Zambrów. Zamtex. Miasto pomoże pracownikom podupadającej firmy.

Ponad trzy miesiące minęło, odkąd zambrowskie Przedsiębiorstwo Przemysłu Bawełnianego Zamtex przestało wypłacać pensje swoim pracownikom. Spółka coraz mocniej chyli się ku upadłości, a zdesperowani pracownicy proszą o pomoc również miejscowy samorząd. I wygląda na to, że ten choć na chwilę da im odetchnąć, jeśli w środę radni przegłosują specjalną uchwałę.

Trzeba im szybko pomóc

– Sytuację zakładu znam, a jeszcze w grudniu spotkałem się z pracownikami by zapoznać się z ich dramatyczną sytuacją – mówi Kazimierz Dąbrowski, burmistrz Zambrowa. – To wtedy zadeklarowałem, że skoro nie mają jak na razie nadziei, aby odzyskali należne im pensje, spróbujemy znaleźć dla nich jakieś wsparcie w ramach organizowanej przez miasto pomocy społecznej.

Niedawno powstał projekt specjalnej uchwały ws. „programu osłonowego”, który umożliwi blisko setce rodzin z Zambrowa otrzymać specjalny, zasiłek celowy, którego nie będą musieli zwracać. Sam samorząd chce przeznaczyć na ten cel dokładnie 100 tys. zł. Początkowo radni mieli się zająć sprawą dopiero 25 stycznia, czyli na sesji zwołanej zgodnie z planem, ale zadecydowano, że sprawę trzeba przyspieszyć i zwołano posiedzenie nadzwyczajne.

Bo liczy się każdy grosz

Skorzystać z pomocy będą mogli ci, którym zakład zalega już ponad miesiąc, a dochód na rodzinę nie przekracza pułapów określonych w ustawie o pomocy społecznej. Będzie to najwyżej 300 zł dla osób samotnych a w przypadku rodzin może to być maksymalnie 221 zł pomnożone przez liczbę ich członków.

– Zdajemy sobie sprawę, że nie rozwiąże to problemów tych ludzi – podkreśla Zbigniew Korzeniowski, przewodniczący zambrowskiej Rady Miasta. – Pomóc może za to w podstawowych kwestiach bytowych, w takiej sytuacji w jakiej się znalazły te osoby, brakuje niemal dosłownie na wszystko.

Pytany natomiast, czy radni poprą pomysł jest niemal pewien, że mało kto się sprzeciwi, mimo że specjalnie nie rozpytywał.

Prezes wciąż liczy na pomoc

Tymczasem Krzysztof Zaręba, prezes spółki, wciąż wierzy, że uda się ją oddłużyć i uratować. Mimo, że procedury upadłościowe przed sądem są już rozpoczęte, a łomżyński sąd wyznaczył już nadzorcę, który czuwa aby do czasu ogłoszenia rozstrzygnięcia, czy spółka padła, aby nikt nie próbował zaniżyć jej majątku.

– Wciąż liczę, że uda mi się dobić do drzwi ministra skarbu i namówić go, aby oddłużył spółkę – twierdzi Zaręba. – Nim nie będę miał odmownej decyzji ministra Grada, nie poddam się w staraniach o oddłużenie.

Jednak nawet zdjęcie ze spółki balastu długu nie oznaczałoby pewnie od razu powrotu na właściwy kurs lecz bolesną restrukturyzację.