Dziś trafiają tam za pośrednictwem IKEI, dla której pracuje oddział Telmeksu w Piszu. A drewniane sypialnie z zakładu w Biskupcu kupują Niemcy, Austriacy czy Szwajcarzy. Peletem z Prostek ogrzewają się np. Włosi. A zaczęło się od handlu ze Wschodem.
W ostatnich trzech latach mamy dynamikę rozwoju, która w dalszej perspektywie, jak sądzę, jest nie do utrzymania – ocenia Jarosław Kondraciuk. – Mamy rok do roku koło 100 procent wzrostu. W tym roku wskaźniki z 2012 roku osiągnęliśmy już w sierpniu. Pewnie więc i 2013 będzie dobry.
Historia Telmeksu sięga roku 1991. Jak opowiada przedsiębiorca, zaczęło się od handlu ze Wschodem. Czym się tylko dało. Czas był to bardzo piękny, z wysokimi marżami, a obie strony niezwykle zadowolone. Tyle, że transport był koszmarnie drogi ze względu na stawki przewozowe. – Zgodnie więc z powiedzeniem, że koszty w biznesie są jak paznokcie, trzeba je nieustannie ciąć, przycięliśmy i te, stawiając na własny transport – mówi Jarosław Kondraciuk, jeden z założycieli Stowarzyszenia Przewoźników Podlasia, którego firma jest też dziś członkiem Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. I tak Telmex nabrał mocy i znaczenia jako firma transportowa i spedycyjna. Świadczy też usługi magazynowe, mając własny obiekt na trasie E67 (droga krajowa 8).
Ale na dynamikę rozwoju firmy w ostatnich latach zapracowały najnowsze inwestycje, dzięki którym Telmex ma obecnie trzy oddziały w województwie warmińsko-mazurskim. – Kryzys jest najlepszym momentem do zakupów i przejęć – przypomina Jarosław Kondraciuk prawdę, którą ekonomiści teraz nieustannie powtarzają. – Przejmujemy więc firmy upadłe, naprawiamy i nie sprzedajemy, tylko dodajemy do naszego portfela. Bardzo dużo w biznesie zależy od intuicji i szybkiej decyzji. A z drugiej strony mamy grupę dobrych fachowców, którzy odpowiadają za ocenę kosztów, ich cięcie, wyszukiwanie nowych rynków zbytu i dobre kontakty.
I tak Telmex kupił najpierw tartak w Prostkach (powiat ełcki). Potem (po dwóch latach dzierżawy), w sierpniu ub. roku, byłe zakłady Holzwerk w Piszu. A w lutym tego roku przejął zakłady MMI Sleeping w Biskupcu (między Olsztynem a Mrągowem).
Zobacz także. Podlaska Złota Setka 2012: Lista 100 największych firm w regionie
Zwłaszcza to drugie przejęcie wzbudziło dużo emocji. Firma Holzwerk ogłosiła bowiem w listopadzie 2009 roku z dnia na dzień upadłość. A zatrudniała ponad 300 osób. W Piszu, mającym wtedy bezrobocie na poziomie 30 procent, oznaczało to fatalną sytuację. Wkrótce jednak Polska Agencja Prasowa, media regionalne i krajowe zaczęły podawać, że zainteresował się nią właśnie białostocki Telmex, który wcześniej kupił tartak na Mazurach, dostarczający drewno do produkcji w Holzwerku.
„W ratowanie zakładu zaangażował się miejscowy burmistrz i starosta” – podawały media. – „Ten drugi pojechał m.in. na rozmowę z odbiorcą produktów firmy Holzwerk, koncernem IKEA i rozpoczął negocjacje ze wskazanym przez niego nowym inwestorem, tj. firmą Telmex z Białegostoku.”
Firma Holzwerk produkowała dla IKEI meble i elementy wyposażenia łazienek. Robi to nadal. Około 30 tys. sztuk miesięcznie. Trafiają więc do krajów całego świata, w tym do Chin.
– IKEA stanowi 40 procent naszego przychodu – podkreśla prezes Telmeksu. – Nie jesteśmy od niej zależni w 100 procentach.
Przychody generuje też dla Telmeksu zakład meblowy MMI Sleeping w Biskupcu. Białostocka centrala utrzymała jego poprzedni profil produkcji – wyposażenie sypialni i pokoi dziennych z litego drzewa. Odbiorcy są w Niemczech, Austrii, Szwajcarii.
Wiosną przyszłego roku Telmex powiększy swój stan posiadania o jeszcze jedną firmę, również z branży drzewnej. – Niestety – komentuje Jarosław Kondraciuk. – A dlatego niestety, bo wolałbym bardziej dywersyfikować naszą działalność. Byłoby bezpieczniej. Ale przecież nie każdy projekt się udaje. To uczy pokory potrzebnej w biznesie. Jest potrzebna równie bardzo, jak intuicja.
Od początku istnienia firmy jej właściciel nie odbierał dywidendy.
– Wszystko jest inwestowane. A transakcje ubezpieczone. To akurat podnosi koszty, ale również daje bezpieczeństwo. Nie mi. Zatrudnionym tu ludziom – mówi z naciskiem przedsiębiorca.
W trzech oddziałach i spółce matce zatrudnionych jest 700 osób. Ale – tak jak od początku istnienia – Telmex to nadal firma rodzinna. W tym sensie, że pracuje tu i żona, i dwaj synowie, i bliższa, i dalsza rodzina Jarosława Kondraciuka.
Pracują też ciągle ci, którzy byli tu w 1991 roku.
– Tak, nie spodziewałem się zakładając Telmex, że będę robił meble dla Chin – uśmiecha się Jarosław Kondraciuk. – Ale ja równie dobrze mógłbym robić motocykle czy pralki. Uważam, że menedżer musi się znać na zarządzaniu. Bo w każdym przedsiębiorstwie są te same problemy, a od specyfiki branży zatrudnia się fachowców. O firmie decydują właśnie jej pracownicy ludzie, a nie szef. On tylko musi ich właściwie dobrać.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?