Wszyscy przygotowali się na ten moment starannie, odświeżyli, ubrali odświętnie.
Mistrz natomiast zadbał o dostojną scenografię, przemyślał, kto gdzie ma stać lub siedzieć. Na koniec poprosił o pogodne spojrzenie w kierunku czarnej skrzynki z obiektywem i stało się, powstała pamiątka na bardzo długie lata. Prawdopodobnie bezpośrednią przyczyną uwiecznienia się był wyjazd całej rodziny do Rosji w 1914 lub 1915 roku.
Z wyjaśnień Jadwigi Sławińskiej wynika, że persona numer jeden - babcia Kamilia Bałdysz z domu Kundzicz i w Kundziczach urodzona - siedzi w środku. Po jej prawej stronie zajął miejsce najmłodszy syn Zenon, a po lewej stronie - najstarszy, Józef, ojciec pani Jadwigi. Zenon imponował wiedzą i ogładą, ale ułomność fizyczna stała się przyczyną tragicznej miłości i śmierci w dalekiej Moskwie.
Józef zaś po ojcu Adolfie (zmarł przed wybuchem I wojny światowej) przejął fach garbarski. W czasie okupacji niemieckiej nie uległ prośbie białostockiego Żyda i nie przejął maszynerii do produkcji fałszywych dolarów. Ta trafiła do getta, po wpadce Niemcy chcieli koniecznie kontynuować produkcję, bo "lewe" banknoty uchodziły za doskonale podrobione.
Pierwszy z lewej siedzi Czesław, też zrazu czynny w branży garbarskiej, zastrzelony przez żołnierzy niemieckich po ich wkroczeniu do Białegostoku w końcu czerwca 1941 roku i jest to temat na osobną opowieść. Wysoki młodzian o przyjemnej aparycji to Stanisław. Przed wojną pracował w białostockiej Izbie Skarbowej, przed Sowietami schronił się w Warszawie, walczył, w starszym wieku zażywał spokoju w Supraślu.
Dwie córki Kamilii i Alfonsa - Jadwiga oraz Salomea - miały, jak na płeć słabszą wypadło, mniej burzliwe życiorysy. Natomiast stojący na prawej flance Andrzej, maszynista kolejowy, zaginął w Rosji. Są przesłanki, by sądzić, że on lub jego syn powiększył grono męczenników za wiarę.
Widoczne na zdjęciu osoby zasługują na dokładniejszy opis. Po rewolucji bolszewickiej wróciły one z Rosji i osiadły w Białymstoku, wpisały się w pejzaż miasta. Była to wszakże rodzina z tradycjami ziemiańskimi po kądzieli i przemysłowo-rzemieślniczymi po mieczu, dbała o prestiż, pięknie rozwijająca się aż do wybuchu Wielkiej Wojny. Babcia Kamilia zmarła w Białymstoku w 1937 roku. Potem znów nastał czas wojenny, dwóch okupacji, zniewolenia. Pozostała fotografia licząca sobie już prawie sto lat.
Odchodziły pokolenia białostoczan i tak mało po nich mamy pamiątek. A te ocalałe pozostają w dużej mierze w rozproszeniu.
Gdyby tak powstało muzeum Białegostoku?!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?