Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

IO Paryż. Prezes Grzegorz Kotowicz - wspomnienia i przewidywania olimpijskie

Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
Piotr Olkowicz
Grzegorz Kotowicz jest od dwóch i pół roku prezesem Polskiego Związku Kajakowego. Jako były olimpijczyk, zdobywa dwóch brązowych medali, dołoży teraz wszelkich starań, żeby typowani do przywiezienia medali ze zmagań na Sekwanie jego podopieczni sprostali zadaniu i odegrali czołowe role w zmaganiach kajakowych. Zapraszamy na rozmowę o przeżyciach olimpijskich prezesa oraz jego przewidywaniach dotyczących zbliżającej się wielkimi krokami najważniejszej imprezy sportowej tego roku.

* Czy jako dziecko, kiedy zaczynał się interesować kajakarstwem, myślał Pan, że trafi kiedyś na Igrzyska Olimpijskie?

- Muszę przyznać, że nigdy o tym nie myślałem. Akurat jeżeli chodzi o to, jak zaczynałem swoją przygodę ze sportem, wyczynowo czy profesjonalnie w klubie uprawiałem tylko kajaki także nie krążyłem po klubach, ale jak w wieku około 10-11 lat zacząłem uprawiać kajakarstwo, to przy nim trwałem do wieku tego, w którym zdobywałem medale olimpijskie, ale nigdy o tym nie myślałem. Dla mnie ważne, akurat co mnie przyciągało, to imponowało mi, że kajakarze to była bardzo mocna sekcja w Czechowicach Dziedzicach. Klub Górnik Czechowice, to całe środowisko, to była taka zwarta grupa, fajni faceci trzymający się razem. Oprócz tego lubiłem wodę i to mnie głównie przyciągnęło do tego sportu, bardziej z takim nastawieniem na to, żeby przynależeć do jakiejś grupy, żeby jeździć na obozy. To wtedy jeszcze były te czasy gdzie wyjazd na zgrupowanie sportowe w kraju to było już coś fajnego, wielkiego, już nie mówię w ogóle o wyjeździe za granicę, a to akurat było całkiem możliwe, albo tylko możliwe dla wielu środowisk, przez uprawianie sportu. Muszę się przyznać, że rywalizacja na początku sprawiała mi duże trudności, bo strasznie się stresowałem przed startami, co później akurat już wieku dojrzałym, to był dla mnie chyba mój najmocniejszy atut, że potrafiłem sobie radzić ze stresem i dzięki temu też osiągałem takie wyniki, jakie osiągałem.

* Trenował Pan w Czechowicach i nagle któregoś dnia przychodzi wiadomość - Grzegorz jedzie na Igrzyska. Jak Pan wspomina ten moment, kiedy okazało się, że będzie Pan reprezentantem Polski w Barcelonie?

- To nie był taki proces, że ja nagle się dowiedziałem, że jadę, bo ja walczyłem o te igrzyska. Walczyłem o nie, ale na początku, nie zdawałem sobie sprawy, że mogę osiągnąć ten cel. Zresztą chyba to, że wyjechałem na igrzyska, to dla wielu ludzi, bliskich mi tutaj w domu, czy w moim rodzinnym mieście, to było wielkie zaskoczenie, a myślę, że dla trenerów w kadrze narodowej czy nawet działaczy Polskiego Związku Kajakowego także. Oni chyba na początku sezonu, kiedy zacząłem rywalizację w seniorach również byli zaskoczeni tym, że ja tę kwalifikację uzyskałem, bo ja rok wcześniej przed igrzyskami olimpijskimi w Barcelonie, zdobyłem medal na "czwórce" 1000 m. na mistrzostwach świata juniorów, na "jedynce" nie wszedłem do finału, a rok później z racji tego, że byłem jednym z najlepszych no juniorów, wszedłem do kadry kajakarzy, gdzie najstarszy z zawodników był 3 lata starszy ode mnie. No i przez ten rok pokazywałem, że jestem wartościowym zawodnikiem i ścigałem się głównie o "jedynkę" 500 m, ale w ostatnim momencie trener Michał Brzuchalski złożył ze mnie i Dariusza Białkowskiego "dwójkę". Nasz pierwszy start i zajęliśmy szóste miejsce na bardzo ważnych regatach międzynarodowych. No a później potoczyło się tak, jak się potoczyło, że zdobyłem ten medal olimpijski. W sumie do tej pory w Polsce nikt młodszy ode mnie, czy w moim wieku, jeszcze nie udało mu się zdobyć medalu olimpijskiego w kajakarstwie.

