Szkoleniowiec żółto-czerwonych jeszcze przed spotkaniem z Miedziowymi ostro wypowiadał się o stanie polskiego futbolu. - I zdania nie zmieniłem, dalej uważam, że mamy śmieszną ligę i jesteśmy biedakami. W dodatku tak zakochanymi w sobie, że nie umiemy rzetelnie ocenić naszej piłki - grzmi Probierz.
Opiekun żółto-czerwonych już przed sezonem wspominał, że europejskie puchary są dla wielu polskich klubów pocałunkiem śmierci. Za sukces przychodzi potem słono płacić słabszą postawą w lidze.
- Tak naprawdę trener, który robi sukces i zdobywa miejsce w pucharach, jest frajerem, bo potem rykoszetem odbija się to na nim i jego drużynie. Nie chcę kolejny raz przywoływać przykładu Ruchu Chorzów i Zawiszy Bydgoszcz, ale każdy chyba pamięta, co się działo z tymi zespołami - zaznacza Probierz. - Po nas też oczekiwano cudów, jakby zapominając, że jeszcze rok temu upatrywano w Jagiellonii głównego kandydata do spadku. Teraz z kolei oczekiwano, że będziemy mocarzami w kwalifikacjach Ligi Europy, do których przystąpiliśmy praktycznie z marszu, bez obozu przygotowawczego, sparingów - wylicza.
Nasz rozmówca nie uważa też, by jego podopieczni skompromitowali się na europejskiej arenie.
- Słyszałem hasła "do zobaczenia w Kopenhadze, bo Omonię łatwo ogramy" i brał mnie pusty śmiech. To niby my byliśmy faworytem? Czy ktoś, kto tak uważa porównał rankingi, budżety? Na Cypr wyjechali czołowi gracze naszej ligi, bo nikt ich w Polsce nie był w stanie zatrzymać. Do naszego kraju przyjeżdża jakiś europejski średniak i kupuje kogo chce, a my jesteśmy bezsilni i musimy się pokornie na to godzić. Od nas odeszli Patryk Tuszyński i Nika Dzalamidze, ale w każdym klubie byłoby tak samo. To najlepiej świadczy o naszej bezsilności. Nie mamy pieniędzy nawet na wegetację, o rozwoju już nie wspominając. To nie jest krytyka, marudzenie, czy czarnowidztwo, tylko rzetelna ocena tego, co się dzieje - utrzymuje białostocki trener.
Europejskie występy to już jednak dla Jagiellonii przeszłość i trzeba zrobić wszystko, by skutki pocałunku śmierci odczuwać jak najkrócej. Mecz z Zagłębiem pokazał, że kryzys nadszedł bardzo szybko.
- Powiedziałem piłkarzom, że brakowało mi przede wszystkim agresywności, pazerności w odbiorze piłki. Musimy do tego wrócić i to jak najszybciej - tłumaczy Probierz. - Mecz się dla nas dobrze ułożył, szybko objęliśmy prowadzenie, więc trzeba było dalej grać swoje, a nie oddawać inicjatywę - zaznacza szkoleniowiec.
Opiekun naszego zespołu odnosi się także do zarzutu zbyt wczesnego zdjęcia z boiska Konstantina Vassiljeva, jednego z bardziej kreatywnych zawodników w spotkaniu z lubińskim beniaminkiem.
- Przegrywaliśmy walkę o środek pola i należało coś zmienić, stąd ta roszada. Nie oznacza to oczywiście, że nie liczę na Konstantina w kolejnych meczach, podobnie jak na innych nowych piłkarzy. Wszyscy oczekują, że Łukasz Sekulski z marszu zastąpi Tuszyńskiego, a on przecież jeszcze niedawno biegał po boiskach drugiej ligi. Ciekawym piłkarzem jest Jacek Góralski. Ale straciliśmy w porównaniu z ubiegłym sezonem prawie połowę składu. Te klocki trzeba układać od nowa, a proszę mi wierzyć, że bez okresu przygotowawczego i sparingów jest to trudne - przekonuje Probierz.
Mimo nieciekawej sytuacji szkoleniowiec zapewnia, że ani mu w głowie rozkładanie z bezsilności rąk.
- Przeciwnie, wszyscy chcemy pracować, nie ma w nas zniechęcenia, ale potrzebujemy czasu i spokoju - kończy trener Jagi.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?