W tym roku po raz pierwszy każdy uczeń obowiązkowo musi zdać maturę pisemną i ustną z języka polskiego. To spowoduje, że ich egzaminatorzy - nauczyciele - spędzą w komisjach średnio po dwa tygodnie pracując nawet po dziesięć godzin dziennie.
Nie kryją oburzenia.
- Przeprowadzenie matur to nasz obowiązek. Przez kilka ostatnich lat też nikt nam za to nie płacił, ale praca przy starym egzaminie dojrzałości była o wiele prostsza i nie wymagała tyle czasu - denerwuje się nauczycielka z XI LO w Białymstoku. - Dlaczego mamy pracować za darmo? Czy ktokolwiek przy wprowadzaniu reformy pomyślał o jej skutkach - pyta.
Maria Bartnicka, nauczycielka z III LO, a zarazem metodyk języka polskiego zauważa jeszcze jeden problem związany z nową maturą. - Według regulaminu komisje egzaminacyjne mają być mieszane: w każdej ma zasiadać nauczyciel z innej szkoły. Nie rozumiem tylko, dlaczego mam pracować w innej placówce bez żadnej umowy i do tego za darmo. Przecież to jest niezgodne z prawem! Nie znam przepisu z kodeksu pracy, który zezwalałby na takie praktyki - mówi. - Jeśli ma być to nasza dobra wola, to dlaczego jesteśmy do niej zmuszani? - pyta Bartnicka.
Pomniejszone pobory
Każdy polonista, który ma klasy maturalne już od września dostaje mniejsze pobory niż powinien. Państwo odlicza mu pieniądze za to, że jego uczniowie wcześniej zakończą rok szkolny.
- Ministerstwo nie wzięło pod uwagę tego, że nie pomniejszając nam wypłat choć minimalnie wynagrodziłoby nam pracę włożoną w przygotowanie uczniów do egzaminu dojrzałości i jego przeprowadzenie - argumentuje Marta Skrzypiec, polonistka z II LO.
A może zapłacą
Dyrektorzy są w kropce. Nawet jakby chcieli zapłacić za dodatkową pracę swoim pracownikom, to nie mogą tego zrobić.
- Wiem, że tegoroczne matury będą katorżnicze dla pedagogów. Ale nie mam prawa wypłacić im za to ani grosza. Nie pozwala mi na to prawo. Jeśli to zrobie, wyląduję przed komisją finansową - tłumaczy Mariusz Łupiński, dyrektor II LO w Białymstoku.
A Ministerstwo Edukacji umywa ręce. Rzecznik resortu, Mieczysław Grabianowski twierdzi, że za organizację matur odpowiedzialni są dyrektorzy. - To oni mają zapewnić pełną obsadę komisji. My cały czas za pośrednictwem kuratorów oświaty sprawdzamy nastroje wśród nauczycieli. Jeśli będą one naprawdę złe, a dodatkowo okaże się, że przez pracę w komisjach maturalnych ich limit godzin będzie drastycznie przekroczony, to być może wypłacimy nadliczbówki. Ale to nic pewnego - powiedział nam Grabianowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?