Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zachert: Nikomu nic zabierał nie będę

Piotr Czaban [email protected] tel. 085 748 95 55
Jan Zachert na co dzień mieszka w Warszawie, ale jest częstym gościem w Supraślu
Jan Zachert na co dzień mieszka w Warszawie, ale jest częstym gościem w Supraślu
Jan Zachert, potomek rodziny, która niegdyś miała majątki w Supraślu, stara się odzyskać utracone po wojnie ziemie. Sprawa od 18 lat nie mogła znaleźć finału w sądzie.

Przez "klątwę Zacherta" nie możemy sprowadzić inwestorów do Supraśla - od dawna powtarza burmistrz tego miasta Wiktor Grygiencz.

Przypomnijmy. Jan Zachert, potomek rodziny, która niegdyś miała majątki w Supraślu, stara się odzyskać utracone po wojnie ziemie. Sprawa od 18 lat nie mogła znaleźć finału w sądzie.

9 stycznia 2009 roku Ministerstwo Rolnictwa unieważniło decyzję, którą samo podjęło tyle, że w 1959 roku w sprawie: "przejęcia na własność Państwa nieruchomości ziemskiej "Supraśl" o pow. 1,745,95 ha, stanowiącej własność Konstantego Zacherta" (wuj Jana Zacherta, red.).

To otworzyło spadkobiercy drogę do odzyskania dawnego majątku. Sprawę musiał jeszcze zaakceptować wojewoda podlaski. Na drodze jednak stanął zakład Pinea z Supraśla, który działa na ziemiach, o zwrot których walczy Zachert. Pod koniec kwietnia tego roku Ministerstwo Rolnictwa odrzuciło sprzeciw Pinei.

Państwo zapłaci

- Ja się nie staram o sam zakład, tylko o odszkodowanie ze Skarbu Państwa - tłumaczy Jan Zachert. - Teraz wojewoda musi wydać decyzję, że przejęcie ziem nastąpiło z naruszeniem prawa.

Jak dodaje Zachert, część tych gruntów (28 ha) to tak zwane wolne tereny, a część to są tereny, które zostały przejęte, i na których nastąpiły nieodwracalne skutki prawne. Czyli powstały tam takie zakłady jak Pinea czy stacja benzynowa, czy zabudowania klasztorne.

(Nie)oczekiwana zmiana miejsc

Co będzie, jeśli wojewoda wyda pozytywną dla Zacherta decyzję?

Jak tłumaczy zainteresowany, w przypadku terenów objętych "nieodwracalnymi skutkami prawnymi" tryb postępowania jest taki, że sprawa trafi do sądu cywilnego, który wyznaczy rzeczoznawcę. Po dokonaniu przez niego wyceny sąd zatwierdza ewentualną decyzję wojewody.

- Natomiast jeżeli chodzi o te "tereny wolne", po decyzji wojewody wstępuję do powiatu z prośbą o wpisanie nas (w dokumentach następcą prawnym nazywany jest też Andrzej Grzędziński - red.) jako właścicieli tych ziem do księgi wieczystej - wyjaśnia Zachert. - Wtedy sprawa jest otwarta. Można sprzedawać ziemie, robić, co się chce.

A chodzi o duże pieniądze, choć prawdopodobny przyszły właściciel supraskich ziem nie chce mówić o konkretnych kwotach.

- To oceni rzeczoznawca - odpowiada Zachert i deklaruje: - Myśmy przyjęli taką zasadę, że w stosunku do osób fizycznych, które gospodarują i mieszkają na takich ziemiach, nie będzie żadnego regresu. Po prostu, nikomu niczego zabierać nie chcemy. Roszczenia mamy tylko do terenów, które należą do Skarbu Państwa.

Nie tylko koni żal

Jak sam Zachert zauważa, nie wiadomo, co się może stać np. z łąkami w pobliżu Domu Dziecka czy stacji benzynowej, z których korzystają konie z Centrum Edukacji i Sprząśli.

- Dopóki nie będzie inwestora, to na razie mogą się paść, ale jak będzie inwestor, to sorry... - mówi Zachert. - Teraz nie zastanawiam się nad rozwiązaniami. Na razie nie chcę sobie zawracać sobie głowy czymś, czego jeszcze nie mam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny