Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarządy spółdzielni mają trudniej

Barbara Kociakowska
Zarządy spółdzielni mają trudniej
Zarządy spółdzielni mają trudniej
Rozmowa z prof. Henrykiem Wnorowskim, ekonomistą

Czasem spotykamy się z opiniami, że spółdzielczość to trochę przestarzała forma. Czy pan się zgadza z tym stwierdzeniem?
W jakimś sensie można powiedzieć, że spółdzielczość jest przestarzała (dotyczy to długiego jej okresu trwania), nie należy tego kojarzyć z faktem, że jest jakiś cykl życia spółdzielczości, że życie spółdzielni jest ograniczone jakimiś ramami czasowymi. Jeśli przyjrzymy się historii spółdzielczości, to zobaczymy, że w różnych okresach były wzloty i upadki, ale spółdzielcy zawsze sobie jakoś radzili, raczej lepiej niż gorzej. Mówi się, że liczba możliwych form organizacyjnych biznesu świadczy o dobroci systemu prawnego. Dla wszystkich tych, którzy źle mówią o spółdzielniach, jest cała masa innych możliwości - innych formuł prowadzenia biznesu. Specyfika spółdzielni polega na tym, że ich zarządy mają trudniej. Obserwując losy spółdzielni i ich kondycję widać, że przeważnie lepiej mają się te, w których prezesi poradzili sobie dobrze ze swoimi spółdzielcami - czyli rozumieją tę specyfikę, nie obrażają się na rzeczywistość, nie próbują przewracać czegoś do góry nogami, tylko dogadują się ze swoimi spółdzielcami, pokazując wspólnotę celów. I jeśli im się to udaje, to mają wyniki, a spółdzielcy są wyrozumiali i doceniają ich. W konsekwencji wychodzi na to, że biznes ten może być prowadzony w formule niemal biznesu prywatnego, jednoosobowego, który nie byłby możliwy do zbudowania przez jedną osobę. 

Jeśli popatrzymy na podlaskie spółdzielnie, to zobaczymy potężne firmy, chociażby mleczarnie, które są największe w kraju.  W czym tkwi ich siła, czy wynika ona ze spółdzielczości?
Można powiedzieć, że tak. Jeśli prezes znajdzie porozumienie ze spółdzielcami, a oni się na nim poznają i zaakceptują, to później to zaprocentuje dobrymi wynikami.

Ale jeśli spółdzielcy obdarzą prezesa zaufaniem, to już na długie lata...
To prawda. Można powiedzieć, że wielkość Mlekpolu, to wielkość prezesa Edmunda Borawskiego, wielkość Mlekovity, to wielkość prezesa Dariusza Sapińskiego. Bez tych ludzi trudno sobie wyobrazić te mleczarnie. Żaden z tych prezesów nie ma kłopotów ze swymi spółdzielcami, ani z brakiem porozumienia z nimi. Spółdzielczość to taka formuła, która rodzi szczególną relację, jest dobra  i się sprawdza. Spójrzmy na PSS Społem Białystok, który jest najlepszą spółdzielnią tego typu w kraju i tutaj także kluczowe znaczenie mieli prezesi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny