Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagłada nie jest sprawą wyłącznie żydowską. To problem uniwersalny.

Mirosław Miniszewski [email protected]
Napis "Arbeit macht frei" z obozu w Oświęcimiu
Napis "Arbeit macht frei" z obozu w Oświęcimiu
Jeśli bp Pieronek chciał w mało zgrabny sposób powiedzieć,że Zagłada jest problemem uniwersalnym, a nie tylko żydowskim, to trzeba mu przyznać rację.

Synchronicznie z 65. rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz mamy kolejne spięcie na linii Kościół - środowiska żydowskie. W rozmowie z dziennikarzem rzymskiego portalu internetowego "Pontifex", która ukazała się w ostatnią niedzielę, biskup Tadeusz Pieronek miał powiedzieć: "Szoah jako taki to żydowski wymysł (wł. invenzione ebraica), można by równie dobrze mówić z taką samą mocą i ustanowić dzień pamięci także o licznych ofiarach komunizmu, prześladowanych katolikach i chrześcijanach. Ale oni, Żydzi, mają dobrą prasę, ponieważ dysponują potężnymi środkami finansowymi, ogromną władzą i bezwarunkowym poparciem Stanów Zjednoczonych i to sprzyja swego rodzaju arogancji, którą uważam za nie do zniesienia".

W związku z tą wypowiedzią rozpętała się medialna burza i biskup zaczął się gęsto tłumaczyć oraz dementować swoje wypowiedzi, które, jak utrzymuje, nie były autoryzowane.

Przedsiębiorstwo Holokaust

Mamy tutaj do czynienia z materią bardzo delikatną oraz obciążoną potężnym bagażem politycznej poprawności. Od wielu już lat nie ma mowy o swobodnej debacie publicznej na temat Zagłady Żydów. Historyczne badania są praktycznie zablokowane przez obowiązywanie prawa dotyczącego tzw. kłamstwa oświęcimskiego. Na postawie art. 55 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu za zaprzeczanie lub pooddawanie w wątpliwość faktu, jakim był Holokaust, można trafić do więzienia nawet na trzy lata.

Po prostu o Shoah można dzisiaj rozmawiać wyłącznie ściszonym głosem, w postawie absolutnej nabożności. Tymczasem trzeba rozróżnić i zrozumieć kilka kwestii.

Czym innym jest negowanie masowej zbrodni dokonanej przez nazistów (według danych ONZ pochłonęła blisko sześć milionów istnień ludzkich), a czym innym kwestionowanie sakralizacji Holokaustu. I próba podjęcia krytycznej analizy nie tylko samej zbrodni, ale przede wszystkim przemian politycznej świadomości, jakie za jej przyczyną dokonały się w powojennej rzeczywistości.

Tego, że Holokaust stał się znakomitym interesem dla części cynicznych środowisk żydowskich, nie trzeba nawet specjalnie udowadniać. Wystarczy przeanalizować dostępną na ten temat literaturę - przede wszystkim książkę Normana Finkelsteina pt. "Przedsiębiorstwo Holokaust".

Autor obnaża intencje pewnych bardzo wpływowych środowisk żydowskich, które z pamięci Holokaustu uczyniły dla siebie złoty interes. Poddaje także krytyce nadawanie Zagładzie szczególnego znaczenia w historii ludzkości, argumentując, że chociaż była to straszliwa tragedia, nie była ani największym ludobójstwem, ani też jedyną próbą planowego wyniszczenia całego narodu w dziejach świata.

Trzeba dodać, że Finkelstein jest Żydem. Jego matka była córką ortodoksyjnego Żyda, dorastała w Warszawie podczas niemieckiej okupacji, przeżyła warszawskie getto oraz obóz w Majdanku. Jego ojciec był również więźniem warszawskiego getta, a następnie obozu zagłady w Auschwitz. Trudno zatem przypisać mu antysemickie pobudki.

Można tylko przypuszczać, iż gdyby taką książkę napisał Niemiec albo, nie daj Boże, Polak, zostałby natychmiastowo medialnie zmiażdżony i skazany na infamię - nawet jeśli użyłby dokładnie tych samych argumentów.

W nazistowskich obozach ginęli nie tylko Żydzi

Jak w tej sytuacji ocenić wypowiedź naszego biskupa? Wydaje się, że nawet gdyby rzeczywiście użył on takich sformułowań, jakie znalazły się na rzeczonej stronie internetowej, nie byłoby w nich nic niewłaściwego i niezgodnego z prawdą. Kościelny dostojnik niepotrzebnie zabierał głos w swojej obronie i próbował dementować wypowiedzi, które, jeśli je dokładnie przeanalizować, nie mają w sobie nic antysemickiego. A po drugie, nie noszą nawet śladu znamienia "kłamstwa oświęcimskiego". Przeanalizujmy te kwestie po kolei.

Prawdą jest, że - jak powiedział bp Pieronek- Zagłada nie jest wyłączną sprawą Żydów. W nazistowskich obozach ginęły również osoby innej narodowości, przede wszystkim Romowie, Polacy, Rosjanie, Białorusini i wielu innych. Nie jest też prawdą, że, jak niektórzy utrzymują, Polaków nie gazowano i że byli tylko więźniami, okrutnie traktowanymi, ale tylko więźniami. Pierwsze próby z gazem Cyklon B odbyły się w Auschwitz na polskich więźniach oraz radzieckich jeńcach wojennych.

Żydów zginęło więcej, to prawda, ale czy oznacza to, że mamy przyjmować kryterium ilościowe? Masowe wymordowanie kilkuset tysięcy osób jest mniej znaczące od unicestwienia kilku milionów? Przecież takie myślenie jest niedorzeczne. Ponadto tak, jak istniał plan wymordowania całej europejskiej populacji Żydów (sformułowany przez nazistowskich urzędników 20 stycznia 1942 na słynnej Konferencji w Wannsee, z której zachowany protokół wymienia liczbę 11 milionów ludzi), tak samo istniał plan stopniowej zagłady narodów słowiańskich, z Polakami na czele. Po wcześniejszym ich wykorzystaniu jako populacji niewolników.

Jeśli w tej sytuacji powiedzieć, że Shoah było wynalazkiem Żydów, to jest to zasadne przy założeniu, że pojęcie jest czymś innym niż samo wydarzenie. Z tego, co zrozumiałem, bp. Pieronkowi chodziło o to, że ujmowanie zagłady w osobną kategorię pojęciową o sakralnym charakterze jest pomysłem samych Żydów.

Spór o pojęcia

Pierwszym pojęciem, które jest najszerzej stosowane w odniesieniu do Zagłady Żydów w czasie II wojny światowej, to Holokaust. Jest z nim związanych najwięcej kontrowersji.

Przede wszystkim pierwotne konotacje tego pojęcia zostały radykalnie wyparte przez jego powojenne zastosowanie w odniesieniu do losu narodu żydowskiego. Pierwsze jego użycie w odniesieniu do nazistowskich zbrodni miało miejsce dopiero w latach 60. ubiegłego wieku, a w dzienniku "New York Times" pojawia się po raz pierwszy w roku 1970. Słowo "holokaust" jest tłumaczeniem hebrajskiego terminu "olah", oznaczającego całopalenie dokonywane przez kapłana jako przebłaganie za grzechy ludu i pojawia się w Septuagincie - starożytnym greckim przekładzie Starego Źródła. Historycy wskazują jednak na to, iż prawdopodobnie po raz pierwszy tego terminu w związku z masową eksterminacją ludności cywilnej użył Winston Churchill w odniesieniu do ludobójstwa dokonanego przez Turków na Ormianach na początku XX wieku.