* Jak Pan wspomina moment, kiedy wysiedliście z samolotu, pierwszy kontakt z "ziemią olimpijską"? Jakie to było wrażenie?

- Te całe przygotowania, ślubowanie do igrzysk olimpijskich, to były wielkie przeżycia, już przymierzanie strojów olimpijskich, dresów, to było coś wielkiego. Ale faktycznie, po lądowaniu w Barcelonie ta atmosfera okazała się naprawdę wyższa niż na jakiejkolwiek imprezie, które znałem do tej pory. Igrzyska olimpijskie, to jest naprawdę coś wielkiego i byłem bardzo podekscytowany i marzyłem o tym, żeby wejść do finału. Później był ten medal, ale taka anegdota z tego pierwszego dnia mi się przypomina. To jest anegdota, ale tak było naprawdę. Ja przez cały rok mieszkałem z moim kolegą Grzegorzem Krawcowem, który był akurat najstarszy w grupie, a ja byłem najmłodszy. On był już 4 lata wcześniej w Seulu, i po wylądowaniu, jak dojechaliśmy do wioski olimpijskiej, Grzegorz mówi do mnie - Młody to, że jesteś pierwszy raz na igrzyskach, to dzisiaj masz ode mnie taki bonus - wszystko co chcesz, ja ci funduję. No i dopiero po kilku godzinach zorientowałem się, że tak naprawdę wszystko tam wiosce Olimpijskiej jest praktycznie za darmo.

* A nie spotkaliście tam gdzieś Michaela Jordana?

- Tak spotkałem go, nawet mam zdjęcie z nim gdzieś w starych albumach, także to jest właśnie piękne w igrzyskach olimpijskich że, jak się na nich jest, to spotyka się tam różnych sławnych ludzi, sławnych sportowców, których ogląda się tak naprawdę tylko w telewizji, co nie znaczy, że ja się czułem gorszy, bo to było nie tak, ale ciekawość i fascynacja tym, że takich wielkich sportowców spotyka się na co dzień i je się często na stołówce obok nich, to na pewno robi duże wrażenie, ale tak jak mówię, co nie znaczy, że ja też nie miałem wysokiej, czy nie mam nadal, bo to chyba zostaje, wysokiej samooceny i nie czułem się gorszy od nich.

* Później były kolejne igrzyska w Atlancie, ale tam nie było medalu. Najwyższym osiągnięciem było czwarte miejsce, więc czy to nie było jakimś wielkim zawodem, nie zostało gdzieś w Panu?

