- Nie rozumiem w ogóle tej sytuacji. Zachowanie siatkarek jest naganne. Będziemy dochodzić naszych praw, bo mamy z nimi ważne kontrakty - przekonuje Lech Rutkowski, prezes AZS.
Obie zawodniczki prawdopodobnie wróciły do Trynidadu i Tobago, ale zapewne długo tam nie zostaną.
- Jestem przekonany, że namącił im w głowach ich menadżer. Wiadomo, one u nas wypromowały się i teraz ich wartość jest dużo wyższa, niż przed kilku laty, kiedy zjawiły się w Białymstoku. Na pewno chodzi o jakiś inny klub - mówi Rutkowski.
Ewentualna strata siatkarek z Trynidadu byłaby dla białostockiego klubu niepowetowana. Obie należały do silnych punktów zespołu. Bez nich trudno wyobrazić sobie walkę o utrzymanie się w Orlen Lidze. Dodatkowo po 6 grudnia nie można już dokonać transferów.
- Postawiły nas pod ścianą i nie wiem, co z tym teraz będzie. Na pewno nie zostawimy tak tej sprawy i będziemy domagać się ich powrotu i wypełnienia warunków kontraktów - dodaje Rutkowski, który przekonuje, że zaległości w wypłatach obu siatkarek były nieznaczne. - Zalegaliśmy z wypłatami może za pół miesiąca, więc nie sądzę, żeby to było powodem tej ucieczki - kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?