Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaszyli mu w brzuchu chustę. Zostali ukarani

Janusz Bakunowicz [email protected]
Pan Henryk jest rozgoryczony postawą lekarzy. Nie dość, że popełnili błąd, to nawet nie chcieli za niego przeprosić.
Pan Henryk jest rozgoryczony postawą lekarzy. Nie dość, że popełnili błąd, to nawet nie chcieli za niego przeprosić. Janusz Bakunowicz
Męczarnia Henryka Turosieńskiego trwała pół roku. Dopiero po tym czasie wydalił chustę. Na sprawiedliwość musiał jednak czekać pięć lat.

Ponad pół roku pan Henryk Turosieński cierpiał z powodu chusty, którą podczas zabiegu zaszyli w jego ciele lekarze. Gdy skarżył się na bóle, wyśmiewali go. W końcu chustę po prostu - w wielkich bólach - wydalił. A była ona spora, miała 65 na 30 cm. Kolejnych pięć lat on i jego rodzina dochodzili sprawiedliwości w sądzie.

W piątek (5.12) Sąd Okręgowy w Białymstoku utrzymał w mocy wyrok wydany na początku ubiegłego roku przez bielski Sąd Rejonowy. Dwaj lekarze i instrumentalistka z siemiatyckiego szpitala (tam doszło do błędu podczas zabiegu) muszą zapłacić panu Henrykowi 10 tys. zł zadośćuczynienia za jego cierpienia. Na dwa razy większą kwotę opiewa grzywna, którą ukarał ich sąd. Ta jednak trafi do Skarbu Państwa. Lekarze muszą zapłacić 10 i 8 tys. zł, instrumentalistka - 2 tys. zł.

A cierpienia, na które był skazany pan Henryk, są trudne do wyobrażenia.

Gehenna trwała 7 miesięcy

Pacjent trafił do siemiatyckiego szpitala na początku stycznia 2008 roku. Przeprowadzono na nim zwykły zabieg usuwania woreczka żółciowego. Jednak w momencie wycinania woreczka z rany zaczęła płynąć krew, której nie sposób było zatamować. Lekarze zdecydowali się więc otworzyć jamę brzuszną. Zatamowano krwawienie i zaszyto ranę. Pacjent w szpitalu przebywał jeszcze około tygodnia. Potem został wypisany, ale ciągle uskarżał się na bóle w brzuchu. Myślał, że jest to normalny objaw po zabiegu. Bóle jednak nie ustępowały. Gdy zgłaszał się z nimi do szpitala, lekarze bagatelizowali problem. Korzystał nawet z usług szeptuchy, ale to również nie pomogło.

- Odczuwałem ból z prawej strony, który promieniował także na plecy - tłumaczył przed sądem Henryk Turosieński. - Przyjmowałem przeciwbólowe leki. Ciągle miałem podwyższoną temperaturę. Miałem problemy z jedzeniem i piciem. Schudłem 10 kilogramów.

Bóle trwały do 7 sierpnia.

- Rano chciałem się załatwić, ale odbyt bolał mnie niesamowicie - opowiada. - Obudziłem żonę, by sprawdziła, co jest przyczyną bólu. "Heniek, coś ty, szmatę połknął?" - krzyknęła zdziwiona żona. "Jakaś szmata wystaje ci z odbytu" - dodała. Ale znowu to coś cofnęło się z powrotem.

Wówczas Turosieński poszedł do szpitala, bezpośrednio na chirurgię. Lekarze zapewniali, że może do nich zgłaszać się w każdej chwili. Ale nie mogli go położyć na oddział, bo nie miał skierowania od lekarza rodzinnego.

- Dajcie chociaż jakieś zastrzyki rozkurczowe - prosił lekarzy.

Ale bez skutku.

- Żona zaproponowała, bym skorzystał z domowych metod i usiadł do miski z gorącą wodą - opowiada. - Tak też zrobiłem. Wstawiłem ją do wanny i zanurzyłem w niej pośladki. Byłem jak Bóg stworzył. Napiąłem mocno mięśnie i w końcu to coś zaczęło znowu ze mnie wychodzić. Chwyciłem to ręką i wyciągnąłem. Ból przy tym był niesamowity.

Nikt mu nie wierzył

Pan Henryk uprał chustę i zaniósł ją do szpitala, w którym mu ją wszyto. Tam lekarze go wyśmiali, twierdząc, że to niemożliwe, by ją wydalił. Tę samą wersję powtarzali ich obrońcy przed sądem, gdzie pan Henryk postanowił szukać sprawiedliwości.

Biegli powołani przez bielski sąd stwierdzili jednak, że chusta mogła przetrzeć ściankę jelita grubego i przez niewielki otwór została zassana do środka układu pokarmowego. A stamtąd po prostu wydalona. Takie przypadki zdarzają się dość rzadko, ale się zdarzają.

- Jestem usatysfakcjonowany wyrokiem sądu - twierdzi poszkodowany Henryk Turosieński, mieszkaniec Siemiatycz. - Nie chodziło mi o zasądzenie odszkodowania, lecz udowodnienie, że to właśnie lekarze popełnili błąd. Wystarczyło po zabiegu, kiedy wydaliłem chustę chirurgiczną, przyznać się do błędu, przyjść i przeprosić. Sprawa w ogóle nie trafiłaby na wokandę sądową.

"Wygraliśmy! Po pięciu latach zmagań sprawiedliwość triumfuje. Dziękuję wszystkim, którzy nas w tym czasie wspierali." - napisała na profilu na Facebooku jego córka, Katarzyna Turosieńska.
Oskarżeni medycy nie przyznawali się jednak do winy i twierdzili, że chusta chirurgiczna faktycznie mogła być pozostawiona w brzuchu, ale nie podczas ich zabiegu, ale w 1973 roku, kiedy poszkodowanemu wycięto wyrostek robaczkowy. Poddawali też w wątpliwość potwierdzoną przez biegłych możliwość przedostania się tak dużej chusty do przewodu pokarmowego. Wypominali też, że poszkodowany przyniósł do szpitala chustę, która była już uprana i wyprasowana.

Bielski sąd jednak nie uwierzył tym tłumaczeniom i uznał ich winę. Wyrok zapadł w lutym ubiegłego roku. Skazani się jednak od niego odwołali. Tak sprawa trafiła do białostockiej okręgówki. Wydając w piątek wyrok, białostocki sąd nie miał wątpliwości. Stwierdził, że nie do przyjęcia jest założenie, że pan Henryk ukartował całą sprawę i chciał zaszkodzić lekarzom, z którymi nie był wcześniej skonfliktowany. Ostatecznie utrzymał wyrok bielskiego sądu w mocy.
Chciał usłyszeć zwykłe: Przepraszam

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny