Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla kogo są testy

Artur Brzeziński, konsultant CEN
testy nie są dla każdego ucznia
testy nie są dla każdego ucznia sxc.hu
Wysokie wyniki na egzaminie osiągną uczniowie, którzy nauczyli się tego, co nauczyciele od nich wymagali i tak jak wymagali. Kłopot jest z tymi, którzy myślą dobrze ale inaczej.

W szkołach czas sprawdzianów i egzaminów. Przejmują się uczniowie, ich rodzice (chyba bardziej niż dzieci) i nauczyciele. Dzieciom czasem chodzi o kolejne szkoły (np. tam, gdzie koledzy poszli), a czasem tylko o święty spokój po tym zamieszaniu. Niektórzy rodzice zamartwiają się o przyszłość latorośli wyobrażając sobie, że bez dobrze zdanego egzaminu nie dadzą sobie rady w życiu. Nauczyciele - prócz troski o sukcesy swoich uczniów, martwią się, czy ich szkoła dobrze wypadnie w rankingach.

Liczą się klucze

Czy zastanawialiście się Państwo, po cóż to wszystko? Zacznijmy od tego, o czym informuje wysoki wynik na egzaminie.

Testy mają być możliwie obiektywne i bezstronne. Ich autorzy więc starają się jak mogą, aby zmniejszyć wpływ czynników subiektywnych na ocenę prac zdających. Anonimowe prace są sprawdzane przez anonimowych egzaminatorów według tzw. kluczy. W uproszczeniu wygląda to tak: uczeń pisze odpowiedź; nauczyciel sprawdza, jak ta odpowiedź ma się do tego, co zapisano w kluczu i jeżeli uczeń trafił w zapisy klucza to bingo - są punkty. Sprawa się komplikuje, jeżeli to, co napisał uczeń, nie zostało przewidziane. Pół biedy (przynajmniej dla sprawdzającego egzaminatora), jeżeli uczeń popełni ewidentne błędy, tj. w 1410 roku zamiast bitwy pod Grunwaldem wskaże bitwę o lotnisko w Topolanach. Wtedy zero punktów i "następne zadanie proszę". Gorzej, gdy zadanie wymaga od ucznia nie przypomnienia sobie faktu, daty, ale sformułowania dłuższej wypowiedzi zawierającej fakty i opinie. Ich dobór może być niezgodny z kluczem. Wówczas pozostają kompetencje sprawdzającego. A co jeśli to, co uczeń napisał nie pasuje też do wyobrażeń egzaminatora? Wówczas pojawia się czynnik subiektywności - tę samą pracę różni sprawdzający mogą ocenić inaczej. Aby uniknąć tych problemów najlepiej jest więc w arkusze egzaminacyjne wpisywać zadania, które nie wymagają samodzielnego myślenia, lecz przede wszystkim przypomnienia sobie informacji podanych wcześniej w szkole.

To zaś może oznaczać, że egzaminy tak naprawdę preferują uczniów pilnych i z dobrą pamięcią. Zatem w pewnym uproszczeniu patrząc, wysokie wyniki na egzaminie osiągną uczniowie, którzy nauczyli się tego, co nauczyciele od nich wymagali i tak jak wymagali. W sumie to chyba o to chodzi, aby takie osoby promować? Później w pracy też będą potrzebni zdyscyplinowani i sprawni realizatorzy zadań. Tylko że potrzebne są też osoby, które wymyślą co warto robić. Z tymi system powszechnej edukacji nie radzi sobie zbyt dobrze.
Pomyślmy o uczniach, którzy nie nauczyli się tego, co nauczyciele od nich wymagali i tak jak wymagali. Mogło się tak stać z tysięcy powodów. Począwszy od różnic w możliwościach intelektualnych (choć te rozwijać można zawsze), wpływu środowiska, sytuacji materialnej, wzorców rodzinnych skończywszy na motywacji.
Wyniki to nie wszystko

Proponuję przyjrzeć się szczególnej kategorii uczniów, którzy nie mają dobrych stopni w szkołach, ani na egzaminach. Czasem nauczyciele zapraszają rodziców do szkoły i informują, że dziecko: często dyskutuje na lekcjach, "wymądrza się", wierci się, nie chce wykonywać zadań, nie czyta podręcznika, nie zgadza się z decyzjami nauczyciela. Takie spotkanie kończy się czasem prośbą: proszę z dzieckiem coś zrobić. Nim rodzic przystąpi do robienia "czegoś" warto porozmawiać z dzieckiem i sprawdzić, o co może chodzić z tym nie spełnianiem oczekiwań. To dyskutowanie, wymądrzanie się, nie zgadzanie się, nie wykonywanie zadań może być przejawem tego, że dziecko jest ponad przeciętnie zdolne. Takie dzieci charakteryzuje ciekawość świata, rozległa wiedza, krytyczne i niezależne myślenie, twórcze poszukiwanie rozwiązań, indywidualizm i intuicyjne rozumienie dobra i zła, szybkie tempo pracy. Brzmi to cudownie i takie jest. Niestety, w szkole na takie postawy jest mało miejsca. Uczniowie mają się uczyć tego, co zapisane w programie, a nie tego, co ich interesuje, mają słuchać i wykonywać polecenia, a nie pytać i dyskutować.

Dzieci zdolniejsze ponad średnią męczą się w szkole. Niektóre jakoś się do tego z czasem dopasują, a nawet, trafiając na odpowiednie okoliczności i nauczycieli, będą mogły się rozwijać. Inne jednak mogą się nie podporządkować "systemowi". Mogą nawet z nim walczyć. Wówczas właśnie może się okazać, że kłopoty na lekcjach są dowodem wysokich zdolności, a nie ich braku. Pewne badania pokazują, że w szkołach 38 proc. uczniów "źle uczących się" charakteryzuje się wysoką inteligencją, wybitną ciekawością, dociekliwością i szerokimi zainteresowaniami. Także dla takich uczniów sprawdziany i egzaminy nie są łaskawe.

Wymagają wykazania się zapamiętaniem wielu informacji, a ci uczniowie uczyli się tego, co ich interesowało. Na dodatek jak przychodziło do pisania dłuższych prac to ich wiedza, opinie mogły nie pasować do klucza (klucz jest przecież dla "średniego" ucznia). Sytuacja może wyglądać na niewesołą. Może nawet taka być w przypadku niektórych dzieci o zaprzepaszczonym potencjale. Na szczęście wyróżniający się zdolnościami młodzi ludzie dają sobie radę - czasem z pomocą systemu powszechnej edukacji, a czasem wbrew temu systemowi. Przekształcając zdanie Marka Twaina - nie pozwolą, aby szkoła stanęła na drodze ich edukacji.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny