Przedstawiciele Nasycalni Podkładów Kolejowych w Czeremsze oraz ich partnerzy ze spółki Syngaz z Katowic spotkali się z grupą mieszkańców Czeremchy. I już na wstępie poinformowali, że wycofują się z pomysłu zgazowywania podkładów kolejowych. Prezes nasycalni Ryszard Sokołowski zapewniał, że teraz
chce, by na terenie jego firmy powstała instalacja zgazowywania biomasy ze zrębków drzewnych, które nie będą pochodziły z podkładów.
– Dokumenty zostaną skorygowane i poprawione. Ta technologia z pewnością będzie bezpieczna dla środowiska – mówił Adam Wyciszczok, dyrektor Syngaz sp. z o.o. w Katowicach.
Spalanie tylko z biomasy
Opowiadał, że jego firma od kilku lat pracuje nad technologią zgazowywania biomasy.
– To specyficzny proces spalania. W jego wyniku powstaje gaz, który wykorzystywany jest w silnikach gazowych do produkcji energii elektrycznej – tłumaczył. – Pierwszą taką instalację wybudowaliśmy już w opolskiem. Budową drugiej w Czeremsze zainteresowany jest Bieżanów (grupa kapitałowa, w skład której wchodzi nasycalnia w Czeremsze – przyp. red.). Czas przejścia procedury administracyjnej i budowy szacujemy na dwa lata. Potem instalację można byłoby eksploatować przez 10-15 lat
Zobacz także: Energia obywatelska. Jak Niemcy korzystają z biomasy
Pierwotnie inwestorzy planowali, że paliwem mogłyby być stare podkłady kolejowe, które do Czeremchy trafiałyby z remontowanych tras kolejowych w całej Polsce. Takie podkłady są zresztą w miejscowej nasycalni od dziesiątków lat produkowane. Do impregnacji drewna, z którego powstają, używane są jednak środki chemiczne uznawane za niebezpieczne. W ich składzie jest m.in. rakotwórczy kreozot, składnik smoły drzewnej, produkt suchej destylacji drewna. I to wzbudziło obawy mieszkańców Czeremchy.
– W nasycalni pracowałam wiele lat. Ta chemia zawsze była szkodliwa. Po inwentaryzacji miałam czerwoną twarz przez tydzień – opowiadała uczestnicząca w spotkaniu Wiera Haponiuk. – Kiedyś nasycalnia była w lesie, potem wokół niej budowano domy. Sama dziś mieszkam 250 metrów od firmy. Jest ciężko, komin dymi, jeżdżą ciężarówki, latem nie ma jak okna otworzyć. Czas, by nasycalnia liczyła się z ludźmi.
Biznes, ale nie taki
Inwestorzy tłumaczyli, że nowy pomysł biznesowy pozwoli nasycalni produkować ciepło i energię elektryczną, a także pozbyć się odpadów drewnianych po produkcji nowych podkładów. Biomasa byłaby dostarczana również od innych producentów drewna. Nowa instalacja pozwoliłaby też na likwidację dotychczasowej kotłowni i jej komina. Zarówno te deklaracje, jak i zapowiedź zmiany technologii nie przekonały mieszkańców.
– Zrozumcie, że nasze społeczeństwo takiej inwestycji tutaj nie chce – mówił Sergiusz Smyk, radny gminy Czeremcha. – Były spotkania wiejskie i wiemy, że nastawienie ludzi do tego pomysłu jest złe. Mamy nasycalnię, po co nam nowe źródło smrodu?
– Prezesie, nie idźmy tą drogą! – apelował też wójt Czeremcha Jerzy Szykuła. – Jest jednoznaczny sprzeciw społeczny wobec tej inwestycji. Technologia budzi duże wątpliwości mieszkańców.
Wójt mówił też, że gmina oczekuje na nowe inwestycje biznesowe, ale takie, które nie budzą sprzeciwu ludzi.
– A w tym pomyśle wszystko zaczęło się nie od tej strony, od której powinno. Nic dziwnego, że teraz ludzie się boją, że i tak w finale wszystko sprowadzi się do palenia podkładów – mówiła Walentyna Kerdelewicz, radna gminy Czeremcha.
s
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?