Lilly Hates Roses, czyli Kamil Durski i Kasia Golomska to znakomity team autorski. Piszą bezpretensjonalne piosenki, które ciągle da się zaśpiewać z ukulele przy ognisku, a jednocześnie można w wyrafinowany sposób doaranżować, czyniąc z nich perełki popu. No może nie do końca akceptowanego przez wielkie stacje komercyjne, ale na pewno chwytliwego i całkiem często pojawiającego się choćby na antenie Radia Białystok.
Wszystko za sprawą oryginalnych tekstów i nut inspirowanych szeroko pojętym folkiem. W syntezatorowych aranżacjach gdzieś dźwięczą lata 80. XX wieku - ostatni czas, kiedy przeboje miały jeszcze wyraziste linie melodyczne, a muzyak taneczna nie wychylała głowy z dyskotek.
Po części amatorski zespół udało się porządnie nagłośnić, a obdarzona ślicznym, choć niezbyt silnym głosem Golomska brzmiała wyraziście. Momentami klawiszowiec przesadzał lekko w zastępowaniu niskimi tonami partii gitary basowej, ale to raczej kwestia proporcji niż konieczności używania instrumentu szarpanego. Wszak The Doors też nie mieli basisty.
Lilly Hates Roses zaprezentowali wszystkie swoje najważniejsze piosenki, Durski zmieniał gitarę elektryczną na elektroakustyczną czy niemal dziecinną gitarellę i dość szybko namówili słuchaczy do wspólnej zabawy przed sceną. Od czasów koncertu w GramOffonie wiele się zmieniło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
