Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwodził, oszukiwał, a obrączek nie ma

(ec)
Ślub za pasem, a pani Iza z narzeczonym od połowy listopada 2012 roku nie doczekali się ani obrączek, ani zwrotu wpłaconej zaliczki. Uważają się za kolejnych poszkodowanych przez wyszkowskiego jubilera, którego sprawę opisaliśmy szeroko w artykule "Gdzie jest moje złoto?" Pani Iza sprawę skierowała na drogę sądową.

Do kontaktu z naszą redakcją panią Izę skłonił artykuł sprzed dwóch tygodni, w którym opisaliśmy problemy dwóch klientek z pewnym wyszkowskim jubilerem. Kobiety powierzyły mu do naprawy lub przerobienia złotą biżuterię i nie mogą odzyskać ani precjozów, ani ich równowartości w gotówce.

Pani Iza i jej narzeczony także czują się ofiarami jubilera. Mimo upływu pięciu miesięcy od przyjęcia zlecenia, złotnik do dziś nie wykonał dla nich złotych obrączek, a ślub za pasem. Jubiler nie chce też zwrócić pobranej zaliczki - częściowo w złocie, częściowo w gotówce.

Miały być w dwa miesiące…

Wszystko zaczęło się w połowie listopada ubiegłego roku. Narzeczeni z gotowym wzorem zgłosili się do jubilera, aby zamówić obrączki. Biżuteria miała być niestandardowa - obrączki miały ważyć 24 gramy, miały być wysadzane kamieniami szlachetnymi, wiedzieli, że zamówienie może wymagać więcej pracy, dlatego z takim wyprzedzeniem złożyli zamówienie. Jubiler zobowiązał się, że wykona biżuterię do połowy stycznia. Klienci zostawili mu w formie zaliczki złota biżuterię do przetopienia o wartości około 900 zł oraz 400 zł w gotówce. Nowe obrączki miały kosztować około 5 tys. zł.

W połowie stycznia pan Rafał * udał się po odbiór obrączek, ale ich nawet nie zobaczył.

Czas działa na waszą (nie)korzyść

- Postawiliśmy ultimatum, że obrączki mają być gotowe do 14 lutego, a jeśli jubiler nie wywiąże się z tego terminu, za każdy dzień zwłoki odliczy nam po 100 zł od ostatecznego rachunku - mówi pani Iza.

Początkowo złotnik bronił się, ale ostatecznie podpisał takie zobowiązanie. Ale w połowie lutego jubiler znowu nic dla nich nie miał poza kolejną obietnicą i kolejnym terminem wykonania zlecenia. Na początku marca przy kolejnym spotkaniu jubiler zaprezentował narzeczonym wzór ich obrączek wykonany ze stopu różnych metali.

Zdenerwowani narzeczeni zażądali zwrotu zaliczki i zagrozili, że w przeciwnym razie pójdą na policję i do sądu. Bezskutecznie.

- Ten pan zaczął przysyłać sms-y do narzeczonego, że on obrączki zrobił, ale my jesteśmy wybredni, namolni i nam się nie podobały, co nie było prawdą - mówi pani Iza.

Klienci udali się do adwokata, który wysłał do jubilera przesądowe wezwanie do zapłaty. Gdy jubiler nie oddał im złota ani gotówki, wytoczyli mu proces przed sądem cywilnym i aktualnie czekają na wyznaczenie terminu rozprawy.

Ślub bez obrączek?

- Każdy ma swoje racje. Pan Rafał ma swoje, ja swoje, ale moja racja jest chyba bardziej czytelna - odpowiada na zarzuty jubiler. Mimo nie wywiązania się z umowy, złotnik twierdzi wręcz, że to klient musi się z nim rozliczyć za wykonaną pracę, dlatego nie zwraca mu zaliczki. A praca ta miała polegać na wykonaniu - jak twierdzi - trzech modeli zamówionych obrączek ze stopu srebra i złota do zaprezentowania narzeczonym na wzór.

- Umówiliśmy się na 5 tys. zł za obrączki, ale ja mówiłem, że będą zrobione dodatkowe modele, jak obrączka ma wyglądać. To były niestandardowe obrączki, duże, dlatego taka umowa. Pan Rafał dał mi dżentelmeńskie słowo, że zapłaci za te modele.
Swój wkład pracy jubiler ocenia na około 1 tys. zł.

Ale narzeczeni kategorycznie zaprzeczają słowom jubilera.
- Nie ma na to żadnych dokumentów. Nie było mowy o żadnych modelach. Ten pan powiedział, że ma fach w ręku i obrączki zrobi od razu. Na 15 stycznia miały być gotowe, mamy to w dokumentach, a do dziś nie widziałam obrączek, to o czym my tu mówimy? - pyta pani Iza.

Jubiler w ostatnim zdaniu rozmowy z nami zapewnił, że pieniądze panu Rafałowi odda, ale kiedy - nie wiadomo. Jego zdaniem, przy tak dużej liczbie klientów, około 300 rocznie, może się zdarzyć odsetek niezadowolonych kontrahentów. Fakt, że niezadowolonych i poszkodowanych przez niego klientów jest więcej, kwituje stwierdzeniem, że to efekt nagonki na jego osobę.

- Każdy szanujący się jubiler jest w stanie w 3-4 tygodnie zrealizować zlecenie na takie obrączki, a temu panu nie wystarczyło pół roku. A został miesiąc do ślubu. Nikt nam wyrozumiałości i braku cierpliwości nie zarzuci - mówi pani Iza.

Więcej w papierowym wydaniu "Głosu Wyszkowa".

Podyskutuj na forum: Wyszków - forum

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki