Nic dziwnego. Pogoda w Polsce nie dopisała. Ani nad polskim morzem, ani na Mazurach na słońce nie można było liczyć. Nawet ci, którzy nie planowali zagranicznych wczasów, postanowili się skusić na jakiś tani wyjazd. Ale się zdziwili. Bo ofert last minut już nie ma. – W zasadzie są, ale tylko z nazwy – tłumaczy Magda Matys z biura podróży Wakacyjne Hity.
Na przykład za ten sam hotel trzygwiazdkowy w Grecji zapłacilibyśmy przed lipcem około 1200 zł, teraz – pod szyldem last minute oczywiście – ponad 2 tys. zł.
– Problem w tym, że jeśli ktoś chce wyjechać w najbliższych dniach, to nie mamy zbyt wielu propozycji – dodaje Magda Matys. – Niemal wszystko zostało już sprzedane.
W tym roku oferty first minute sprzedawały się bardzo słabo. Wszystkiemu winne były zamieszki w Tunezji i Egipcie. Za to niekwestionowanym hitem stałą się Turcja, która od razu podniosła ceny. W związku z ograniczonym zainteresowaniem klientów biura podróży także zredukowały miejsca, natomiast linie lotnicze ograniczyły ilość przelotów.