całości czegoś, o czym chcę opowiedzieć. Ciężko jest rozłożyć to na czynniki pierwsze, a później znowu złożyć i zrobić z tego jakąś narrację. Myślę, że moment wyboru, edycji jest najtrudniejszy.

Prawdą jest, że rozśmieszasz swoich bohaterów przed zrobieniem zdjęcia?

- (śmiech) Raczej nie. Zwłaszcza jeśli fotografuję sytuacje związane z wojną. Jednak poczucie humoru jest ważnym elementem mojej pracy. Rozmawiam z ludźmi i jeśli kogoś trzeba rozśmieszyć to tak robię. Ale często nie jest to potrzebne, albo jest nie na miejscu. Wszystko zależy od sytuacji.

Co dla fotografa jest najtrudniejsze na wojnie?

- Chyba ciężar historii, które ze sobą niesie. Tego co ludzie mówią, co się wokół dzieje. Człowiek stara się w tym jakoś współuczestniczyć i to rozumieć. Wojna kreuje chaos. Jest to trudne do zrozumienia, do odczucia, do przełożenia na język wizualny.

A jest jakiś moment w którym nie naciśniesz spustu migawki?

- Jeśli ktoś potrzebuje pomocy to nie jest moment, w którym będę naciskać migawkę. Nie zdarzyła mi się taka sytuacja. Ale myślę, że gdybym miała przed sobą kwestię ratowania życia lub zrobienia zdjęcia, to na pewno wybrałabym pomoc drugiej osobie.

W Gruzji mieszkasz od 12 lat. Czy tam jest fotografom łatwiej niż w Polsce?

- Pracowałam i w Gruzji, w Turcji, w Iranie, na Białorusi. Nie mogę powiedzieć, że gdzieś jest łatwiej, a gdzieś trudniej. Często nawiązuję kontakt z ludźmi wcześniej, umawiam się z nimi i rozmawiam. Nigdy nie byłam fotografem ulicznym, który strzelał zdjęcia z tzw. biodra, z ukrycia, nie lubię tego. To chyba wtedy najczęściej się dostaje po mordzie (śmiech). Chociaż zdarza mi się robić zdjęcia uliczne. Trzeba lubić fotografowanie i być ciekawym miejsca, które się fotografuje.Trzeba wiedzieć przez co przechodzą ludzie. Wtedy oni rozumieją, że nie jesteś kimś, kto przyjechał fotografować ich nieszczęście.

A gdyby fotografii w twoim życiu nie było?

- Wyobrażam sobie, że może jej nie być. To bardzo niestabilny zawód. Teraz tak żyję i pracuję, ale mam świadomość każdego mijającego roku. I wiem, że muszę mieć coś w zanadrzu. Gdyby fotografii nie było, pewnie pojawiłoby się coś innego. Zawsze lubiłam szyć, zawsze myślałam, że fajnie byłoby być fryzjerką (śmiech). Można robić w życiu wszystko. Wystarczy, że wkładasz w to wystarczająco dużo energii i wtedy musi się udać.

Justyna Mielnikiewicz

wielokrotnie nagradzana polska fotografka mieszkająca w Tbilisi. Współpracuje m.in. z „New York Times”, „National Geographic”, „Le Monde”. W 2008 r. zdobyła drugą nagrodę World Press Photo w kategorii People in the News za zdjęcia wykonane podczas wojny w Osetii Południowej w 2008 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny