Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eryk Mistewicz, specjalista od wizerunku: Piesiewicz wiedział, że polityka to dżungla

Alicja Zielińska
Krzysztof Piesiewicz jest jedną z 760 osób, na które trwa polowanie. Do tej grupy zaliczam wszystkich polityków - mówi Eryk Mistewicz, specjalista od wizerunku
Krzysztof Piesiewicz jest jedną z 760 osób, na które trwa polowanie. Do tej grupy zaliczam wszystkich polityków - mówi Eryk Mistewicz, specjalista od wizerunku
To, co się zdarzyło, nie musi oznaczać końca kariery senatora Krzysztofa Piesiewicza - mówi Eryk Mistewicz, specjalista od wizerunku.

Kurier Poranny: Zaskoczyła Pana sprawa Krzysztofa Piesiewicza?

Eryk Mistewicz, konsultant polityczny, specjalista marketingu politycznego: Krzysztof Piesiewicz jest jedną z 760 osób, na które trwa polowanie. Do tej grupy zaliczam posłów, senatorów i wyższych urzędników państwowych - wszystkich polityków. Poluje na nich biznes, reketierzy, konkurenci polityczni, panny z agencji towarzyskich. Są ludzie, którzy tylko tym się zajmują. Wchodzą do Internetu, sprawdzają oświadczenia majątkowe osób publicznych, zbierają informacje, jakie kto ma precjoza, lokaty, obligacje, dzieła sztuki, jakiej wartości domy. I wiedzę tę wykorzystują.

Takie akcje zdarzają się kilka razy w roku. Nie wiemy, ile osób udało się ustrzelić, ile polowań w tej chwili jest prowadzonych i na kogo. O wielu być może w ogóle się nie dowiemy.

Przypadek senatora Piesiewicza nie jest odosobniony. Takie materiały krążą na rynku dziennikarskim. Co jakiś czas pojawiają się propozycje zakupu różnych "dokumentów" na taką lub inną osobę. Otrzymują je stacje telewizyjne, radiowe, gazety.

Krzysztof Piesiewicz jest senatorem od 1991 roku, a więc 18 lat funkcjonuje na scenie politycznej. I wiedział, jaka to jest dżungla.

To tym bardziej dziwne, że dał się tak podejść. Myśli Pan, że ktoś właśnie go w taki sposób rozpracowywał dla określonych celów?

- To nie jest pytanie do mnie. Tym się zajmuje prokuratura. Nie mam takiej wiedzy.

Został sfilmowany w towarzystwie dwóch kobiet o podejrzanej reputacji, ubrany w sukienkę, wciąga nosem biały proszek. Przyznał się, że za milczenie zapłacił pół miliona zł, a przed laty brał narkotyki. Postać nieposzlakowana, scenarzysta filmów Kieślowskiego, obrońca opozycjonistów w czasach PRL. Może prowadził drugie życie?

- Nie mamy pełnej informacji, nie wiemy jak było i jak do tego doszło. Dajmy działać organom do tego celu powołanym. Jeżeli - a wszystko na to wskazuje - mieliśmy do czynienia z szantażem i wymuszeniem, to poczekajmy na werdykt sądu.

Nie unikniemy jawności życia polityków.

- Oczywiście. Polityk jednak 24 godziny na dobę jest obiektem zainteresowania. Musi sobie zdawać sprawę z tego, że bardzo wiele osób i środowisk czyha na jego potknięcie, na jego błąd. Im ważniejszymi sprawami się zajmuje, im więcej decyzji od niego zależy albo im za większy autorytet moralny uchodzi, tym bardziej musi się liczyć z naciskami i próbami skompromitowania. Czasami bardzo brutalnymi. To w świecie polityki naturalne, całkowicie normalne. Tak funkcjonuje ten świat.

Nie od dziś wiadomo, że politycy są na celowniku mediów. Wybucha jakiś skandal i zaczyna się dyskusja, na ile dziennikarze mogą wchodzić w życie prywatne osób publicznych.

- Niestety, część polityków sama sobie te granice przesunęła, znosząc albo bardzo daleko przesuwając barierę prywatności, grając z tabloidami, przygotowując tzw. ustawki z fotoreporterami o tym, jak kupują na targu, jeżdżą rowerem albo romansują w nocnym klubie. Później się dziwią, że ta druga strona wykorzystała materiał po swojemu, według swoich reguł albo rozpoczyna na polityka własne polowanie.
Jednak to polityk powinien być dobrze przygotowany do swojej roli. Nie dotyczy to tylko wiedzy merytorycznej, zapisów traktatu lizbońskiego i znajomości konstytucji, ale też wiedzy, jak się zachować, gdy na przykład nieznana osoba na ulicy podchodzi i chce z nim zrobić zdjęcie. Dlatego też nie przypominam sobie, aby politycy francuscy osobiście prowadzili samochody. Są świadomi, że każdy ich ruch, wszystko może być elementem gry wobec nich. Na przykład sprowokowanie stłuczki, z obrażeniami małej dziewczynki, w trakcie kampanii wyborczej.

Arcybiskup Życiński ubolewa, że media mówią językiem nihilizmu, powtarzając, że nie mamy już autorytetów moralnych, niszcząc w ten sposób wszystko, co dobre. Ale trudno się spodziewać, że po czymś takim Piesiewicz będzie dalej uchodził za osobę godną najwyższego uznania.

- Arcybiskup Życiński powiedział coś ważnego o współczesnej Polsce, o współczesnych mediach, o naszym świecie. I mam wrażenie, że słowa te, bardzo dobitne i potrzebne, zostały usłyszane.
A senator Piesiewicz? Według mnie może jeszcze wyjść z twarzą z tego wizerunkowego kryzysu. To, co się zdarzyło, nie musi oznaczać końca jego kariery politycznej.

Wierzy Pan w to?

- To nie kwestia wiary, ale profesjonalnego poprowadzenia wyjścia z kryzysu wizerunkowego, poważnego potraktowania opinii publicznej. Przeproszenia za dyskomfort, którego był przyczyną, i bardzo dokładnego wyjaśnienia okoliczności zdarzenia. Chciałbym przypomnieć, jak przed pół roku kojarzony był premier Czech, Mirek Topolanek, jeden z gości w willi Berlusconiego. Wydawało się, że po takiej imprezie, to już koniec Topolanka. Dziś znowu jest mężem stanu.

Posypały się gromy na "Super Express" za to, że opublikował zdjęcia. Ale może właśnie wyborcy mają prawo wiedzieć wszystko o swoich politykach? Bo może inaczej by głosowali, gdyby znali skłonności senatora Piesiewicza do narkotyków.

- Każdy tabloid na świecie buduje swój nakład w podobny sposób. Na tyle, na ile pozwala na to lokalne prawo i przyzwolenie odbiorców na obcowanie z perwersją, wulgarnością, czasami chamstwem. Ostatnio branżowy miesięcznik "Press" podał, że redaktor naczelny polskiego tabloidu zarabia miesięcznie 60 tys. zł. Jednocześnie tenże tabloid przekonuje, że politycy nie powinni za dużo zarabiać, jeździć zbyt dobrymi samochodami. To może by policzyć, ile szklanek mleka można by kupić za taką pensję redaktora naczelnego tabloidu. A od wyroków jest sąd. Inaczej wszystko staje na głowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny