Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakonnice biły Paulinę. Była wychowanka przerwała milczenie i oskarża siostry zakonne.

Agata Masalska
Matka Pauliny: Boże, co ja zrobię, jak córkę wyrzucą z tego ośrodka? W domu z nią nie poradzę. Ja siostrze wybaczyłam.
Matka Pauliny: Boże, co ja zrobię, jak córkę wyrzucą z tego ośrodka? W domu z nią nie poradzę. Ja siostrze wybaczyłam. Fot. sxc.hu
Była wychowanka Domu Pomocy Społecznej w Studzienicznej oskarża zakonnice, że ją biły. Jeśli potwierdzi te zarzuty przed prokuratorem, siostry mogą mieć kłopoty.

Nadal wyjaśniana jest też sprawa Pauliny, którą jedna z sióstr miała bić oraz szarpać za włosy. I to tylko dlatego, że chora dziewczyna, w drodze do domu, zdjęła buty.

Przełożone podejrzewanej o pobicie zakonnicy odpierają zarzuty. Twierdzą, że to ona została zaatakowana. Musiała się bronić, bo dziewczyna chciała zerwać jej z głowy welon.

Za siostrą stoi też matka Pauliny.

- Ja już jej wybaczyłam - przekonuje. A po chwili dodaje:

- Boże, co ja zrobię, jak córkę wyrzucą z tego ośrodka? W domu z nią nie poradzę.
Położony w Puszczy Augustowskiej, nad brzegiem jeziora, Dom Pomocy Społecznej w Studzienicznej funkcjonuje od lat. Prowadzi go Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Pod opieką zakonnic pozostaje 49 osób chorych psychicznie, z zespołem Downa i autyzmem z całego regionu. Mają od kilku do 25 lat. Ale są też i starsze. Siostry, jak same przyznają, nikomu nie odmawiają pomocy.

Paulina ma 19 lat i pochodzi z Ełku. Jest chora psychicznie, nie mówi. Do placówki trafiła przed sześcioma laty.

- Musieliśmy ją oddać - tłumaczy się matka. - Dostawała białej gorączki, demolowała mieszkanie. Baliśmy się, że kiedyś zrobi sobie krzywdę. Nie dawaliśmy rady. Nie mam pojęcia, co dalej? Myślę o tym bez przerwy, nie mogę spać.

Sen z oczu spędza kobiecie afera, która wybuchła za sprawą wypoczywającego w pobliżu DPS turysty. Pewnego dnia bowiem zauważył on, jak niepełnosprawne dzieci, a wśród nich Paulina, wracały do domu ze spaceru. W pewnym momencie dziewczyna zdjęła buty. Opiekująca się nią zakonnica zaczęła nimi okładać po głowie swoją podopieczną. Szarpała ją za włosy.

Turysta nagrał tę scenę i film przekazał jednej z telewizyjnych stacji. Wybuchł skandal.

- Nagranie wzbudziło nasze wątpliwości, czy w ośrodku jest przestrzegane prawo - mówi Jolanta Gadek, rzeczniczka prasowa wojewody. - Dlatego wystąpiliśmy do prokuratury z prośbą o zajęcie się tą sprawą.

Kilka dni później opiekunka Pauliny, siostra Jadwiga, wyjechała na urlop.

Jest nowy świadek

Prokuratorskie postępowanie wyjaśniające wciąż trwa. Organy ścigania posiadają nagrany przez turystę film. Wyjaśnienia złożyli już rodzice Pauliny oraz zakonnica. Teraz przesłuchiwani będą rodzice wszystkich przebywających w placówce podopiecznych. To pozwoli stwierdzić, czy doszło tam tylko do incydentu.
Śledczy podejmą też wkrótce obserwację i próbę nawiązania z Pauliną kontaktu.

Przyglądający się temu psycholog być może wyciągnie jakieś wnioski.

- Nikomu nie zostały przedstawione zarzuty - zastrzega Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. - I na tę chwilę trudno wyrokować, czy zostaną. Decyzje w tej sprawie powinny zapaść w przyszłym miesiącu.

Czy zapadną, nie wiadomo. Tym bardziej że w sprawie pojawił się nowy wątek. Do telewizyjnych dziennikarzy zgłosiła się bowiem była podopieczna placówki, która twierdzi, że siostry ją biły. Kobieta opowiada o pokoju tortur, w którym wymierzane są kary za nieposłuszeństwo. Jeśli potwierdzi swoje oskarżenia przed prokuratorem, zakonnice mogą trafić przed sąd.

Dyplom od rzecznika

W ubiegłym roku franciszkanki otrzymały od rzecznika praw dziecka dyplom za wzorowe sprawowanie opieki nad upośledzonymi dziećmi. Były też podziękowania i gratulacje.

Wiosną tego roku DPS w Studzienicznej został skontrolowany przez pracowników Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku. Protokół zawiera same pochwały.

Zdzisław Wasilewski, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Augustowie, któremu ośrodek podlega, twierdzi, że trudno temu się dziwić. Funkcjonuje bowiem bez zarzutów.

- Przeprowadziliśmy w tym roku aż dwie kontrole - precyzuje rozmówca. - Jedną rutynową, a drugą na prośbę rzecznika praw dziecka. Nie stwierdziliśmy żadnych uchybień. Podobnie było w latach minionych.

Dyrektor Wasilewski nie wierzy też w oskarżenia rzucane pod adresem zakonnic.
- To one są poszkodowane - tłumaczy. - Nieraz widziałem, jak mają podrapane twarze. Kiedyś pytałem, co się dzieje. Nie chciały rozmawiać, tylko się uśmiechały.

Modli się za obie

Siostra Anna, dyrektor placówki w Studzienicznej, z dziennikarzami rozmawiać nie chce. Zapewnia tylko, że rzucane pod adresem podległych jej zakonnic oskarżenia to nic innego, jak pomówienia. I dodaje, że siostra Jadwiga wróci do swoich obowiązków.

- Nic nie zrobiła, nie ma powodów, aby odsyłać ją do innego domu - zapewniała dyrektor.

Czy już pracuje?

- Nie mam pojęcia - mówi dyrektor Wasilewski. - Nie jest oskarżona ani skazana. Nie interesujemy się więc tą sprawą.

Matka Pauliny codziennie modli się i za córkę, i zakonnicę. - Nie chowam do niej urazy - zapewnia. - Wiem, jak trudno opiekować się chorym dzieckiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny