Podróż do Białegostoku była długa. Z angielskiego Stroud najpierw dotarła do Kolonii, stamtąd do Warszawy i wreszcie na Podlasie. W sumie zajęło jej to dwa dni.
Takie miasto jest tylko jedno!
Bardzo chciała przyjechać na białostocki kongres. Choć nie jest pierwszy, w którym bierze udział, bo wcześniej była już na tym we Florencji i Rotterdamie. Nie bywa na każdym zjeździe. - Pieniądze - mówi wymownie.
W tym roku jednak musiała się wybrać. - To jest Białystok! Wyjątkowe miejsce - podkreśla Elizabeth. - Takie miasto jest jedno jedyne!
Dlaczego? To wie każdy esperantysta. To przecież tu urodził się Ludwik Zamenhof, którego idea podbiła świat i połączyła wszystkich, którzy przyjechali na kongres. W dodatku akurat przypada 150. rocznica urodzin twórcy esperanto.
A Elizabeth biografię Zamenhofa zna na wyrywki. - Był bardzo inteligentnym i dobrym człowiekiem. I jak wielu takich, nie miał głowy do pieniędzy - śmieje się Elizabeth. - Gdy już mieszkając w Warszawie, zobaczył, że pewnej rodzinie spalił się dom, po prostu wyjął z kieszeni wszystkie pieniądze, jakie miał, i dał.
Jak zaczęła się dla niej przygoda z esperanto? Jest nauczycielką angielskiego. 16 lat temu poszła do biblioteki po podręcznik. I wpadła jej w ręce książka o esperanto. Pomyślała: To interesujące. I wsiąkła już na dobre.
Zamenhof jak żywy
Spacer śladami Zamenhofa po Białymstoku to dla niej niezapomniane przeżycie.
Zaczęła od skweru Zamenhofa. A stamtąd już tylko dwa kroki do miejsca, gdzie stał kiedyś dom, w którym urodził się późniejszy Dr Esperanto. Weszła w uliczkę i to, co zobaczyła, kompletnie ją zaskoczyło.
- O! Zamenhof tam stoi! - woła na widok muralu na ścianie bloku. - To niesamowite! Co za fantastyczny obraz!
Obok Ratusza spotkała kilku esperantystów z Francji. Od razu mieli o czym rozmawiać. Jak starzy przyjaciele i oczywiście po esperancku. - Mnie tego języka nauczyły dzieci - chwali się Czeszka. Teraz mieszka we Francji. Mąż jest Hiszpanem. W sumie w domu używają czterech języków.
- To okazja do poznawania wielu ludzi - przyznaje Elizabeth. - Gdy spotkasz innego esperantystę, od razu wiesz: to przyjaciel.
Zachwyciły ją zdjęcia starego Białegostoku w kamiennych kręgach przy Ratuszu. Zwłaszcza te z czasów, gdy mieszkał tu Ludwik Zamenhof. - Wspaniały pomysł - ocenia.
Duże wrażenie zrobił na niej też kościół farny. I oryginalna technika, w jakiej zrobiono zdjęcia na wielokulturowym szlaku.
- O! Stary kościół, nowy kościół! Niezwykłe! - mówi, oglądając tablicę przed farą.
Esperantysta? To przyjaciel.
A dzisiaj wybiera się już na dłużej do kongresowego miasteczka. Lubi atmosferę tych spotkań.
Ale po godzinach oficjalnych obrad oczywiście ma zamiar poznawać miasto. Tym bardziej że ludzie tu są mili i przyjaźni, wokół dużo parków i zieleni. No i tyle ciekawych miejsc do zobaczenia.
- To fascynujące, że w jednym mieście jest tyle kultur. Uwielbiam Białystok! - podsumowuje Elizabeth swój pierwszy spacer po mieście.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?