Wchodząc do szkoły nie mamy gdzie się podziać. Kiedyś takim miejscem był bufet. Sympatyczne panie zawsze podtrzymywały miłą rozmowę. Magia tego miejsca i pyszne kotlety poszły do rozbiórki. W tym miejscu zostały gruzy - relacjonuje Magdalena, jedna z uczennic białostockiego muzyka.
Zespół Szkół Muzycznych prowadzi generalny remont. W miejscu starych budynków powstają nowe. W jednym skrzydle jeszcze kilka dni temu działał bufet, gdzie uczniowie spokojnie mogli zjeść ciepły posiłek, spotkać się i porozmawiać, a rodzice poczekać na dziecko. To już przeszłość. Jego likwidacja to dziś spory problem, który po wakacjach może okazać się poważniejszy. Jak uczniowie sobie radzą?
- Niedaleko jest sklep, gdzie można kupić bułkę. Poświęcając przynajmniej 10 minut na wyprawę do sklepu, musimy jeszcze w tym czasie zjeść, bo już jesteśmy spóźnieni na zajęcia. Zimą, która trwa już teraz osiem miesięcy, takie wyjście będzie trwało przynajmniej 15-20 minut - opisuje Magdalena. - Zamiast dwóch kanapek, brać pięć. Rodzice mogą dowozić obiady. Ja jednak wolę zabrać podręcznik do fizyki, a moi rodzice nie mają czasu dowozić mi jedzenia. Zajęcia mam jedne po drugich, bez żadnej przerwy nie mam czasu zjeść, nie mówiąc o wyjściu do sklepu. Bufet był pod ręką, teraz wszystko jest daleko.
Jest jeszcze możliwość wykupienia obiadów w stołówce w internacie szkoły. Tu jednak posiłki serwowane są w godz. 13-16. Dyrektor szkoły przyznaje, że to ogromny problem. Tym bardziej że zgodnie z przepisami w budynku powstającym z unijnych pieniędzy działalności gastronomicznej nie można prowadzić aż przez pięć lat od czasu oddania go do użytku.
- Chwilowo jestem bezradny - przyznaje Adam Juchnowicz. - Bufet zlikwidowaliśmy najpóźniej jak się dało. To było konieczne, bo skrzydło, w którym się mieścił jest teraz przebudowywane. Mamy pomysł zorganizowana stołówki w starej części budynku w pomieszczeniach po bibliotece, ale to będzie możliwe dopiero we wrześniu 2014 roku. Na najbliższy rok szkolny uczniowie i rodzice muszą uzbroić się w cierpliwość. Żeby było lepiej chwilowo musi być gorzej.
Zapewnia, że wciąż szuka rozwiązania i jest otwarty na sugestie i pomysły. - Może wspólnie uda nam się znaleźć odpowiednie miejsce - zachęca dyrektor.
Dodaje, że rozwiązanie problemu widzi także w przekazaniu obiecanego budynku po Operze i Filharmonii Podlaskiej przy ul. Podleśnej 2, który sąsiaduje ze szkołą.
- Wówczas bufet mógłby mieścić się w pomieszczeniu po kawiarni Solo - zauważa Juchnowicz.
O tym pisaliśmy już wielokrotnie, w kwietniu miała już być decyzja. Według ostatnich informacji budynkiem zarządzałaby szkoła muzyczna, a korzystać mogła także opera. Jednak ani samorząd województwa, który odpowiada za operę, ani ministerstwo kultury dotąd nie podjęły żadnych kroków w tej sprawie.
- Nikt nie dba o nasze dobro tu i teraz. Budowa szkoły skończy się za kilka lat. To podobno jest dla nas, my z tego będziemy korzystać o ile nie umrzemy wcześniej z głodu albo nie złamiemy nogi w drodze do sklepu. Nikt z tym nic nie może zrobić, nawet nie ma z kim rozmawiać - żali się uczennica. - Jeden bufet, a tyle dramatu. Dla nas to przejmujące zdarzenie. Albo głodujesz, albo się męczysz. Nikogo nie obchodzi jak sobie poradzisz.
Obecnie w ZSM uczy się 750 uczniów, których kształci 160 nauczycieli.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
