Władze siatkarskiego klubu Akademickiego Związku Sportowego odeszły z niczym po poniedziałkowym posiedzeniu miejskiej komisji budżetu i finansów. Klub złożył wniosek, aby miasto dołożyło mu na tegoroczną działalność jeszcze 1,5 mln zł. Wcześniej dostał już od miasta 400 tys. zł. Ale radni nie podjęli decyzji.
Po raz pierwszy napisaliśmy o tym 16 czerwca. Przedstawiciele klubu przyznali, że chcą przejść na utrzymanie miasta w zamian za promowanie Białegostoku. AZS zapowiedział, że jeśli miasto wesprze klub, to ten gotów jest zmienić swoją nazwę np. na AZS Wschodzący Białystok. Wtedy wiceprezydent Tadeusz Arłukowicz zapowiedział, że na drugie półrocze miasto może przeznaczyć 470 tys. zł na wsparcie żeńskiej siatkówki.
W poniedziałek radni mieli sporo pytań. Przede wszystkim chcieli wiedzieć, jakich konkretnie pieniędzy oczekuje AZS od miasta. Rafał Rudnicki z PiS pytał, ile wynosi roczny budżet klubu, jakie są jego zobowiązania finansowe i ile zawodniczek AZS to białostoczanki. Przedstawiciele klubu odpowiedzieli, że przychody w tamtym roku wyniosły 2,1 mln zł. Zobowiązania sięgały 1,6 mln. To przede wszystkim wypłaty dla zawodniczek i trenerów.
Prof. Jacek Nikliński, rektor Uniwersytetu Medycznego przekonywał też radnych, że warto, by AZS zagospodarował planowaną w Białymstoku halę widowiskowo-sportową.
Marek Chojnowski, przewodniczący komisji, stwierdził, że pieniądze dla AZS trzeba będzie jakoś znaleźć. Radni jednak przełożyli wydanie opinii w tej sprawie na wspólne posiedzenie komisji budżetu i sportu, które odbędzie się na sesji 24 czerwca.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
