Zmiana granic okręgów wyborczych

Przepis o tym, by granice okręgów wyborczych nie dzieliły terenów zamieszkałych przez mniejszość narodową ciągle nie jest spełniony - uważa Włodzimierz Pietroczuk, starosta hajnowski. - Przecież mniejszość białoruska zamieszkuje nie tylko powiat hajnowski, bielski i siemiatycki, ale także gminy Gródek, Michałowo, Zabłudów i okolice Białegostoku.

Takimi słowami starosta hajnowski skomentował propozycję Jarosława Dworzańskiego, marszałka województwa podlaskiego, który pod koniec ubiegłego tygodnia ogłosił, że chce zmiany granic okręgów wyborczych. Apelowały o to lokalne środowiska mniejszości białoruskiej i Sojusz Lewicy Demokratycznej.

Marszałek postanowił przesunąć powiat hajnowski z okręgu wyborczego nr 5, który współtworzył wraz z powiatami białostockim, sokólskim i monieckim do okręgu nr 4, w którym są powiaty bielski, siemiatycki, zambrowski i wysokomazowiecki. Dzięki tej zmianie okręg 4 zyska dwa dodatkowe mandaty w sejmiku województwa. Zamiast 4, będzie miał teraz 7. Te same dwa mandaty straci okręg nr 5. Do tej pory był to największy okręg wyborczy w województwie. Miał osiem mandatów, pozostanie mu sześć.

Środowiska białoruskie nie są zadowolone z tych propozycji.

- Jest to coś lepszego niż było do tej pory, bo przedstawicielstwo mniejszości białoruskiej w tym południowo-wschodnim okręgu wzrasta - komentuje Oleg Łatyszonek z Białoruskiego Towarzystwa Historycznego. - Ale idealnie byłoby, gdyby Hajnówka, Bielsk i Siemiatycze były oderwane od Zambrowa i Wysokiego Maz., a połączone ze wschodnią częścią powiatu białostockiego.

Krzysztof Bil-Jaruzelski, szef podlaskiego SLD, także krytykuje propozycję marszałka - Wschodnie powiaty okręgu 4 się wyludniają, przedstawiciele zamieszkujących je mniejszości narodowych, którzy nie startują z list SLD, PO i PSL, walcząc między sobą, mają małe szanse z przedstawicielami prawicy, którzy reprezentują gęsto zaludnione powiaty wysokomazowiecki i zambrowski - komentuje.

SLD chciało, by w Podlaskim zamiast pięciu okręgów wyborczych powstały cztery.

- Ich granice mogłyby wytyczać granice dawnych trzech województw z tymże powiat moniecki mógłby dołączyć do dawnego woj. łomzyńskiego - mówi Bil- Jaruzelski.

- Powiaty przygraniczne łączy nie tylko zamieszkująca je mniejszość, ale także wspólne potrzeby gospodarcze i przynależność do dawnego woj. białostockiego - dodaje poseł Eugeniusz Czykwin, przedstawiciel mniejszości białoruskiej wybrany z listy SLD. - Do okręgu nr 4 należałoby dodać przynajmniej gminy Gródek, Michałowo i Krynki.

Marszałek twierdzi jednak, iż byłaby to zbyt wielka ingerencja w stan obecny. Przyznał, że granice zmienia, ponieważ nakazał mu to komisarz wyborczy.

- Gdybyśmy tego nie zrobili, sprawą zajęłaby się Państwowa Komisja Wyborcza - mówił.

Teraz zmiany te musi przyjąć sejmik województwa. Nie wszyscy radni popierają pomysł marszałka. Członkowie PSL nie chcą zmian granic okręgu. - Całe nasze województwo jest wielokulturowe i nie ma potrzeby tworzyć enklaw dla mniejszości- uważa wicemarszałek Walenty Korycki. - Już teraz mniejszość jest reprezentowana w sejmiku - na pięciu naszych radnych, dwóch to jej przedstawiciele.

- To kwestia wyliczeń politycznych - mówi Marek Komorowski z PiS. - Co prawda w okręgu 4 przybyły dwa mandaty, ale okręg ten jest niejednolity. Mieszkańcy Hajnówki i Zambrowa niewiele mają ze sobą wspólnego.

Uchwałę o zmianie granic okręgów sejmik musi przyjąć najpóźniej trzy miesiące przed wyborami. A te już 16 listopada.