Z problemem nazywania Zagłady mamy do czynienia od samego początku, kiedy tylko próbowano ją zrozumieć i nadać jej jakąś dyskursywną formę. Poszukiwanie pojęć lub uniwersalnego pojęcia, które mogłoby reprezentować wojenny los narodu żydowskiego, było próbą ujęcia za pomocą dostępnej terminologii czegoś w istocie niesamowitego, przerażającego i paraliżującego myślenie. Problem z pojęciem Holokaustu jest wszelako taki, że nazistowskie masowe ludobójstwo nie miało w żadnym momencie swego trwania cech ofiary, a już na pewno kontekstu religijnego.

W związku z tym upowszechniło się pojęcie Shoah - ono również ma religijne konotacje i występuje w Starym Testamencie, gdzie oznacza całkowitą zagładę lub zniszczenie, wyrażając radykalne osamotnienie narodu żydowskiego wśród innych otaczających go ludów. Mimo że pojęcie Shoah także da się powiązać z planem kary i sądu bożego, to żydowscy pisarze, teologowie i historycy uznali, że jest ono na tyle elastyczne, że można uwzględnić w ramach jego pola znaczeniowego konotację masowego mordu w niemieckich obozach zagłady.

Rozpowszechnienie terminu Holokaust można natomiast przypisać twórcom angielskojęzycznym oraz przede wszystkim Eliemu Wieselowi. Pisarze i historycy, którzy nie zgadzają się na odróżnianie eksterminacji Żydów i innych aktów ludobójstwa, uznają, iż nadawanie im odrębnych nazw jest nieuzasadnione i starają się zunifikować terminologię dotyczącą wszystkich aktów masowych mordów.
Wydaje się jednak, że nie należy rozważań o Holokauście rozpoczynać od sporów natury religijnej. Najpierw trzeba postarać się opisać, jak faktycznie funkcjonuje on w sferze pojęciowej. To dopiero pozwoli odpowiedzieć na kolejne pytanie o jego wyjątkowość. Taki bowiem sposób jego opisywania ugruntował się nie w sferze faktu, ale dopiero po ustaniu tego wydarzenia, kiedy ci, którzy przeżyli, próbowali o tym opowiedzieć innym i dać świadectwo. Należałoby zatem oddzielić faktyczną Zagładę od Holokaustu jako powojennego dyskursu.

Zagłada jako fakt o uniwersalnym znaczeniu

Tymczasem - co zatraca się w atmosferze jałowych sporów - trzeba przywracać myśleniu Zagładę dokonaną przez Niemców na wielu narodach. Jeśli oddamy pola metafizycznym ujęciom tego problemu, to tym samym uznamy, że jest ona dziełem nie z tego świata. W ten sposób możemy zakończyć wszelką refleksję na jej temat, gdyż wkraczamy na teren dla myśli niedostępny. Jeśli zaś będzie ona niedostępna dla krytycznych ujęć, to znaczy że będzie mogła stać się narzędziem współczesnej zdegenerowanej polityki i wszelkiej maści manipulatorów, którzy cynicznie będą ją wykorzystywać dla realizacji swych doraźnych interesów. Dla innych znów stanie się nic nieznaczącym pomnikiem dawno minionych wydarzeń. Za każdym razem jednak budzić nas będą z myślowego odrętwienia kolejne militarne katastrofy humanitarne i za każdym razem cynicznie będziemy pytać: jak to się mogło stać?

Można współcześnie zastosować wobec Zagłady takie kategorie analityczne, które nie ujmują jej nic ze znaczenia historycznego, nie kwestionują zjawiskowości zła w niej ujawnionego, ale nie redukują tego problemu do li tylko reguł językowych. Jeśli zatem bp Pieronek chciał w mało zgrabny sposób powiedzieć, że Zagłada jest problemem uniwersalnym, a nie tylko żydowskim, to trzeba mu przyznać rację.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny