Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawistowscy zamieszkiwali Augustów

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Augustów, ul. Szkolna, 1946 rok. Tadeusz Zawistowski z synami Andrzejem i Bogusławem oraz Józefa Zawistowska z córką Krystyną
Augustów, ul. Szkolna, 1946 rok. Tadeusz Zawistowski z synami Andrzejem i Bogusławem oraz Józefa Zawistowska z córką Krystyną Archiwum
Andrzej Zawistowski wspomina.

Przed wojną bracia Zawistowscy uchodzili w Augustowie za ludzi majętnych, a nade wszystko bardzo aktywnych, przysparzających sławy rozwijającemu się kurortowi. Stefan był wiceburmistrzem miasta (współpracował z Piotrem Halickim), właścicielem pierwszej łodzi motorowej. Zginął w niemieckim obozie koncentracyjnym Gross- Rosen, ma w Augustowie tylko grób symboliczny.

Tadeusz zaś, ojciec Andrzeja, pracował w Urzędzie Skarbowym, wspierał brata. Na jednym ze zdjęć widać, jak w 1934 roku przewozi motorówką dostojników z Białegostoku do Yacht Clubu nad jeziorem Krechowieckim (Białym).

Latem 1939 roku Tadeusz pracował przy budowie umocnień w rejonie wsi Gliniski, co potwierdza z kolei zaświadczenia wystawione przez kpt. Sorczyńskiego. W czasie obu okupacji konspirował, udało mu się uniknąć aresztowania przez NKWD w czerwcu 1941 roku, ale wpadł w ręce sowieckie tuż po zakończeniu wojny i został wywieziony do kopalń w Zagłębiu Donieckim (obóz w Stalinogorsku).

Z tych lat zadziwiają dwie pamiątki. Pierwsza to donosy pisane na wrednego wroga Związku Sowieckiego, którego należy zabić lub wysłać na Sybir. Druga to nadesłany w latach 60. XX wieku zza wschodniej granicy. Jego nadawcą okazał się były strażnik ze Stalinogorska, proszący Polaka, byłego więźnia, o poświadczenie swej służby. A wszystko po to, by otrzymać dodatek kombatancki! Tadeusz wrócił do Augustowa i razem z przedwojennym inżynierem Rudnickim wznawiał żeglugę jeziorną. Zmarł w 1984 roku, spoczął na miejscowej nekropolii.

Józefa Zawistowska

Znaną i cenioną w Augustowie osobą była także Józefa Michałowska, żona Tadeusza Zawistowskiego i mama pana Andrzeja. Urodzona w 1913 roku, studiowała w Seminarium Nauczycielskim w Suwałkach, należała do organizacji paramilitarnych. Nauczała języka polskiego, w czasie okupacji prowadziła tajne komplety. W czerwcu 1941 roku miała być wywieziona na wschód, ale uratowała ją pielęgniarka Falicka. Dzięki temu szczęśliwemu przypadkowi syn Andrzej urodził się miesiąc później na polskiej ziemi.

Pan Andrzej z uśmiechem mówi, że od niemal urodzenia włączył się do walki o niepodległość, bo mama w wózku ("pod moją pupą") przewoziła "bibułę" i broń. Zachowała się legitymacja Związku Nauczycielstwa Polskiego Józefy Zawistowskiej z pierwszym wpisem z września 1933 roku i ponownym z września 1946 rokiem. Nauczała także Polonusów w dalekiej Kanadzie, gdzie pojechała po przejściu na emeryturę do młodszych dzieci: Bogusława (ur. w 1942 r.) i Krystyny (ur. w 1945 r.). Zmarła w 1984 roku w Toronto i tam została pochowana; na obczyźnie w wypadku samochodowym zginęła i Krystyna.

Bogusław od Marszałka

W 1972 roku Bogusław Zawistowski, wychowanek Szkoły Orląt w Dęblinie i pilot LOT-u, kupił w Warszawie popiersie Józefa Piłsudskiego dłuta Edwarda Wittiga. Klasa mistrza sprawiła, że rzeźba z 1928 roku, choć oszczędna w wymiarach (1,5:1) i w formie, może się podobać, a nadto zmusza do refleksji. Marszałek prezentuje się w tym wydaniu godnie, w zamyśleniu, z imponującymi brwiami.

Okazało się, że odlew przetrwał ponure czasy wojny i stalinizmu, zamurowany w jednej z kamienic stolicy RP. Za sprawą braci Zawistowskich czekał na powtórzoną premierę, ale pojawiło się nowe zagrożenie. Bogusław szykował się do opuszczenia Polski, na co wpływ miały machlojki jego szefów i działalność w "Solidarności". Chciał dać ogłoszenie w prasie, że ma "Marszałka na sprzedaż". Redakcja odmówiła pryncypialnie i zgodnie z nakazami cenzury, więc popiersie pozostało u Andrzeja Zawistowskiego.

To była bardzo dobra decyzja, w 2008 roku pan Andrzej postanowił podarować rzeźbę rodzinnemu miastu. Uzgodniono, że pomnik stanie przy Gimnazjum nr 1 im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, a jego odsłonięcie nastąpiło 11 listopada 2009 roku, w 90. rocznicę przyłączenia miasta do II Rzeczypospolitej. W trzy lata od tej uroczystości ślemy pozdrowienia Bogusławowi Zawistowskiemu, który ostatecznie osiadł na drugiej półkuli i nawet latał w Air Canada.

Andrzej - ofiarodawca

Będzie jeszcze okazja, by powracać do zbiorów Andrzeja Zawistowskiego. Ich właściciel ma także bogatą biografię: trudne dzieciństwo okresu wojny i powojnia, nauka w Augustowie i Białymstoku, studia w Olsztynie i Gdańsku, praca w "Przemysłówce". Wzorce rodzinne i duch niepokorny sprawiły, że pan Andrzej jako kierownik budów miewał zaszczytne problemy.

W 1970 roku prokurator chciał mu wytoczyć sprawę za pomoc we wznoszeniu pomnika Polskiej Organizacji Wojskowej i Powstania Styczniowego w uroczysku "Powstańce" koło Przewięzi.

Z kolei jako przewodniczący zakładowej "Solidarności" dostał propozycję z kategorii nie do odrzucenia i pracował przy budowie elektrowni atomowych w ZSRR. Od wielu już lat mieszka w Białymstoku, ale myśli wciąż biegną nad Necko. Szczęśliwie się składa, że z Bogusławem mogą dbać o groby rodzinne, pan Andrzej w Augustowie, a brat w Toronto.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny