Od kilku tygodni piłkarze Jagi grają przyjemną dla oka piłkę, popartą dobrymi rezultatami. W pięciu meczach z rzędu (licząc także pucharową wygraną z Miedzią Legnica 2:1) białostocki zespół nie doznał porażki. Taka seria zaowocowała tym, że wicemistrzowie Polski ponownie dołączyli do ścisłej ligowej czołówki i liczą na kwalifikację do europejskich pucharów.
Jaga będzie miała na to dwie szanse, bo 2 maja wystąpi w finale Pucharu Polski przeciwko Lechii Gdańsk na Stadionie Narodowym. Wyprawa do Lubina i spotkanie z Zagłębiem należy więc określić próbą generalną przed najważniejszym wyzwaniem obecnego sezonu.
- Myślimy tylko o lidze i meczu z Zagłębiem, dopiero później będziemy koncentrować się na Pucharze Polski - zapewnia Mamrot, cytowany przez oficjalną klubową stronę. - Zobaczymy, jak będzie wyglądał skład. Mamy w drużynie kilka drobnych urazów i musimy teraz wybrać odpowiednią jedenastkę - dodaje.
Niejasna sytuacja kadrowa, o której mówi białostocki szkoleniowiec, wynika w dużej mierze z natężenia meczów w rundzie dodatkowej. Żółto-Czerwoni odczuwają skutki gry, co trzy dni, dlatego pewne rotacje są niezbędne. Mecz z Cracovią kosztował sporo zdrowia m.in. Bartosza Kwietnia. Pomocnik narzekał na ból w okolicach żeber. W Lubinie nie zagrają również Patryk Klimala i Arvydas Novikovas.
W zaistniałej sytuacji nieoceniony może okazać się powrót Ivana Runje. Chorwat we wtorek zmuszony był pauzować za nadmiar żółtych kartek. Pod nieobecność kluczowego dyrygenta białostockiej defensywy, na środku obrony u boku Zorana Arsenicia, wystąpił Nemanja Mitrović i spisał się bez zarzutów.
- Dobrze jest mieć taki ból głowy, niż nie mieć kogo wystawić - twierdzi Mamrot.
ZOBACZ TEŻ: Kibice Jagiellonii Białystok przed finałem Pucharu Polski 2010 roku [GALERIA]
Problemy rywali są jednak poważniejsze. Zagłębie rzutem na taśmę zakwalifikowało się do grupy mistrzowskiej. W decydującym meczu Miedziowi pokonali Wisłę Kraków 3:1. Przed startem rundy finałowej zespół z Dolnego Śląska miał ambitne cele i liczył, że włączy się do rywalizacji o czołowe miejsca. Plany te szybko zostały zweryfikowane w dwóch pierwszych potyczkach, z Pogonią Szczecin (2:3) i Piastem (0:1). A że nieszczęścia chodzą parami, w Gliwicach Miedziowi stracili Alana Czerwińskiego. Defensor w pojedynku z Jorge Felixem doznał rozcięcia nosa i mało prawdopodobne, aby zdążył się wykurować.
- Podobną sytuację mieliśmy już jakiś czas temu, kiedy po dwóch kolejkach też nas skreślano. Myślę, że i tak możemy być dumni z tego, co już zrobiliśmy w tym roku - uważa bramkarz Zagłębia Konrad Forenc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?