[galeria_glowna]
Pustki nie bawią się w kompromisy ani w podlizywanie się słuchaczom. Owszem - materiał z "Safari" jest i odpowiednio przebojowy i odpowiednio wypełniony melancholią, ale na żywo to przede wszystkim zespół poszukujący i improwizujący. Nawet stary Roland Juno 6 pod palcami Barbary Wrońskiej wydaje z siebie niesamowite dźwięki, do tego jest wsparcie tłami z laptopów, jeszcze jednym instrumentem klawiszowym, a kiedy trzeba pojawia się nawet saksofon.
Jest w Pustkach koncertowych szlachetne szaleństwo o jakim marzył już Andy Warhol powołując do życia The Velvet Underground, ale że wiek mamy XXI Pustki, w odróżnieniu od swoich amerykańskich mentalnych dziadków, grają na trzeźwo. Już wiedzą, że by tworzyć psychodeliczne kolaże nie trzeba wspomagać się chemią. Wystarcza im ta szczególna chemia, która wytwarza się między muzykami na scenie i szybko infekuje słuchaczy.
A wszystko dobrze oświetlone, z własnym nagłośnieniowcem, który panował nad szaleństwami zespołu, z pięknie brzmiącą i świetnie nagłośnioną perkusją. Na taki koncert warto było czekać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?