Zanim prokurator dokona białostockich ekshumacji

Czytaj dalej
Fot. Anatol Chomicz
Julita Januszkiewicz

Zanim prokurator dokona białostockich ekshumacji

Julita Januszkiewicz

Wbrew woli prawosławnej Cerkwi zapadła decyzja o ekshumacji zwłok abp. Mirona, jednej z 96 ofiar katastrofy w Smoleńsku. Na otwarcie trumny ze zwłokami wicemarszałka Krzysztofa Putry (spoczywa na cmentarzu św. Rocha) czeka jego rodzina. - Nie mamy pewności czy w grobie leży nasz tato - nie ukrywa Sebastian Putra, syn.

To będzie działanie prokuratury, a nie nasze - ucina ks. Anatol Szymaniuk, rzecznik Prawosławnej Kurii Białostocko-Gdańskiej. Tak komentuje zapowiedź ekshumacji zwłok abp. Mirona Chodakowskiego, prawosławnego ordynariusza wojska polskiego. Duchowny był jedną z 96 osób, które 10 kwietnia 2010 roku zginęły w katastrofie rządowego samolotu Tu-154 pod Smoleńskiem. Śledztwo ciągle trwa. Pojawia się wiele trudnych pytań, wątpliwości. Prokuratura Krajowa, która je prowadzi, podjęła więc decyzję o konieczności zbadania przez najlepszych biegłych, także z zagranicy ciał wszystkich ofiar tej katastrofy, które nie zostały spopielone.

Przeciwko otwarciu grobów swoich bliskich protestuje 17 rodzin osób, które zginęły pod Smoleńskiem. Uważają te działania za niepotrzebne, naruszające spokój zmarłych i sprawiające ból. Ale prokuratura twardo obstaje przy swoim. Uważa, że bez tych badań sprawy nie da się do końca wyjaśnić. Prokurator Marek Pasionek przekonywał dziennikarzy, że przeprowadzenie ekshumacji, choć bolesne dla rodzin, jest konieczne z punktu widzenia dążenia do prawdy. Jego decyzję popiera premier Beata Szydło i prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Nie ma na to jednak zgody Cerkwi. - Ekshumacje uważamy za profanację, naruszenie pamięci i spoczynku tych, którzy odeszli - podkreśla ks. Anatol Szymaniuk.

Zapewnia, że Kościół prawosławny nie ma wątpliwości co do zwłok abp. Mirona.

- Nasza delegacja była przy identyfikacji i rozpoznała ciało arcybiskupa. Nie było niedowierzań, bo szybko je sprowadzono - przypomina ks. Anatol Szymaniuk.

Ciało duchownego zidentyfikowali 13 kwietnia 2010 roku w Moskwie kapłani Prawosławnego Ordynariatu Wojska Polskiego: ks. Michał Dudicz i ks. Aleksy Andrejuk. Następnego dnia trumna ze szczątkami arcybiskupa została przewieziona do Polski razem z 29 innymi ciałami.

Duchowny został pochowany w krypcie głównej cerkwi Zwiastowania Najświętszej Marii Panny w Supraślu. Bo taka była jego wola. Pogrzeb odbył się 19 kwietnia 2010 roku. Teraz zespół śledczych zdecydował o wydobyciu i zbadaniu szczątków abp. Mirona. Wbrew woli Cerkwi.

- Monaster dostał pismo o wskazanie miejsca pochówku arcybiskupa i czy była to urna. Cerkiew jest przeciwna kremacji - przypomina ks. Anatol Szymaniuk.

Na liście ofiar katastrofy smoleńskiej, oprócz najważniejszych przedstawicieli polskiego rządu oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego z małżonką, znaleźli się także ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, stewardessa Justyna Moniuszko i wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra. Wszyscy związani z Podlasiem.

Bliscy wicemarszałka Krzysztofa Putry na jego ekshumację i poznanie prawdy czekają od dawna. - Prosiliśmy już o to kilka lat temu. Nie jesteśmy pewni w stu procentach, czy w grobie jest pochowany nasz tato - nie ukrywa Sebastian Putra, syn wicemarszałka.

Rodzina dostała już od prokuratury powiadomienie. W piśmie śledczy informują, że wszystkie ofiary zostaną ekshumowane oraz jaki zespół będzie prowadził badania. Jednak Sebastian Putra nie ukrywa, że odczuwa niepokój.

- Bo nie wiem kiedy będzie ekshumowany mój tato i jak to będzie wyglądało. Mam nadzieję, że stanie się to jeszcze w tym roku. Dla mnie nie ma znaczenia, czy będzie to za miesiąc czy za dwa - przyznaje Sebastian Putra.

Gdy rozmawiamy o tragedii w Smoleńsku, odżywają w nim bolesne wspomnienia. I ta bezradność, że nic nie mógł wtedy zrobić. Pan Sebastian był z bratem w Moskwie na identyfikacji ciał ofiar katastrofy. Doskonale pamięta, jak ona przebiegała. Obiecano rodzinom, że ciała, które zachowały się w całości będą ubierane w garnitury i chowane do trumien.

