Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Zrajkowski: Dziękuję kibicom. Są z nami zawsze w trudnych chwilach.

Joanna Dąbrowska rozmawia z siatkarzem Pronaru Parkietu Hajnówka Bartoszem Zrajkowskim
kapitan w sezonie 2010/2011. W każdym meczu wspiera swoich kolegów doświadczeniem i rozegraniem.
kapitan w sezonie 2010/2011. W każdym meczu wspiera swoich kolegów doświadczeniem i rozegraniem. Fot. Joanna Dąbrowska
Rozmowa z dwudziestoczteroletnim siatkarzem Pronaru Parkiet Hajnówka. Kapitanem zespołu w sezonie 2010/2011 Bartoszem Zrajkowskim.

Kurier Hajnowski: Jak zaczęła się Twoja przygoda z siatkówką?
Bartosz Zrajkowski: Jeszcze w klasie czwartej szkoły podstawowej odbył się nabór do klasy sportowej. Wtedy po raz pierwszy zetknąłem się w ogóle z salą sportową, bo dotychczas ćwiczyliśmy na korytarzach. Okazało się, że miałem pewne zdolności motoryczne i w związku z tym zaproponowano mi przeniesienie do klasy sportowej. Nigdy nie lubiłem biegać za piłką, może dlatego wciągnęła mnie właśnie siatkówka.

Twój pierwszy klub to?
- Moim pierwszym klubem był MUKS 15 Białystok, prowadzony przez trenera Witolda Kaczmarka.

Sam wybrałeś rozegranie jako swoją nominalną pozycję na boisku?
- Na pewno zaczynałem od pozycji rozgrywającego, chociażby z powodu niedużego jak na swój wiek wzrostu. Później miałem kilka epizodów na innych pozycjach. Pamiętam, że rozegrałem w ten sposób dwa czy trzy mecze, ale zdecydowanie wolę rozegranie.

Jakie jest Twoje największe sportowe osiągnięcie?
- Chyba ten największy sukces jest jeszcze wciąż przede mną. Jakieś pojedyncze osiągnięcia z pewnością były, chociażby medal mistrzostw Polski w Bełchatowie w 2005 roku. Sukcesem był też awans do pierwszej ligi wywalczony z Pronarem Parkiet.

Co możesz uznać za swoją największą sportową porażkę?
- Wydaje mi się, że jest to przegrana właśnie w finale mistrzostw Polski, w 2005 roku z Będzinem. Takie mecze pamięta się naprawdę długo, tym bardziej, że mogliśmy wtedy wygrać.

Czy masz swojego sportowego idola?
- Tak, jest nim Lloy Ball. Patrząc na jego karierę, osiągnięcia oraz klubową historię mogę powiedzieć, że osiągnął już chyba wszystko, a wciąż jeszcze gra.

Twoim życiowym autorytetem jest?
- Chyba nigdy nie szukałem takiego autorytetu. Na pewno są ludzie, których podziwiam, na przykład taki Bill Gates. Ten człowiek musiał mieć naprawdę dużo szczęścia albo znalazł się po prostu w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Trzeba mieć pomysł na życie, a on najwidoczniej go ma.

Jakie cechy powinien mieć dobry siatkarz?
- Uważam, że jest to upór i twardy charakter, bo nie powinien się przejmować jakimikolwiek niepowodzeniami. Są to cechy, które pozwalają łatwiej przejść przez życie i umiejętnie radzić sobie z problemami.

Czy masz te cechy?
- Ciężko mi ocenić samego siebie, ale wydaje mi się, że tak. Jestem uparty, staram się dążyć do realizacji postawionych sobie celów i na razie się udaje, nawet w prywatnym życiu.

Jakimi cechami powinien wyróżniać się dobry trener? Czy posiada je trener Paweł Blomberg?
- Trener musi być konsekwentny w swoim działaniu, powinien umieć złapać kontakt z zawodnikami. Dobry trener służy pomocą, radą nawet w sprawach osobistych. Paweł Blomberg jak najbardziej posiada te wszystkie cechy. Nigdy nie było problemu, by dogadać się z nim. Zawsze możemy liczyć na jego wsparcie i pomoc.

