W grudniu byliśmy na wysypisku i wizualnie można było stwierdzić, że śmieci zamiast ubyło, to przybyło. A pan nam za każdym razem opowiada, jakie to ma wspaniałe plany. Tylko, że pan nie przekonuje nas żadnymi dokumentami, tylko ciągle coś deklaruje. A wszyscy wiemy, że na wysypisku w Karczach źle się dzieje - mówił radny Piotr Kułakowski.
Ostra wymiana zdań miała miejsce podczas czwartkowej sesji rady miejskiej. Pojawił się na niej Wiesław Szwaczko, prezes ZZO Euro-Sokółka. Przedstawił aktualną sytuację firmy. A ta, mówiąc delikatnie, nie jest dobra.
- W 2013 roku odnotowaliśmy przychód w wysokości 460 tysięcy złotych. Niestety, ze względu na koszty związane m.in. z zagospodarowaniem odpadów, wynik spółki będzie ujemny. A to zmusiło nas do tego, żeby z powrotem przyjmować odpady na składowisko. Niestety, musieliśmy tego zaprzestać na wyraźną prośbę burmistrza. Co do planów, to zamierzamy w tym roku ustawić w Karczach rozdrabniacz i sito, żeby przetwarzać odpady na terenie zakładu. Po ustaniu mrozów ruszą prace związane z zakończeniem pierwszej kwatery na wysypisku - mówił Wiesław Szwaczko.
Po takim wstępie posypały się gromy. Radni nie dali przekonać się jego słowom.
- Zakładaliśmy, że Sokółka zyska na tej spółce. Tylu fajnych zmieniło się przez cztery lata prezesów, a my nie dostaliśmy do tej pory żadnych dokumentów na temat działania spółki. Słyszymy ciągle tylko zapewnienia. No i wyszło, że z tej spółki to żadnego prezentu dla Sokółki nie ma - przekonywał radny Waldemar Gieniusz.
- Czego by pan prezes nie powiedział, to nie ma żadnego znaczenia, bo jest niekompetentny. Ja z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że odpady z Karcz do Studzianek nigdy nie wyjechały. Nie oszukujmy się, gminie nikt nie pomoże. Musimy wystąpić ze spółki. Innej opcji nie ma - przekonywał radny Antoni Czaplejewicz.
Radni nie wierzą w zapewnienia prezesa, że śmieci z Karcz regularnie są wywożone do zakładu w Studziankach. Prezes spółki przekonuje, że tak się dzieje, ale... nie przedstawia radnym żadnych danych na piśmie. Chociażby dotyczących ilości wywiezionych odpadów.
- 6 grudnia do WIOŚ wpłynęła informacja o ciężarówkach przewożących odpady komunalne oraz niebezpieczne substancje. Policja zatrzymała dwa pojazdy. Kierowcy zeznali, że jechali do Karcz ze Studzianek. Te już nie dojechały, ale ile dojechało na wysypisko? - pytał radny Sławomir Sawicki.
- Dziwnym trafem mieszkańcy Sokółki widzą samochody, które pełne wjeżdżają do Sokółki, a nikt nie widzi załadowanych wyjeżdżających z Karcz - dodawał Robert Rybiński, przewodniczący rady miejskiej.
Sławomir Sawicki nie ukrywał, że za całą sytuację w Karczach wini burmistrza.
- Pan radny zrzuca winę na mnie, to ja tę winę przyjmuję - stwierdził burmistrz. - Ale teraz już dopilnujemy. Podjęliśmy decyzję o wypowiedzeniu umowy na składowisko. Zostanie ono cofnięte, jeśli spółka uszczelni nową kwaterę. Faktem jest, że reakcja spółki była natychmiastowa. Od dziś samochody już tylko wywożą śmieci z Karcz. Nic tam nie wjeżdża. Nowe wjadą, gdy będzie nowe pole składowe i ruszy budowa zakładu.
Dopilnować tego ma także straż miejska. Od kilku dni regularnie w Karczach pojawiają się kontrole strażników, którzy sprawdzają, co się dzieje w rejonie wysypiska i czy nie są wwożone śmieci.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?