Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bykowe powraca

Joanna Dargiewicz
Uważam, że to kobiety powinny płacić podatek, bo uciekają do miasta, a kawalerowie zostają samotni - mówi Bogdan Wysocki, wiceburmistrz gminy Lipsk
Uważam, że to kobiety powinny płacić podatek, bo uciekają do miasta, a kawalerowie zostają samotni - mówi Bogdan Wysocki, wiceburmistrz gminy Lipsk Fot. Anatol Chomicz
Mieszkańcy Lipska nad Biebrzą wpadli na pomysł: kawalerowie, którzy skończyli 30 lat i nie mają dzieci, będą płacić dodatkowy podatek.

Kawalerowie się buntują: - My do żeniaczki gotowi.
Choćby jutro przed ołtarz możemy iść. Ale dziewczyny nie chcą w tej dziurze mieszkać. I za to nas karać? - pytają.

Nikt tu badań specjalnych nie robił, ale wszyscy wiedzą, że chłopów dużo więcej niż kobiet. A że kiedyś emeryturę każdy będzie chciał dostać: i ten, co ma potomstwo, i ten, co potomstwa nie ma, to postanowili opodatkować kawalerów. I tak na Podlasie może powrócić bykowe.

Chcą być solidarni

Dzisiaj mało kto pamięta o specjalnym podatku płaconym przez wszystkich, którzy nie mieli dzieci. Ale dla 60-,70-latków to nic dziwnego. Każdy mężczyzna, który do 27. roku życia nie dorobił się ani córki, ani syna, odprowadzał do skarbu państwa część swoich dochodów. Ponad rok temu co do słuszności wprowadzenia takiej daniny przekonywał Marian Piłka, polityk PiS (dawnej ZChN), a jakiś czas później w jego ślady poszła posłanka Anna Sobecka z Klubu Narodowo-Radykalnego.

Teraz o bykowym przypomnieli sobie mieszkańcy gminy Lipsk.

- Pomysł padł na zebraniu w jednej ze wsi. Dyskutowaliśmy trochę pół żartem, pół serio o panach, którzy już młodzieńcami nie są, a dalej nie mają żon. Wtedy któryś z kawalerów powiedział: jeżeli mamy budować państwo solidarne, w którym ludzie nawzajem się wspierają, to trzeba nas opodatkować. Trzeba pobierać od nas bykowe - opowiada Bogdan Wysocki, wiceburmistrz gminy Lipsk.

Chłopi na zebraniu doszli do wniosku, że wychowanie dzieci dużo kosztuje, a to one przecież będą pracować kiedyś na emerytury wszystkich, nie tylko swoich rodziców. I stwierdzili, że powinni podzielić się swoimi dochodami.

Niestety, dobra wola kawalerów nie wystarczy.

- Nie ma przesłanek prawnych, żeby wprowadzić taką daninę. Gmina może wprowadzać tylko takie podatki, jakie przewiduje ustawa. A ustawa bykowego nie przewiduje - rozkłada ręce wiceburmistrz. - Choć sprawa nie jest do końca jeszcze przegrana. Jest jedno wyjście: takie dobrowolne opłaty można wprowadzić w drodze referendum. Teraz musimy się tylko wstępnie zorientować, czy mieszkańcy naszej gminy poważnie traktują to bykowe. Bo pieniądze na referendum wydamy i okaże się, że poszły zupełnie na marne - zauważa Bogdan Wysocki.

Nie ukrywa, że obawia się wyniku głosowania.

- Może ci panowie, którzy rzucili pomysł, to i by płacili ten podatek, ale u nas mieszka sporo kawalerów, takich już dużo po trzydziestce, którzy sami ledwo wiążą koniec z końcem, więc nie wiem, czy oni tak chętnie by jeszcze coś oddawali do kasy gminy - mówi wiceburmistrz.

Niech płacą kobiety

Od kilku dni bykowe to temat numer jeden w Lipsku i okolicach. Ludzie dyskutują o tej formie daniny w sklepach, na poczcie, pod pocztą, przed urzędem, przed jedynym barem i w swoich obejściach. I zdania co do nowego podatku są bardzo podzielone. Za są generalnie ci, którzy już dochowali się potomstwa, przeciw ci, których stan cywilny jeszcze jest niepewny.

- Dlaczego nie? Może to i dobry pomysł - ocenia Tadeusz Saks. - Może takie bykowe to by trochę zdopingowało naszych kawalerów. Szybciej szukaliby sobie kobiet.

Zupełnie innego zdania jest jednak wiceburmistrz.

- Ja jako facet uważam, że to kobiety powinny płacić dodatkowy podatek - twierdzi Wysocki. - Bo tutaj jest taki problem, że one strasznie uciekają do miasta i za granicę. Dzieje się tak pewnie dlatego, że są lepiej wykształcone, bardziej przedsiębiorcze i odważniejsze od panów. Ale to ich jednak nie usprawiedliwia. Bo nasi kawalerowi właśnie przez to są samotni.

Ale nie wszyscy myślą tak, jak wiceburmistrz.

- Z tym narzekaniem, że kobiety uciekają to przesada. Dla chcącego nic trudnego. W Lipsku i okolicznych wsiach mieszka mnóstwo fajnych dziewczyn. A chłopaki zamiast się za nie brać, to wolą pójść do baru na piwo - mówi Tadeusz Saks. - Tutaj dużo większym problemem jest to, że pracy nie ma. Zakłady dawno już pozamykali, a nowych nikt nie planuje otwierać. A kobiety nie są do końca zdecydowane, żeby iść na gospodarkę - dodaje mężczyzna.