- Akurat ta Atlanta była dla nas kajakarzy w ogóle taka trochę pechowa, bo wróciliśmy co prawda z medalem, bo od osiemdziesiątego roku nie ma igrzysk, z których kajaki by nie wróciły z medalem, ale było tam dosyć sporo czwartych miejsc. W grupie nastroje były takie, no nie do końca dobre. Piotr Markiewicz, który zdobył jedyny medal, ja czwarte miejsce na K2 1000 m. Przegraliśmy ten brązowy medal tam o 0,006 sekundy, także to były takie różnice naprawdę minimalne. Był żal jakiś, niedosyt, ale później, ja akurat mam taką cechę, żeby nie pogrążać w tym, co co złe, tylko nawet ze złego staram się wyciągać dobre rzeczy i pamiętam, jak wszyscy gdzieś tam po powrocie czy nawet teraz, jak mówią, że to najgorsze czwarte miejsce, ja tak naprawdę już na drugi dzień na igrzyskach mówiłem, wcale nie jest najgorsze, bo jest lepsze choćby od piątego, tak? Wolę być czwarty niż piąty czy ósmy, ale jest faktycznie taki niedosyt i takie myśli przychodzą, co można było zrobić, żeby ten ułamek sekundy jednak poprawić. Ale stało się i myślę, że każde doświadczenia są ważne w życiu człowieka, tylko abyśmy umieli obracać to w tę dobrą stronę, to wtedy nawet czasami warto przegrać. Daje to energię choćby nawet do tego, że 4 lata później zdobyłem medal olimpijski z moimi kolegami z Czechowic, z Bydgoszczy i z Olsztyna, a międzyczasie zdobywałem medale na "jedynce" w mistrzostwach świata także kariera była bogata, z czego zresztą jestem do dzisiaj zadowolony, chociaż mały niedosyt pozostał.

* Panie Grzegorzu, żeby zakończyć ten wątek Pana wspomnień olimpijskich z tych wszystkich trzech igrzysk, na które pan miał okazję pojechać i nas dumnie reprezentować, jakie jest takie najważniejsze, najbardziej doniosłe wspomnienie czy wydarzenie. Coś, co być może ukształtowało Pana na dalszą część życia?

- To na pewno te medale olimpijskie, ale tutaj akurat jest trudność taka, że trudno mi rozgraniczyć, który jest ważniejszy. Ten pierwszy to faktycznie zaskoczenie dla wszystkich i on chyba mnie też tak sfokusował na to wszystko i dał jeszcze większą pewność siebie, że jestem dobrym zawodnikiem i stać mnie na wszystko. No i to przeżycie, jak się po raz pierwszy coś przeżywa, to na pewno nie da się tego zapomnieć. Ale drugi medal znowu dał mi wiele satysfakcji tego typu, że tam była bardziej taka gra zespołowa, bo to był nadal na K-4 na 1000 m. Ja oprócz tego pływałem jedynkę, też miałem medale z mistrzostw świata, ale zdobyty tam medal w "czwórce" dawał satysfakcję taką, że wspólnie z moimi kolegami mogłem się cieszyć i to były ich pierwsze medale dla Marka Witkowskiego i Adama Seroczyńskiego, bo Darek Białkowski wcześniej miał już ze mną medali, i to dało taką satysfakcję, no i więzi na całe życie, także tutaj te dwie rzeczy na pewno... zresztą nie wiem, czy to medale kształtują człowieka, bo chyba samo uprawienie sportu kształtuje nawet nie chyba, tylko na pewno, bo jest wielu świetnych ludzi, których kształtował sport, a niekoniecznie zdobywali medale, a dają sobie świetnie radę w życiu i myślę, że są cenionymi pracownikami czy ojcami czy ludźmi, którzy potrafią osiągać cele i dowożą, jak to mówią, tematy do końca.

* Przejdźmy od historii do teraźniejszości. Zespół Medyczny przy Instytucie Sportu opracował jak zwykle swoją prognozę przed igrzyskami. Wynika z niej, że mamy szansę na 26 medali w Paryżu, z czego wy jako kajakarze razem z kolarstwem jesteście na szczycie tej listy przewidywań, bo przepowiedziane są po 4 medale. Jak pan się z tym czuje na pięć miesięcy przed startem zmagań?

- Ja nie czytałem tego dokumentu, ale skoro są to szanse medalowe, to ja myślę, że szans medalowych mamy nawet więcej, bo tak naprawdę każdy, kto jedzie na igrzyska, akurat te osady, które u nas się zakwalifikowały, to są naprawdę mocne osady i one mogą walczyć na pewno o medal. Mamy jeszcze przed sobą kwalifikacje - 7-8 maja w Seget i tam mamy szansę zakwalifikowania jeszcze dwójki kanadyjki, jedynki i dwójki kajakowej mężczyzn i ta kanadyjka przy kwalifikacji może być bardzo mocna. Zobaczymy jeszcze, która to zostanie złożona, ale myślę, że to będzie mocna obsada, która też będzie mogła walczyć. To samo myślę, że męska dwójka, jeżeli tak, jak i jedynka, no ale gdzieś tam te szanse większe są dwójki, też może powalczyć o dobre miejsca. O medal na pewno będzie trudno, ale jeżeli zrobią tę kwalifikację, to będą duże szanse. Szans mamy dużo więcej, jeżeli chodzi o takich, no prawie... może to złe słowo, bo ja nie lubię też tak mówić o pewniakach, bo w sporcie nic nie jest pewne, ale mamy rzeczywiście tę grupę kobiet, kajakarek, naszych "atomówek", które mogą 2 albo 3 medale nawet zdobyć, bo mogą wystartować dwie dwójki, oprócz tego mogą dwie "jedynkarki" startować no i czwórka, więc ta grupa jest naprawdę mocna. Mamy dwójkę kanadyjkę tak, jak mówiłem, mamy jedynkę kanadyjkę kobiet. Chcę podkreślić, że jeszcze u nas będą kwalifikacje wewnętrzne także tutaj trudno mówić nazwiskami, kto dokładnie wystartuje. To trenerzy bardziej mają w głowie, ale to też musi być wyłonione. Mamy świetną zawodniczkę Klaudię Zwolińską jeżeli chodzi o slalom kajakowy, miała świetny sezon, medal na mistrzostwach świata, na igrzyskach europejskich, także tych szans mamy myślę nawet więcej niż 4, ale realnie, rozsądnie mówiąc, a jak będzie to zobaczymy, bo ja zawsze mówię, że igrzyska to jest taki specyficzny czas, specyficzne zawody, typujemy tych pretendentów do medali, a później okazuje się, że 50% z nich zdobywała medale, ale następne 50 czy tam ileś procent zdobywają zawodnicy, o których w ogóle nie myśleliśmy, że oni będą walczyć o medale, także szanse mają wszyscy, ale z pewnością na kajaki się liczy i myślę, że jeżeli dorównali byśmy do tego wyniku 4 medali, jak się zdarzyło w Sydney ostatni raz, to bym był bardzo zadowolony. Wiadomo, że każdy z nas marzy w kajakach o tym złotym medalu, ale tak naprawdę myślę, że przyjdzie czas, jeżeli to jest ten rok, to cieszyłbym się bardzo, bo pewnie każdy tego oczekuje, ale będę się cieszył i jestem dumny z moich zawodników, że jesteśmy tak wysoko klasyfikowani i myślę, że nie zawiodą polskich kibiców i będzie dobrze.

* Wspomniana Klaudia Zwolińska startuje w kajakarstwie górskim. Czy trenuje głównie w Krakowie, w ośrodku Kolna?

- Tak jest tam tor, gdzie odbywają się również zawody międzynarodowe i nasza kadra trenuje i to jest też niezła kadra, która ma dużo więcej zgrupowań zagranicznych, gdzie trenuje na różnych wodach, bo podobnie jak u skoczków wydaje się, że skocznie są bardzo podobne i jaka to różnica - na jednej można skakać, a wygrywać na wszystkich. No nie do końca tak jest, bo skocznie mają inne profile, inne odbicie jest na tych skoczniach, tak samo u nas w kajakarstwie slalomowym ta woda jednak jest inna, zmienna, są różne stopnie trudności wody, szybkość tych przepływów wody, także tutaj trzeba trenować na różnych obiektach.

* Wspomniał Pan o skoczniach, a to daje nam bardzo plastyczną zmianę tematu bowiem odkąd przestał Pan być zawodnikiem, a zanim zaczął być prezesem, był pan działaczem zajmującym się skoczniami. Między innymi miał Pan dosyć długi epizod w ośrodku w COS-ie w Szczyrku. Nie było Panu przykro, że taką piękną skocznie udało się odrestaurować i trafiły tam zawody Pucharu Świata, które ostatecznie storpedowała pogoda?