- Ale rzeczywistość okazała się całkiem inna, bolesna. Było tak, że zobaczyliśmy zdjęcia. Na trumnie leżał worek z ciałem, a na nim garnitur - wspomina Sebastian Putra.

Kazano mu oglądać fotografie ofiar. Wśród nich nie było jednak zdjęcia jego ojca. - Przeżyliśmy szok, bo nie było widać go na żadnym zdjęciu - kontynuuje.

Opowiada, że śledczy pokazał listę osób wstępnie zidentyfikowanych. Zamiast Krzysztof Putra było napisane Krzysztof Kutra. - Nie wiem dlaczego, bo przecież znaleziono przy tacie legitymację - dodaje syn wicemarszałka.

Dlatego nie wystarczyło mu pokazanie listy. Udał się z bratem do prosektorium. Tam pokazano im zwłoki.

- Wiedziałem, że jest to ciało mojego taty. Byłem tego pewny. Mam świadomość, jak ono wyglądało. Kończyny były połamane, ale złożone w jednym układzie. Nie były rozszarpane - ujawnia dzisiaj Putra.

Jednak czy nikt nie pomylił się podczas wkładania ciał do trumien oraz czy nie doszło do pomyłek - tego nie jest pewien. Ma żal do ówczesnej minister zdrowia, Ewy Kopacz, która miała powiedzieć rodzinom, że nie można otwierać trumien.

Dlatego bliscy wicemarszałka Krzysztofa Putry chcą ekshumacji. Uważają, że jest ona konieczna. Nie są do końca przekonani czy w rodzinnym grobie spoczywa ich tato.

Co będzie, jeśli okaże się, że zwłoki Krzysztofa Putry zamieniono z ciałem innej ofiary?

- To będzie straszne. Dla naszej rodziny to będzie wielka trauma, dramat. Ale będziemy wtedy szukać ciała naszego taty - zwierza się Sebastian Putra.

Ten najgorszy scenariusz już się zdarzył. W 2012 roku prokuratorzy wojskowi wykryli błędy w rosyjskiej dokumentacji medycznej. Przeprowadzono wtedy kilka ekshumacji. Ustalono, że szczątki sześciu osób, w tym Anny Walentynowicz i Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie, pochowano w niewłaściwych grobach pod innymi nazwiskami. Zresztą potwierdziły to wyniki badań genetycznych.

Wyszło na jaw, że ciało pochodzącego z Białegostoku Ryszarda Kaczorowskiego pomylono z ciałem Tadeusza Lutoborskiego, byłego prezesa Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Warszawie. Ponowny pogrzeb Ryszarda Kaczorowskiego odbył się 3 listopada 2012 w warszawskiej Świątyni Opatrzności Bożej.

Wątpliwości czy nie doszło do pomyłki ma także Danuta Moniuszko, mama Justyny, stewardessy z Białegostoku, która także leciała tupolewem. Jej rodzice nie byli przy zamknięciu trumny ze zwłokami córki. Im również na to nie pozwolono.

Zresztą, jak podkreśla w mediach Danuta Moniuszko, ekshumacji chciał jej nieżyjący już mąż. I teraz jego wola spełni się.

- Do końca tego roku planujemy przeprowadzić ekshumacje 10 osób, następne zaplanowano w przyszłym roku. Wielokrotnie mówiliśmy, że media o terminach tych badań nie będą informowane - mówi prokurator Ewa Bialik, rzeczniczka Prokuratury Krajowej.

Tymczasem w nocy z poniedziałku na wtorek, jako pierwszą przeprowadzono ekshumację pary prezydenckiej - Lecha i Marii Kaczyńskich. Badania w Zakładzie Patomorfologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie wykonał międzynarodowy zespół specjalistów. Pobrano próbki do badań. Będą istotne dla określenia obrażeń ofiar i przyczyny ich śmierci. Mają też pomóc w zrekonstruowaniu przebiegu tej narodowej tragedii.

Jak podało RMF FM, ze wstępnych wyników sekcji zwłok wynika, że Lech Kaczyński miał ciężkie obrażenia wielu narządów wewnętrznych, połamane kości i poważne uszkodzenia głowy. To obrażenia typowe dla ofiar wypadków komunikacyjnych.

Adam Falis, archeolog, który m.in. nadzorował badania Instytutu Pamięci Narodowej prowadzone obok białostockiego Aresztu Śledczego podkreśla, że ekshumacje nie są po to, by obalić jakiś mit.

- Nie sądzę, by wykazały one, że był jakiś zamach. Ekshumacji należy dokonać jeśli są podejrzenia, że doszło do jakichś zaniedbań i pomyłek. To ważne z etycznego punktu widzenia - tłumaczy Adam Falis. Przypomina, że zadaniem medyka sądowego jest też określenie rodzaju obrażeń.

Julita Januszkiewicz

Publikuję głównie w "Kurierze Porannym" i "Gazecie Współczesnej". Dziennikarką jestem od kilkunastu lat. Śledzę to co się dzieje w gminach powiatu białostockiego. Ale interesują mnie też ciekawostki historyczne, wykopaliska archeologiczne. Lubię tematy społeczne, a od niedawna zajmuję się również edukacją. Nie boję się pisać o sprawach trudnych.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.