Jesteś zadowolony z wyniku osiągniętego podczas tegorocznego sezonu?
- Tak, jestem zadowolony. Nasze cele i założenia zostały zrealizowane według planu. Wiadomo, że każdy z nas chciałby jeszcze lepszego wyniku, ale niestety nie udało nam się uzyskać wyższej lokaty.

Ciężko jest pogodzić się z porażką?
- Na pewno każdą porażkę trzeba przeanalizować. Trzeba ocenić co zrobiło się źle, po to aby później móc to poprawić. Nie chodzi tutaj wyłącznie o sport. W życiu prywatnym także zdarzają się nam jakieś porażki, ale nie można się nimi załamywać. Nikt nie lubi przegrywać. Trzeba umieć stawiać czoła wszelkim przeszkodom, jakie stawia przed nami życie.

Co najbardziej motywuje cię do walki?
- Motywować do walki, do zdobywania kolejnych, większych osiągnięć może zarówno sukces jak i porażka. W ogóle siatkówka jest sportem, w którym jeżeli się przegrywa, to chce się jak najszybciej wrócić na boisko i się poprawić. Podobnie jest z sukcesem. Zdecydowanie motywuje do dalszej pracy. Sukces pokazuje też, że jeśli coś się osiągnęło, to zawsze można walczyć o więcej. Apetyt rośnie przecież w miarę jedzenia.

W tym sezonie grałeś w podstawowym składzie, dodatkowo powierzono Ci funkcję kapitana drużyny. Czułeś związaną z tym dodatkową presję?
- Absolutnie nie. Kiedy objąłem funkcję kapitana nie czułem żadnej presji nałożonej na mnie odgórnie. Dobrze się czułem w swojej roli. Patrząc z zewnątrz funkcja kapitana ogranicza się jedynie do napisu na koszulce. Natomiast wewnątrz ekipy byłem łącznikiem pomiędzy zawodnikami a trenerem. Na pewno pełnienie tej funkcji do czegoś zobowiązuje, chociażby pomagania chłopakom.

Który z zawodników Pronaru Parkiet okazał się według Ciebie najskuteczniejszy na boisku?
- Niewątpliwie wszyscy zawodnicy zasługują na pochwałę, ponieważ to dzięki nim udało się uzyskać klubowi zadowalający wynik. Jeśli mam wymienić któregoś z kolegów to zdecydowanie wyróżniał się Marek Wawrzyniak. Zdobył łącznie ponad trzysta punktów. Jest to zawodnik, który potrafi całkowicie odmienić losy spotkania.

Jak układa Ci się współpraca z kolegami w drużynie?
- Po przyjściu dziesięciu nowych graczy śmiało mogę powiedzieć, że jest bardzo wesoło. Każdy z nich to inny charakter, inna osobowość. Z nimi nie można się nudzić. Wszyscy są bardzo pozytywnie nastawieni do życia.

Grasz również w siatkówkę plażową.
- Zgadza się. Cała historia zaczęła się jeszcze w szóstej klasie podstawówki, ale była to bardziej forma zabawy, sposobu na spędzenie wolnego czasu. Później przerodziło się to w drugą lubianą przeze mnie dyscyplinę. Jak tylko robi się troszeczkę cieplej wchodzę na piach i pracuję nad swoją kondycją. Przez długi okres czasu grałem z bliskim kolegą Sebastianem Romańczukiem. W tym sezonie też na pewno sobie troszeczkę pogram.

Jaka jest Twoja ulubiona forma treningu?
- Sądzę, że jest to ćwiczenie elementów ustawienia. Podczas tych ćwiczeń można wszystko dopracować, każdy element, każdą kontrę.

Zespół, przeciwko któremu chciałbyś zagrać?
- Na pewno jest to przeciwnik z najwyższej półki. Może z Resovią Rzeszów albo z AZS Częstochowa?

Jak ocenisz doping hajnowskich kibiców siatkówki?
- Po pierwsze, chciałbym im podziękować za to, że od kiedy tylko pamiętam wspierają nas świetnym dopingiem. Są z nami zawsze, również w tych najtrudniejszych chwilach. To dzięki nim atmosfera podczas każdego meczu jest, po prostu, fantastyczna.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny