Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Grodzka, posłanka Ruchu Palikota: Nie wyrzucicie mnie poza nawias

Agata Sawczenko
Anna Grodzka
Anna Grodzka Archiwum Anna Grodzka
Decyzję o wejściu do polityki podjęłam całkowicie świadomie, dobrze ją przemyślałam. I uznałam, że czwarta ćwiartka życia to jest dobry moment, by coś robić właśnie dla idei, dla świata. Że już nie muszę żyć tylko dla samej siebie - mówi Anna Grodzka, posłanka Ruchu Palikota.

Jest Pani feministką?
Anna Grodzka:
Raczej tak, jestem. Ale nie taką szaloną. Bo ja nie chcę wybierać, jak mówi Joanna Senyszyn: albo równość, albo kwiatek. Przecież równość to nie to samo, co identyczność. Ważne jest, by była równość wobec prawa, by prawo ją gwarantowało. Ale kobiety różnią się przecież od mężczyzn i zawsze trzeba i warto to uwzględniać. W relacjach, w kulturze, w życiu.

Dużo się o Pani mówi. I obraża się Panią. Obrażają Panią zwykli ludzie, ale też politycy. Słynne są już słowa prof. Krystyny Pawłowicz, gdy szydziła z Pani na spotkaniu w Mińsku Mazowieckim. Bierze Pani te wszystkie złe słowa do siebie?

- No tak, to nie jest tak, że wszystko po mnie spływa. Nikt nie jest przecież odporny bez końca. Ale ja na szczęście wiedziałam, co robię, wiedziałam, jaki jest mój cel, no i domyślałam się, czego mogę się spodziewać. To wszystko daje mi siłę, by dalej robić to, co sobie założyłam.

No właśnie, jaki jest Pani cel? Po co Pani działa w polityce?

- Chodzi mi przede wszystkim o wartości. O to, by ludzie zaczęli spoglądać w przyszłość, by dostrzegli, jak ważna jest otwartość, równość, sprawiedliwość. I o to, by zaczęli dostrzegać i doceniać różnorodność. Bo moim zdaniem cechą normalności jest właśnie różnorodność. Nasz świat nie jest wcale zero-jedynkowy, jednolity. Powinniśmy w końcu to zrozumieć.

Ale została Pani politykiem nie tylko dlatego, by pokazać, że w społeczeństwie istnieją osoby transpłciowe i należy się im się szacunek taki jak innym ludziom. Co jeszcze wymaga w Polsce poprawy?

- Poprawy? Tu trzeba wielkiej zmiany. Najważniejsza jest likwidacja biedy i braku szans na stabilizację życia dotyczącą ludzi młodych. Ale wcale nie jest tak, że wzrost PKB zlikwiduje biedę i da ludziom szanse. Z punktu widzenia PKB Polska stale rozwija się, ale neoliberalny system gospodarczy realizowany przez wszystkie bez wyjątku rządy od dwudziestu lat, powoduje powiększanie się nierówności. Bogaci stają się jeszcze bardziej bogaci, a biedni coraz biedniejsi. To nie jest rozwój - to równia pochyła. Zamiast wspierania inwestycji i drobnej przedsiębiorczości oraz stymulowanie rozwoju przemysłu, zamiast systemu, który wpływa na podnoszenie płacy zwykłych ludzi i gwarantuje zabezpieczenie społeczne realizowana jest polityka cięć dotykających zatrudnionych i pomocy społecznej. Z pustego nie nalejesz, ale to nie jest tak, że nie ma pieniędzy. Są źle dystrybuowane. Potrzebna jest radykalna zmiana filozofii prowadzonej polityki na lewicową.

Lubi Pani Polskę. Czy to jest dobry kraj do życia?

- Podoba mi się tutaj. To nie jest wcale tak, że wszystko jest do zmiany ale trzeba zmienić drogę jaką idziemy . Zmieniłabym przede wszystkim te rzeczy, o których właśnie mówię. Ale wiele spraw jest przecież ok.

Czy nie czuje Pani czasem, że za bardzo się Pani poświęciła, że oddała Pani swoje życie, swoją prywatność w zamian za idee - i to za takie idee, których znakomita część ludzi po prostu nie rozumie?

- Może gdybym miała 20 albo 30 lat, to tak właśnie bym się czuła, to byłby dla mnie problem. Ale ja decyzję o wejściu do polityki podjęłam całkowicie świadomie, dobrze ją przemyślałam. I uznałam, że czwarta ćwiartka życia to jest dobry moment, by coś robić właśnie dla idei, dla świata. Że już nie muszę żyć tylko dla samej siebie.

Należy pani do Ruchu Palikota. A Janusz Palikot - szokuje, miewa odjechane pomysły. Domyślam się, że jest to sposób, by zwrócić uwagę na ważne waszym zdaniem sprawy. Jednak ostatnio coraz częściej mówi się, że on gra przede wszystkim dla siebie. No i że nie szanuje kobiet.

- Trudno mi mówić o opinii wszystkich z naszej partii. Ale ja nie mam wrażenia, że Janusz Palikot mnie nie szanuje, czy - jak się ostatnio słyszy - że wykorzystuje kobiety.

I dlatego gotowa była Pani zostać nawet marszałkiem Sejmu?

- Marszałkinią. Gotowa byłam kandydować na marszałkinię Sejmu. Tę decyzję podjęłam, gdy wiedziałam już, że marszałkini Wanda Nowicka straciła poparcie większości posłów Ruchu Palikota i dlatego, że sama Wanda Nowicka poprosiła mnie, bym kandydowała i kontynuowała jej pracę. Z drugiej strony także dlatego, że to był dobry sposób, by pokazać jeszcze wyraziściej, że każdy człowiek, nawet jeśli jest transpłciowy, potrafi osiągać ważne cele. Że osoby transpłciowe wcale nie muszą być wyrzucone poza nawias społeczeństwa, że mogą robić to samo, co inni ludzie. To powinno zależeć tylko od ich zdolności i merytorycznych wartości jakie niosą.

Przyjedzie Pani na Manifę do Białegostoku?

- Prawdę mówiąc, nie lubię takich dużych demonstracji. Ale czuję, że są potrzebne, że nadal ważne jest zademonstrowanie równości, dlatego zawsze staram się brać udział i w Manifach, i w Marszach Równości. W tym roku też na pewno pójdę. Gdzie - jeszcze nie wiem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny