Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zegar na wieży przed pałacem Branickich ma ponad 250 lat

Alicja Zielińska
Przed bramą z wieżą zegarową chętnie pozowano do zdjęć. Na zdjęciu okres jeszcze przed wojną, w głębi widać hotel Ritz. Fotografia ze zbiorów Zbigniewa Karlikowskiego.
Przed bramą z wieżą zegarową chętnie pozowano do zdjęć. Na zdjęciu okres jeszcze przed wojną, w głębi widać hotel Ritz. Fotografia ze zbiorów Zbigniewa Karlikowskiego.
Jest nakręcany ręcznie i większość jego części pochodzi z XVIII wieku. Zegar na wieży bramy wjazdowej na dziedziniec do pałacu Branickich to unikatowy mechanizm, jedyny taki w regionie, a nawet w kraju. Opiekuje się nim Witalis Puczyński, dzięki któremu w 2000 r. przeszedł on renowację i nadal odmierza czas.

W 1758 roku rozebrano spaloną bramę przy wjeździe do pałacu Branickich. Przedtem była ona drewniana, więc tym razem postanowiono zbudować murowaną i umieścić tam zegar - opowiada dr inż. Witalis Puczyński. - Hetman Branicki ponoć miał powiedzieć, że „w dzisiejszych czasach nie sposób żyć bez zegara”. Wysłał swoich posłańców do Warszawy, żeby taki zegar sprowadzili. W tamtych czasach nie znano technologii obróbki metalu skrawaniem, jedynymi fachowcami, którzy potrafili takie rzeczy wykonywać byli kowale, z tym że nie tacy zwykli, bo byli oni prawdziwymi mistrzami w swojej sztuce. Patrząc na elementy tego zegara, widzimy na konstrukcji każde uderzenie młota. Ze względu na swoją technologię tamte zegary nie mogły być super punktualne, niemniej jednak gwarantowały dokładność czasu do pięciu, dziesięciu minut, co należy uznać za sukces. Ciekawostką jest to, że posiadały tylko jedną wskazówkę, do pokazywania godziny. Wykonanie zegara z dwiema wskazówkami było zbyt skomplikowane i pochłaniało znaczne koszty. Ponieważ po zmroku ludzie nie widzieli, która jest godzina, to zegary posiadały gongi, które biły co kwadrans (wyższym tonem) i niskim - biły godziny.

Nie wiadomo dokładnie, kiedy dobudowano w zegarze na wieży mechanizm wskazujący minuty. Do czasów współczesnych przetrwał on w stanie opłakanym, przez kilkadziesiąt lat nie chodził, przestał gdzieś na początku lat 50.

Udało się go uruchomić w 2000 r., kiedy to poddano renowacji całą wieżę na bramie, która była przegniła i groziła zawaleniem. Praca nad przywróceniem zegara do życia była żmudna. Zacząłem ją latem. Zależało mi na zachowaniu jak najbardziej stanu pierwotnego. Zegar został zdemontowany. jest on dość pokaźnych rozmiarów. Długość metr dwadzieścia, szerokość 70 cm i wysokość też około 70 cm.

Na sylwestra ruszył, wkrótce minie 15 lat od tego wydarzenia. Uruchomiając go sporządziłem też inwentaryzację zegara i wieży od środka. To stara konstrukcja, szacuję, że około 90 proc. części jest oryginalnych. Przez okres ponad 250 lat większość z nich nie była wymieniana, jedynie niektóre poddawano modernizacji, m.in. dodając napęd do wskazówki minutowej czy zastępując liny konopne stalowymi.

Mechanizm zegara usytuowany jest w części środkowej bramy, na wysokości umieszczonego tam herbu i został wykonany ze stali metodą kucia swobodnego. Całość posadowiona jest na ramie wykonanej z drewna dębowego, usztywnionej śrubami ściągającymi. Mechanizm składa się z trzech niezależnych mechanizmów sprzężonych ze sobą: chodu, bicia kwadransów i bicia godzin. Mechanizm chodu, jak na ówczesne czasy, posiadał nowoczesny wychwyt, tzw. Grahama, charakteryzujący się możliwością regulacji, małymi oporami i dużą trwałością - wyjaśnia szczegóły dr Puczyński. - Ramię wahadła wykonane jest z drewna świerkowego, charakteryzującego się małą rozszerzalnością pod wpływem zmian temperatury. Na dolnej części wahadła osadzono wytłoczki z blach w kształcie soczewki, wewnątrz których znajduje się obciążenie wykonane z ołowiu.

Ramię wahadła zwieńcza końcówka stalowa gwintowana, z nakrętką motylkową, która umożliwia opuszczanie i podnoszenie obciążenia wahadła, a tym samym regulację dokładności chodu. Napęd chodu i bicia realizowany jest za pomocą ciężarków zawieszonych na linach nawijanych na bębny o średnicy 150 mm, przy czym jeden obrót bębna napędowego mechanizmu chodu odpowiada 1 godzinie chodu zegara.

Owszem, zdarza się, że ten nasz zegar niedokładnie chodzi. Przyczyny jednak mogą być różne. Mechanizm przecież liczy sobie przeszło 250 lat, ma prawo mieć kaprysy. Znajduje się w wieży nie zamkniętej. Drzwi są ażurowe, jak pada śnieg to zawiewa. I wreszcie trzeba go nakręcać co 48 godzin, co wymaga przestrzegania terminów. Ale to jedyny znany mi zegar o tak starym mechanizmie w regionie a może i w Polsce, który jest jeszcze sprawny i powinniśmy być z niego dumni.

Będąc w tym roku latem w Toruniu wszedłem na wieżę, by zobaczyć tamtejszy zegar. I co? Okazuje się, że napęd ma elektroniczny. W naszym jest autentyczny - podkreśla inż. Puczyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny