Zapowiada się smutny sezon w białostockim sporcie

- Być może już w drugim półroczu 2020 roku - będziemy o tym jeszcze rozmawiać - a na pewno w przyszłym roku należy zapomnieć o miejskich dotacjach na sport zawodowy. Ich po prostu nie będzie - stwierdził podczas poniedziałkowej (27 kwietnia) sesji rady miasta prezydent Tadeusz Truskolaski.

To była między innymi odpowiedź na pismo klubu BAS Białystok z prośbą o dotację. Siatkarze BAS w ostatnim sezonie spisywali się bardzo dobrze w II lidze. Zajęli pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej i byli faworytami w fazie play-off o awans. Rozgrywki zostały przerwane, ale Polski Związek Piłki Siatkowej najlepszym drużynom, w tym białostoczanom, zaproponował miejsca w I lidze. Oczywiście jest to uzależnione od spełnienia pewnych wymagań.

Wycofują się sponsorzy

- PZPS miał przeprowadzić audyt, a jednym z warunków grania w I lidze jest przedstawienie gwarancji budżetowych i dlatego już teraz wysłaliśmy pismo do miasta - tłumaczy Eugeniusz Iwaniuk, trener BAS. - Prosiliśmy o dotację w wysokości 300 tysięcy złotych, a nie 600 tysięcy jak mówił prezydent. Bez tych pieniędzy nie mamy szans wystartować w I lidze, a najprawdopodobniej nie przystąpimy także do II ligi. Byliśmy już po rozmowach z naszymi sponsorami i oni byli gotowi nas wesprzeć gdybyśmy grali w I lidze. Z II ligi wycofają się. Na cały sezon w I lidze potrzebowalibyśmy ponad milion złotych i liczyliśmy na to, że z miasta dostaniemy około 50 procent tej sumy. Byliśmy już także po rozmowach z zawodnikami i wszyscy chcieli u nas zostać na następny sezon. Teraz dostali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów. Także nie będzie ani I ani II ligi, ale chcielibyśmy chociaż utrzymać szkolenie młodzieży.

Na wyniki konkursu na dotacje w drugim półroczu 2020 roku czekają także w Żubrach Białystok. Koszykarze tego klubu zakończyli sezon II ligi na piątym miejscu.

- Na razie nie podejmujemy żadnych ruchów, bo nie wiemy jakimi pieniędzmi będziemy dysponować w drugim półroczu - przyznaje Jacek Zaniewski, prezes Żubrów. - Już wcześniej zapowiedziałem w klubie, że idą ciężkie czasy, bo przecież już na pierwsze półrocze było do podziału mniej pieniędzy. Rozumiem trudną sytuację miasta i mogę spodziewać się wszystkiego. Także nasi sponsorzy mają kłopoty i nie wiem na jakie wsparcie z ich strony będę mógł liczyć. Jeżeli będziemy mieli już jasność w sprawie budżetu to wtedy podejmiemy decyzję. Jeżeli będzie brakowało pieniędzy to po prostu nie przystąpimy do rozgrywek.

Kontrakty mogą być niższe

Z niepokojem w przyszłość patrzą także w Dojlidach. Męska i żeńska drużyna z tego klubu w ostatnim sezonie rywalizowały w najwyższej klasie rozgrywkowej tenisa stołowego. Najlepsi zawodnicy Wang Zeng Yi i Yongyin Li już nawet zdążyli podpisać kontrakty na nowy sezon.

- Nawet nie chcę myśleć co będzie jak zabraknie dotacji z miasta - mówi Piotr Anchim, menadżer klubu. - Dla nas to jest około 50 - 60 procent budżetu. Oczywiście z zawodnikami dojdziemy do porozumienie i ich wypłaty na jakiś czas będą zmniejszone, ale to sprawy nie załatwi. Już także wiem, że nasi sponsorzy jak cała gospodarka, mają kłopoty. Nie wyobrażam sobie abyśmy nie wystartowali w nowym sezonie.

Jasno sprawę stawia prezes Bestiosu Białystok Marek Porycki, którego siatkarze i piłkarze ręczni w ostatnim sezonie rywalizowali w II lidze.

- Bez dotacji z miasta po prostu nie wystartujemy w rozgrywkach - twierdzi Porycki. - Rozumiem trudną sytuację w budżecie, ale moim zdaniem trzeba mocniej się zastanowić nad tym. Jeżeli nie przystąpimy do nowego sezonu to trudno będzie to odbudować w kolejnych latach.