Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

e-Podlasie. Wymyślić pod Sokółką coś na skalę Nobla.

Maryla Pawlak-Żalikowska [email protected] tel. 85 7489 552 Fot. W. Oksztol
Dzięki informatyzacji można się rozwijać ponad Naturą 2000 czy ekologami - mówi Zbigniew Krzywicki.
Dzięki informatyzacji można się rozwijać ponad Naturą 2000 czy ekologami - mówi Zbigniew Krzywicki.
Od paru lat forsuję tezę, że nad tą naszą biedą i zapóźnieniem trzeba stworzyć pomosty do cywilizacji - mówi Zbigniew Krzywicki, radny lewicy w sejmiku województwa podlaskiego.

 Na ostatniej sesji sejmiku usiłował Pan zainicjować dyskusję o informatyzacji Podlasia. Co Pan chciał osiągnąć i czy to się udało?

- Niewiele się udało i trzeba będzie wrócić do tematu na następnej sesji. Problem polega na tym, że my w ogóle nie dyskutujemy na temat tego, co jest najważniejsze. W moim przekonaniu, wszystkie narzędzia polityki regionalnej uruchamiane przez UE mają umiarkowany wpływ na wyrównywanie dysproporcji rozwojowych regionu. W ciągu kilku ostatnich lat spłynęły tu bardzo duże pieniądze, a jednak kwoty te nie spowodowały istotnego zbliżenia Podlasia do średniej krajowej.

Pomyślałem więc, że informatyzacja to taki element rozwoju, który nie podlega ani Naturze 2000, ani ekologom.

A po drugie – przykład nastolatka z Dywit pod Olsztynem, który wygrał konkurs amerykańskiego Towarzystwa Planetarnego na marsjański projekt badawczy i został zaproszony do ośrodka kierowania lotami kosmicznymi, natchnął mnie myślą, że to właśnie jest nasz los: szukać tych nowoczesnych infostrad, czyli infrastruktury opartej na informatyzacji, po to, żeby budować tu inną tożsamość społeczną. Bo okazuje się, że można siedzieć np. gdzieś pod Sokółką i wymyślać rzeczy na poziomie Nobla.

Oczywiście trzeba zainwestować w edukację, bo tego nie mogą robić ludzie, który interesują się w komputerach tylko grami.

Od paru lat forsuję więc tezę, że nad tą naszą biedą i zapóźnieniem trzeba stworzyć informatyczne pomosty do cywilizacji.

Wydaje się, że to już prawda nader oczywista. Tylko co z tego. Poniedziałkowa debata na ten temat była ewidentnym niewypałem.*

- Co nieco jednak pokazała. Po pierwsze to, że nie umiemy mówić o problemach informatyzacji językiem zrozumiałym dla ludzi. Wystąpienia pracowników departamentu Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego to były w większości teksty dla ludzi wtajemniczonych.

Jednak uważam, że to i tak bardzo wiele, co się stało. Nie chciałbym flekować nowej pani dyrektor Agniejszki Aleksiejczuk. Ona jeszcze musi się nauczyć, że istnieje coś takiego jak psychologia percepcji: Amerykanie wiedzą, że po 15 minutach trudnych tematów, trzeba „odśmiać” sprawę, żeby oczyścić atmosferę i dać ludziom odetchnąć.

Zobacz: Samorząd wojewódzki ma ambitne plany

W dodatku poziom zainteresowania tą problematyką na sesji był pochodną  zainteresowania tym tematem w ogóle. Gdy wcześniej na sesji kilka godzin rozmawialiśmy o restrukturyzacji szpitali, to były to sprawy wyobrażalne, o przewidywalnych skutkach, również politycznych. A informatyzacja? Ciągle jest pozbawiona kontekstów politycznych, przez co też i politycy za bardzo się nią nie interesują.

Do jakich wniosków w końcu doszliście?

- Choć nie zapadło to w formie uchwały, to chyba przyjęliśmy, że zespół po przewodnictwem prof. Bogusława Plawgo przygotuje strategię budowania społeczeństwa informacyjnego jako osi, wedle której będą działać władza publiczna. Chciałbym też wykorzystać wnioski z zakończonego po dwóch latach projektu Tr@nspod i uruchomioną dzięki niemu aktywność społeczną w ramach Podlaskiego Partnerstwa dla eRozwoju.

Mam cały czas świadomość, że to początek drogi. Przykład? Z uporem maniaka forsowałem pomysł, żeby radni dostali laptopy. Myślałem, że to przełamie pewne bariery. Ale na sesji i tak tylko cztery osoby (poza prezydium sejmiku) mają komputery. Czyli co ósmy radny używa tego sprzętu.

A w Hajnówce radni powiatu wszyscy na sesji odpalają laptopy: maja przed nosami całą agendę włącznie z uchwałami. Wyrabiają sobie takie przyzwyczajenie, a przy okazji oszczędzają papier.

Po ostatniej sesji można powiedzieć, że jest jedna sprawa dobra: nikt ni powiedział, że informatyzacja jest zła. Niektórzy co prawda mieli problem głęboko w nosie, ale tz i sposób prezentacji problemów przez urzędników nie był porywający.

Czyli przed nami ogromna robota edukacyjna.

A przy okazji wyszło też na jasno na wierzch, że po pierwsze tak długo były opracowywane akty wykonawcze do projektów sieci szerokopasmowej, że chyba są przestarzałe już na starcie. A po drugie – niejasny jest system finansowania tego wszystkiego. Samorząd musi zainwestować w sieci, a nie bardzo wiadomo, jak je potem utrzymać.

Tak czy siak, będę wnioskował, żebyśmy do tych tematów wrócili.

 

*
Na poniedziałkowej sesji do dyskusji o informatyzacji społeczeństwa Podlasia radni zabrali się po godz. 16, a bez obiadu. Zaproszeni przez Agnieszkę Aleksiejczuk prelegenci z ministerstwa rozwoju regionalnego i całego departamentu Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego zasypali zebranych (ziewajacych, głodnych i wyraźnie znudzonych) liczbami, wykresami, cytowaniem aktow prawnych. Prelekcje zamieniły się w pośpiesznie wyrzucane potoki informacji, których nie był w stanie nikt przyswoić.
Radni nie ukrywali swojego zniecierpliwienia. Kto ma mocne nerwy i dużo czasu może obejrzeć ten spektakl na stronie
www.wrotapodlasia.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny