Determinacja naszego rządu w walce z niezdrową żywnością w szkołach jest godna lepszej sprawy. Prawo jest złe i dziurawe, doprowadza do absurdów, a dzieci i tak będą jadły to, co chcą. Najwyżej wyjdą na przerwie do sklepu.
Wycofanie ze szkolnych sklepików słodyczy i chipsów już doprowadziło do patologicznych sytuacji. Słyszałem o takiej jednej. Uczeń podstawówki sprzedawał na czarno słodycze. Interes trwał w najlepsze, aż jeden z klientów okazał się niewypłacalny i długu zwrócić nie zamierzał. „Diler” nasłał więc na niego kolegów z gimnazjum i dopiero wtedy rozpętała się afera.
Heroiczna walka minister edukacji o powrót drożdżówek do szkół to jeden z elementów tego spektaklu. Została jej jeszcze walka o kawę, ale to przecież używka, w dodatku niezdrowa. No chyba, że chodziło jej o inkę. A niesłone ziemniaki na stołówce? To przecież skandal. Trzeba dbać o zdrowie dzieci, ale nie metodami, które z polityki robią cyrk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?