Lekarze diagnozują jednoznacznie - alkoholizm to choroba. A bohater scenariusza autorstwa Cezarego Harasimowicza jest niepijącym alkoholikiem. Kiedy dowiaduje się, że ma raka, jak w wielu podobnych filmach o tej tematyce, postanawia dokonać życiowego remanentu. I tu zaczynają się jego scenariuszowe schody. Widz szybko rozumie, że alkohol totalnie zrujnował życie młodego człowieka, który twarzą firmował teatralnego Hamleta. Kiedy zaczął pić, stracił pracę na scenie, mógł utrzymywać się z chałtur, bycia klaunem i pracy przy promocjach proszków do prania.
Ale ekranowy bohater traci coś więcej. Całą swoją rodzinę. Żona uciekła od niego do Australii "bo dalej się nie da". Na rozpaczliwe "ja nic nie pamiętam" odpowiada mu po męsku "sp..j". Podobnie córka. Nie może wybaczyć ojcu ani jednego dnia przeżytego w strachu przed powrotem pijanego taty. Choćby umierał na jej oczach. O tym, że ekranowy Kolano umrze, widz wie od początku. Bo inspiracją do tej opowieści były losy pewnego wrocławskiego aktora. Tyle, że w napisach końcowych reżyser podaje, iż rodzina był z nim podczas umierania na raka. Wymowa "Żyć nie umierać" jest jednoznaczna. Grzechów uczynionych po pijanemu nie odkupisz. Bardzo to światowe i bardzo dobre.
Podobnie jak światowy, choć na granicy szarży, Tomasz Kot w roli alkoholika, rewelacyjny Janusz Chabior, refleksyjny jak w "Służbach specjalnych", gdzie to on cierpiał na raka. W epizodzie powala na kolana skromnością Adam Woronowicz w roli kapelana oddziału onkologicznego. Aktorzy nadają temu momentami wydumanemu i papierowemu dziełu mnóstwa wigoru. Bez kropli alkoholu.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?