Rozumiem, że miasto musi się rozwijać i niektóre budynki powinny być zburzone. Nie oznacza to jednak, że pamięć o nich musi zginąć - mówi Krzysztof Kulesza, szef Pracowni Dokumentacji Zabytków.
Twierdzi, że jeśli magistrat przystanie na jego pomysł, Białystok będzie miał w końcu namiastkę archiwum, w którym będzie można znaleźć informacje o dawnej zabudowie miasta.
- Dowiedziałem się, że np. w Londynie są takie archiwa. Można w nich odszukać i poznać historię każdego starego budynku. I to zarówno tego, który istnieje, jak i tego, który kiedyś został zburzony. W niektórych miastach w Polsce też mają takie archiwa - tłumaczy Kulesza.
Dodaje, że u nas sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Materiały w archiwum
państwowym są bardzo niekompletne.
- Historię naszej dawnej zabudowy możemy poznać jedynie z tzw. kart ewidencyjnych dostępnych u wojewódzkiego konserwatora zabytków. Problem w tym, że karty takie mają tylko obiekty wpisane do wojewódzkiej ewidencji zabytków, gdzie ze świecą można szukać np. drewnianych domów z końca XIX wieku. A często bywa tak, że jeśli nawet karta istnieje, to ilość zawartych w niej informacji pozostawia wiele do życzenia - mówi Kulesza.
Podkreśla, że inaczej by było gdyby przed zburzeniem każdego wiekowego budynku udostępnić go architektowi i historykowi.
- Ustaliliby oni datę jego powstania, opisali wszystkie ewentualne przebudowy, zrobili zdjęcia, porozmawiali z sąsiadami, itd. Wszystkie te informacje znalazłyby się w jednym, kompletnym opracowaniu - tłumaczy Kulesza.
Pomysł podoba się Tadeuszowi Arłukowiczowi, wiceprezydentowi miasta odpowiedzialnemu m.in. za kulturę i ochronę zabytków. - Na pewno warto go rozważyć - uważa Arłukowicz.
Z większą rezerwą podchodzi do sprawy Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku. - Pomysł jest dobry, magistrat już nawet po części go realizuje - mówi Truskolaski.
Rzeczywiście, w lipcu, przed zburzeniem domów przy Kijowskiej 1 i Grunwaldzkiej 6, Krzysztof Kulesza zrobił ich dokładną ekspertyzę. Stało się jednak tak dlatego, że pierwotnie magistrat planował przenieść je do skansenu. Nie udało się, bo pierwszy dom był w bardzo złym stanie technicznym, a przenosiny drugiego opóźniłyby inwestycję drogową. Obiekty zburzono, a dokumentacja pozostała.
- Chciałbym, by z tego przypadku zrodziła się stała praktyka. Budynek powinno się opisywać nie tylko w przypadku planowania przenosin - mówi Krzysztof Kulesza.
Dodaje, że dzięki temu nie dojdzie do takich sytuacji jak przy budowie Centrum im. Zamenhofa, czy zburzeniu kamienicy przy Branickiego 3/5.
- Po budynkach, które tam kiedyś stały nie pozostał ślad, a stanowiły one przecież część naszego dziedzictwa - podkreśla Kulesza.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?