- Pracowałem ponad 9 lat, prawie 10 i akurat miałem zaszczyt drugi etap skoczni Skalite wykonywać, jak i również robić całą przebudowę Wielkiej Krokwi w Zakopanem, bo był okres kiedy byłem dyrektorem w dwóch ośrodkach, w Zakopanem i w Szczyrku, także mogę trochę nieskromnie powiedzieć, że może na narciarstwie i na skokach tak się nie znam, ale akurat na infrastrukturze trochę się znam i dlatego tam przyszedłem. A czy nie szkoda? No wiadomo, że szkoda. Myślę, że każdych zawodów, które są planowane, przygotowuję się do nich zawodnicy i to często długie miesiące, bo ten okres przygotowawczy w skokach raczej nie jest lekką pracą i do tego dochodzi stres, oczekiwania kibiców, no i jeżeli zdarza się coś takiego, że nie dochodzi do tych wydarzeń, no to szkoda i kibiców i zawodników, szkoda widowiska i promocji naszego kraju, bo to też jest ważne, trzeba to podkreślić. Także na pewno szkoda, no ale tak już jest w sporcie, że niestety takie rzeczy się zdarzają. Fajnie, że ten Puchar Świata trafia do Szczyrku i to piękne miasto też jest gdzieś widoczne na świecie i nawet jak się nie odbyły te zawody, to mówiło się o Szczyrku.

* Panie Prezesie, czy mógłby się Pan jeszcze pokusić o odpowiedź na pytanie, gdzie w innych dyscyplinach wedle pana rozeznania mamy największe szanse medalowe?

- Wiadomo, że mam swoje typy, ale wszyscy, którzy jadą na igrzyska mają szansę i życzę każdemu prezesowi i każdemu zawodnikowi, wszystkim kibicom, aby abyśmy zdobyli medale w każdej dyscyplinie, w której wystartujemy. Chciałbym podkreślić, że to nie zamyka szans medalowych takich sportowców, którzy jadą ze wszystkich dyscyplin, które będą reprezentowane przez przez Polaków. Najbliższe mojemu sercu są wiadomo kajaki. Później ta nasza pokrewna dyscyplina - wioślarstwo, gdzie z prezesem Adamem Korolem byłem dwa razy na igrzyskach olimpijskich i tutaj liczę na czwórkę z całego serca. Lekkoatleci - rewelacyjny wynik 3 lata temu i życzę im z całego serca aby to powtórzyli, chociaż wiem, że musiałby być to jakiś mega wyczyn. Mamy na pewno naszą tenisistkę, a razem z Igą Świątek**Huberta Hurkacza. Dalej wspinaczka - Ola Mirosław, Natalia i Ola Kałuckie. Jeśli chodzi o lekkoatletykę to Wojtek Nowicki to taki mój faworyt. Mam nadzieję, że Anita Włodarczyk** wróci. Jest tych sportowców jeszcze trochę, mamy szpadzistki, które zdobyły złoty medal w tamtym roku. No i jeszcze coś o czym myślę warto powiedzieć to siatkówka. Co by nie mówić gdzieś prześladuje ten pech polską siatkówkę, a mam nadzieję, że te igrzyska w końcu wyjdą i czy to mężczyźni czy kobiety zawalczą o ten medal. Pamiętajmy jeszcze o kolarstwie, ale jak tak mówimy to można by było wymieniać i wymieniać. Tak naprawdę chyba najbardziej pasjonujące w sporcie jest to, że my możemy sobie typować, a później tak naprawdę wszystko wychodzi w rywalizacji i to jest piękne w sporcie i ważne, żeby ta rywalizacja była fair play i czysta i wtedy powinniśmy się cieszyć z każdego wyniku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: IO Paryż. Prezes Grzegorz Kotowicz - wspomnienia i przewidywania olimpijskie - Sportowy24

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny