Kiedy 17 września 1939 roku Sowieci wkroczyli do Polski, wiedział, że jako funkcyjny będzie ścigany przez NKWD. Postanowił ukryć się gdzieś w głębi kraju, chciał wyjechać do Generalnej Guberni. Niestety, podczas przekraczania Bugu został złapany. Trafił do niewoli w Rosji. Potem, gdy Sikorski tworzył na Wschodzie wojsko, zaciągnął się do polskiej armii. Walczył pod Monte Cassino.
- Zostawił żonę i troje dzieci, w tym moją mamę - opowiada Bogusław Gierasimczuk. - Babcia o losach swego męża dowiedziała się przez Czerwony Krzyż. Przyszła wiadomość: Stanisław Remiszewski jest w Afryce, w Koja - Ugandzie. To była polska osada, zamieszkała przez żołnierzy, których wojna rzuciła poza kraj. Dziadek zajmował się łowiectwem i preparowaniem zwierząt. Utrzymywał kontakty z domem rodzinnym, pisał listy, ale bał się wracać do kraju. Obawiał się, że może trafić do więzienia, jak wielu polskich oficerów.
Zresztą najlepszy dowód to historia brata mamy. Średni syn dziadka, mój wuj Marian Remiszewski, chciał być zawodowym żołnierzem. Złożył papiery do szkoły oficerskiej w Opolu. W ankiecie napisał, że ojciec zaginął na wojnie. Ale wkrótce wydało się, że żyje. Bo któregoś razu dziadek przysłał mu do koszar paczkę z Afryki. I to wystarczyło. W tę samą noc wuj dostał rozkaz wyjazdu w Bieszczady na akcję "Wisła". Został relegowany ze szkoły oficerskiej. Zdegradowany do szeregowca. I tak się skończyła jego kariera wojskowa. Stracił zdrowie, umarł młodo.
- W domu o dziadku za wiele nie rozmawialiśmy - mówi pan Bogusław. - Zmarł w 1949 roku. Babcia trzy lata później. Miałem wtedy sześć lat. Mama niechętnie wracała do wspomnień. Bardzo żałuję, że później nie udało mi się namówić mamy na dłuższą rozmowę o dziadku. Dlatego teraz sam spisuję dzieje rodziny, żeby przekazać je wnukowi. On ma 16 lat, na razie nie wykazuje większego zainteresowania tymi opowieściami, ale wiem po sobie, że jak dorośnie, będzie chciał to wiedzieć.
6 sierpnia 1939 roku. Jeszcze wszyscy z rodziny są razem, ale już wkrótce Niemcy napadną na Polskę, a Białystok zajmą Sowieci. Przed Teatrem Węgierki, od lewej: dziadek pana Bogusława, Stanisław Remiszewski, jego syn Marian (brat mamy) i ojciec Władysław Gierasimczuk.
Centrum Białegostoku, tuż przed wojną. Mama i ojciec pana Bogusława ze swoją siostrą Nadzieją.
Dziadek w Afryce zajmował się łowiectwem i preparowaniem zwierząt
26 kwietnia 1936 roku, ulica Lipowa. Mama Bogusława Gierasimczuka, Stanisława Remiszewska (z prawej), miała wtedy 17 lat, uczyła się w gimnazjum żeńskim. Dziewczęta, zgodnie z modą i szkolnymi wymogami, nosiły berety.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?