Mariusz Parfieczyk z Jacznik, który na oko ma nie więcej niż 24 lata i też twierdzi, że z dziewczynami to problemu większego nie ma, pomysł bykowego uważa za kompletnie "bez sensu".

- Toż to zupełnie głupie by było! Nie wiem, jak inni, ale ja to na pewno nie chciałbym takiego podatku płacić - zastrzega chłopak.

Jego matka jest podobnego zdania.

- Dajcie spokój! Toż u nas w okolicy ludziom ledwo na jedzenie wystarcza, a niektórym czasem to nawet na chleb brakuje. To jeszcze od nich ściągać jakieś grosze? To serca trzeba nie mieć! - uważa kobieta.

Kawalerowie są leniwi

Ale dla Marioli Rakus sprawa nie jest już taka oczywista.

- Ja mężatka, więc od mego męża pieniędzy dodatkowych nie wezmą. Ale moim zdaniem od kogoś powinni ściągać. Od tych, co mają własne dzieci dodatkowych pieniędzy gmina nie weźmie, bo im i tak brakuje. Ale kawalerowie to powinni płacić - nie ma najmniejszych wątpliwości Mariola Rakus. - W samym Lipsku nie powiem, jest sporo wolnych chłopów. Ale moim zdaniem to oni są leniwi, nie chce im się rodziny zakładać, bo boją się odpowiedzialności za dzieci. Bo na dzieci to trzeba zarobić i nie można wszystkiego na swoje własne "wydumki" wydawać. O proszę, nauczyciel właśnie poszedł, przystojny i kawaler. I nic sobie z tego nie robi. A mógłby rodzinę założyć. Niejedna dziewczyna chciałaby mieć takiego męża. I takich panów w naszej gminie to jest całkiem sporo. A jak już tak narzekają, że tutaj dla nich nie ma kobiet, to mogą sobie z miasta sprowadzić. Tak, jak mój mąż. Ja przyjechałam tu za nim z Białegostoku - przekonuje do swoich racji kobieta.

Popiera ją Gosia, młoda dziewczyna, jeszcze panna. - Bo dla naszych kawalerów to szklanka winka w barze ważniejsza niż kobieta - dodaje.

Dla Wiesława z Rogożynka sprawa bykowego jest zupełnie obojętna, bo sam już jest żonaty i ma dzieci.

- Kiedyś jakieś bykowe było, to może być i teraz. Kawalerowie muszą bowiem pamiętać, że na ich emerytury nie będzie miał kto pracować. A dzieci jest mało i z roku na rok rodzi się ich coraz mniej. I tak naprawdę nie wiadomo, czy w przyszłości dla wszystkich wystarczy na emerytury. Dlatego już dzisiaj powinniśmy się o to martwić - mówi Wiesław.

Dziewczyny są wygodne

Rodzinę Jarmusików bykowe podzieliło.

- Ja to jestem za! Może w końcu synowej się doczekam, jak memu Tadeuszowi każą płacić! - ucieszyła się na wieść o dodatkowym podatku Zofia Jarmusik.

- Co ty mamo wygadujesz! A w życiu nie będę płacił takiej daniny! Co, to moja wina, że żony nie mam? Przecież ja szukam, ale co poradzę, że w całej okolicy dziewczyn nie ma. U nas we wsi są dwie, a i to dużo starsze ode mnie. Na zabawy jeździłem, to sama wiesz, jakie te dziewczyny, bo ci opowiadałem. Piętnaście, góra szesnaście lat, pijane, z papierochami w buzi! To na co mi taka dziewczyna?
- denerwuje się Tadeusz Jarmusik, 29-letni kawaler, sołtys Rogożynka.

Tadeusz przypomina, że dopóki nie skończył 18 lat, matka nie pozwalała mu jeździć na zabawy. A teraz to już jest na nie za stary.

- A tutaj u nas w gminie to nie ma możliwości poznania jakiejś dobrej panny. Żadnej kawiarni, żadnych potancówek. A jak kiedyś już się odważyłem i zadzwoniłem do takiej jednej dziewczyny i zaproponowałem, żeby ze mną tu w Rogożynku żyła, to powiedziała, żebym spadał. Bo teraz dziewczyny to bardzo wygodne. Żadna nie chce przyjść na wioskę, w gospodarstwie pomóc - wyjaśnia Tadeusz.

Ale jego rodzice tak są już spragnieni synowej, że nawet by nie kazali nic jej w obejściu robić.

- Niech by oni już tylko w domu siedzieli, niech by gotowali sobie co chcą, po swojemu. Ja te krówki wydoję, świnki nakarmię. Tylko niech ta synowa już będzie - mówi pani Zofia. - Bo ja już marzę, żeby tam, do mego pokoiku, takie małe przydreptało. Przecież ja dla tego wnusia to serce bym oddała.

- Ja mam rentę, żona ma rentę. Nam niewiele trzeba. Zawsze pomożemy. Młodzi nie będą mieli z nami źle. Niczego im brakować nie będzie. Najważniejsze tylko, żeby nasz Tadeusz w końcu znalazł żonę - mówi ojciec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny