Prezydent Andrzej Duda złożył gratulacje Joe Bidenowi. Pięć tygodni po uznaniu kandydata Partii Demokratycznej za zwycięzcę wyborów w USA
Prezydent Andrzej Duda złożył gratulacje Joe Bidenowi w miniony wtorek, 15.12.2020 r. w dniu głosowania amerykańskiego kolegium elektorskiego. Oficjalne gratulacje od prezydenta Polski wpłynęły pięć tygodni po tym, jak kluczowe media w Stanach Zjednoczonych uznały kandydata Partii Demokratycznej za zwycięzcę wyborów.
– W dyplomacji godziny mają znaczenie, a gratulacje nie są sprawą jedynie protokolarną – mówi dr Janusz Sibora, historyk, ekspert protokołu dyplomatycznego. – Każde słowo gratulacyjnego listu podlega szczegółowej analizie, podobnie jak termin ich złożenia. Moim zdaniem, ociągając się z gratulacjami, straciliśmy. Niepotrzebnie. Nie chcieliśmy sobie układać nawet poprawnych relacji z nowym prezydentem USA.
Prezydent Andrzej Duda złożył gratulacje Joe Bidenowi. Jest zaproszenie do Warszawy
Andrzej Duda w liście gratulacyjnym podkreślił znaczenie strategicznego sojuszu Polski i USA, zwracanie uwagi na wschodnią flankę NATO.
– Relacje Polski i USA nie zmienią się zapewne w najważniejszych obszarach, przede wszystkim strategicznym – mówi dr Janusz Sibora. – Interesy ekonomiczne mogą być redefiniowane, zwłaszcza że za kandydaturą Bidena stało inne lobby biznesowe niż to, które wspierało Trumpa.
– Nasze Państwa i Narody podzielają te same ideały i wartości, których sednem są niewątpliwie wolność, sprawiedliwość, demokracja i prymat prawa międzynarodowego – pisał prezydent Polski w liście do Bidena. To koncert na fałszywych nutach. Andrzej Duda i polski rząd są postrzegane jako naruszające co najmniej dwa z punktów, które wymienia prezydent RP. Sądzę, że Biden będzie tu echem słów prezydenta Obamy, który w czasie swojej wizyty w Warszawie przestrzegał Andrzeja Dudę przed łamaniem Konstytucji.
Prezydent RP zaprosił również prezydenta-elekta USA do Polski.
– Moim zdaniem Warszawa będzie jednym z odległych celów na liście podróży Joego Bidena. On małostkowy nie jest, gdy interesy będą tego wymagały, to Polskę odwiedzi, ale sądzę, nawet biorąc pod uwagę kwestię podkreślenia znaczenia wschodniej flanki NATO, może wybierze jedno z państw bałtyckich, choćby Litwę, która przejęła od Polski inicjatywę w sprawie Białorusi – mówi Sibora.
Dyplomatyczna kuchnia
Ekspert wskazuje, że już w listopadzie gratulacje z okazji zwycięstwa w wyborach spłynęły do Joego Bidena od prezydenta Francji Emmanuela Macrona, kanclerz Niemiec Angeli Merkel czy premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona. Donald Trump mówił wtedy o sfałszowanych rezultatach głosowania.
– Złożyli je zatem przywódcy czołowych państw europejskich. W przypadku Macrona i Merkel były one w dodatku politycznie zdecydowane – uznawano w nich Joe Bidena już wtedy, prezydentem-elektem. Oczywiście, jest to efekt szorstkich relacji prezydenta Francji i kanclerz Niemiec z prezydentem Trumpem, ale i efekt politycznej rachuby – tłumaczy ekspert.
Przypomnijmy, że w tym samym czasie Andrzej Duda złożył za pośrednictwem Twittera gratulacje Joe Bidenowi z okazji... udanej kampanii wyborczej. Prezydencki minister, Krzysztof Szczerski tłumaczył wówczas na antenie Polsat News, że taka formuła wynika z systemu wyborczego USA.
– Nikt jeszcze nie wie, ile głosów otrzymał pan Joe Biden, nawet tych głosów elektorskich – mówił Szczerski.
Podkreślał, że „prawdziwa” depesza gratulacyjna od Andrzeja Dudy jest już przygotowana i czeka „na odpowiedni moment”.
– Ociągając się pięć tygodni z gratulacjami dla Joe Bidena, pokazaliśmy wierność Trumpowi i tak to zostało odebrane w Waszyngtonie – tłumaczy Janusz Sibora. – Można było rozegrać tę sprawę np tak, jak zrobili to premierzy Izraela czy Japonii. Oni złożyli „oszczędne” gratulacje Joe Bidenowi, nie używając określeń „zwycięstwo w wyborach” czy „prezydent-elekt”, sprytnie użyto jedynie słowa „congratulations”.
– Może warto było się wzorować na Netanjhahu, choć i jemu wypominano 12 godzinne opóźnienie? O ile prasa zastanawiała się, czego premierzy Izraela i Japonii tak naprawdę gratulują Joemu Bidenowi, to ich życzenia były dyplomatycznie poprawne. Później pierwsze depesze uzupełniali równoważącymi podziękowaniami za owocną współpracę z Donaldem Trumpem. To swego rodzaju dyplomatyczna kuchnia.
Błąd Andrzeja Dudy
Zaznaczmy, gratulacje od prezydenta Polski popłynęły do Waszyngtonu mniej więcej w tym samym czasie co gratulacje z Moskwy, czy od prezydenta Meksyku. Wciąż nie wysłali ich przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un (określił on wcześniej Bidena jako „głupka o niskim ilorazie IQ”).
Andrzej Duda może wrócić z Białego Domu z całkiem niezłym trofeum [ANALIZA]
– Wymowne jest to, że przywódca Korei Północnej wysłał bardzo szybko Donaldowi Trumpowi gratulacje po poprzednich wyborach, a w gratulacjach dla Joego Bidena, płynących z Moskwy, da się ewidentnie odczuć, że Rosja nie jest podekscytowana jego wyborem – podkreśla Sibora.
– Wydaje się, że w Waszyngtonie nie czekano raczej na gratulacje z Warszawy. Zapamiętana została wizyta prezydenta Polski u Donalda Trumpa tuż przed wyborami. Ona została w USA źle przyjęta, jako przejaw serwilizmu politycznego. Błędem Andrzeja Dudy było to, że nie potrafił oddzielić swojego osobistego zaangażowania w relację z Donaldem Trumpem od polskiej racji stanu.