Zwolnienia w PSS "Społem"? Spółdzielnia musi ograniczyć koszty

Boimy się. Ponoć mają być zwolnienia - mówią pracownicy białostockiego PSS "Społem". Wiadomo, że spółdzielnia musi ograniczyć koszty, w tym zatrudnienia. A przez to Delikatesy na Suraskiej będą od 1 kwietnia pracowały o godzinę lub dwie krócej.

Pracownicy się boją, szefowie uspokajają

- Dochodzą do nas słuchy, że "Społem" będzie zwalniać i na pierwszy ogień pójdą takie sklepy, jak: Delikatesy przy Suraskiej czy Bojary przy Słonimskiej - mówi nam pracownik białostockiej spółdzielni.

- Gdzie my teraz znajdziemy pracę? - boi się inny.

Ale szefostwo spółki uspokaja. - Rewolucji nie będzie - zapewnia Krystyna Sosińska, prezes PSS "Społem" Białystok. - Zrobimy wszystko, żeby przetrzymać trudne finansowo miesiące, nie tracąc miejsc pracy.

Przyznaje, że trzeba ograniczyć koszty.

- W pierwszych miesiącach tego roku klientów co prawda nie ubyło, ale jednak koszyk zakupów się zmniejszył. Ludzie mniej wydają. Może święta poprawią te wyniki, ale na razie jest jak jest. Będziemy rozmawiali i z kierownikami sklepów, i ze związkowcami, jak to rozwiązać - mówi Krystyna Sosińska.

Zwolnienia? Może 2 procent

Jednak zwolnienia mogą być. Ale nie masowe.

- Zaczniemy od ograniczenia czasu pracy sklepów. A zwolnienia, jeśli będą, to obejmą około 2 procent zatrudnionych. W trzecim kwartale roku otwieramy nowy sklep przy Kołłątaja i część osób z ograniczanym dziś czasem pracy będzie mogła tam znowu pracować normalnie - dodaje Sosińska.

Co na to związki zawodowe? - Jesteśmy jeszcze przed rozmowami z zarządem firmy na ten temat, ale poza zmianami w regulacji czasu pracy innych informacji obecnie nie mam. Nie widzę paniki wśród pracowników firmy - zapewnia Grzegorz Markowski, szef NSZZ Pracowników PSS "Społem" w Białymstoku, największego (prawie 1200 osób) związku zawodowego w spółdzielni.

Białostockie "Społem" to od lat największy pracodawca w regionie. W placówkach handlowych, produkcyjnych i usługowych zatrudnia blisko 1700 osób.