Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo ks. Popiełuszki. Moskwa - to stamtąd wyszedł rozkaz, aby zabić księdza

Alicja Zielińska
Sekcja zwłok wykazała, jak bili księdza Jerzego, jak go torturowali i wrzucili do wody. Nie mam siły o tym mówić. Ukazało się 20 książek na ten temat, na miłość Boga. Z całą mocą powtarzam, że wszystkie dowody materialne do potwierdzenia czynności wykonawczych zostały przedstawione.
Sekcja zwłok wykazała, jak bili księdza Jerzego, jak go torturowali i wrzucili do wody. Nie mam siły o tym mówić. Ukazało się 20 książek na ten temat, na miłość Boga. Z całą mocą powtarzam, że wszystkie dowody materialne do potwierdzenia czynności wykonawczych zostały przedstawione. Paweł Dubiel
Nie jestem przeciwko dociekaniu prawdy - mówi senator Krzysztof Piesiewicz - ale musi to mieć uzasadnienie, być oparte na żelaznych dowodach. Przecież Piotrowski, Pękala, Chmielewski mieli w bagażniku przygotowane worki z kamieniami dla dwóch osób.

Obserwator: 19 października 1984 r. funkcjonariusze SB uprowadzili i zabili ks. Jerzego Popiełuszkę. Ta zbrodnia wstrząsnęła wszystkimi. Dwa miesiące później, 27 grudnia, ruszył proces przed Sądem Wojewódzkim w Toruniu. Pan oraz mecenasi Edward Wende, Andrzej Grabiński i Jan Olszewski byliście oskarżycielami posiłkowymi w tym procesie. Co Panu najbardziej pozostało w pamięci z tamtego okresu?

Krzysztof Piesiewicz, senator, oskarżyciel posiłkowy w procesie zabójców ks. Jerzego Popiełuszki: Dziwność tego procesu, ponieważ to, co się stało wcześniej, to już wszyscy nosiliśmy w sobie. Dramat, zbrodnię, sposób jej dokonania. Po raz pierwszy widziałem miasto, które było odcięte od świata. W centrum ogromna liczba funkcjonariuszy, w mundurach i po cywilu, latające helikoptery, żelazne spusty zamontowane w sądzie, wydzielony pokój narad, który zajmowali funkcjonariusze tajnej milicji. Sala sądowa była okablowana, bezpośredni przekaz z rozpraw szedł do komitetu wojewódzkiego partii i do MSW. O godzinie 20 odpowiednio zmontowane 15-20-minutowe sprawozdania puszczano w telewizji. Ale i tak pełen obraz tego, co się działo, docierał do opinii publicznej. Józefa Hennelowa w "Tygodniku Powszechnym" zamieszczała obszerne reportaże.

Nie obawialiście się Panowie, że będziecie mieli niewielki wpływ na przebieg sprawy?

- Myśmy tam byli po to, by starać się o rzetelne przeprowadzenie dowodów związanych z samym aktem zbrodni, ale również po to, by bronić dobrego imienia księdza Popiełuszki. Bo w tym procesie były dwa nurty - odsłaniano zbrodnię i jednocześnie chciano przeforsować tezę o jego antypaństwowej działalności. W pewnym momencie zorientowano się, że jest to wołanie na puszczy, że to nie przejdzie. I ta siła naporu osłabła. Może nie wszystko zostało do końca wyjaśnione, ale na pewno został wyjaśniony motyw działania.

Tymczasem co pewien czas przedstawiane są rzekomo nowe fakty podważające okoliczności śmierci księdza Popiełuszki. To, że ciało księdza zostało wrzucone do Wisły dopiero 25 października. Jako miejsce kaźni księdza wskazuje się komendę wojewódzką we Włocławku albo bunkier w Kazuniu, gdzie znajdowała się ekspozytura KGB. Pan się sprzeciwia tym spekulacjom.

- I to stanowczo. Nie chcę na ten temat w ogóle rozmawiać. Każde takie pytanie rodzi podejrzenie, że proces był nierzetelny. To są fantazje, groźne fantazje. Powiem wprost: brednie, niczym niepotwierdzone. Nie jestem przeciwko dociekaniu prawdy, ale musi to mieć uzasadnienie, być oparte na żelaznych dowodach. Przecież Piotrowski, Pękala, Chmielewski mieli w bagażniku przygotowane worki z kamieniami dla dwóch osób. Wiedzieli, że będzie jechał ksiądz Popiełuszko i kierowca i ich dwóch chcieli zabić.

Sekcja zwłok wykazała, jak bili księdza Jerzego, jak go torturowali i wrzucili do wody. Nie mam siły o tym mówić. Ukazało się 20 książek na ten temat, na miłość Boga. Z całą mocą powtarzam, że wszystkie dowody materialne do potwierdzenia czynności wykonawczych zostały przedstawione. Tampony, sznury, kamienie, drągi. Było porównanie drągów z uderzeniami, z krwią, ze wszystkim. I co? I to wszystko należy wrzucić do kosza, bo pewien pan prokurator forsuje swoją wersje zdarzeń (prokurator Andrzej Witkowski, w latach 2000-2006 naczelnik Oddziałowej Komisji IPN w Lublinie - przyp. red.). Nie! Sprawa jest niewyjaśniona tylko w jednym aspekcie.

Mocodawców?

- Oczywiście. A skąd są mocodawcy? No z Moskwy. Tak jak przy zamachu na Papieża. To stamtąd wyszedł rozkaz - zabić ks. Popiełuszkę. Może za 50 lat się dowiemy szczegółów przygotowania tej zbrodni.

W jednej z publikacji zadał Pan następujące pytania: do czego uprawniono funkcjonariuszy resortu? Czy przekroczyli oni tzw. granicę oddziaływania, którą zaplanowano na naradach? Czy też jedynie wypełnili plan? A jeżeli tak, to z czyjej inspiracji ułożony: zewnętrznej czy wewnętrznej? I pisze Pan: Nie wiem, czy kiedykolwiek uzyskamy odpowiedź w sensie procesowo-dowodowym. Dlaczego tak trudno dotrzeć do prawdy?

- Mnie się wydaje, że będziemy czekać długo. Ale też można by zapytać: a po co nam ta prawda? Wiemy, że to byli funkcjonariusze MSW, że w partii był podział, że działała ostro frakcja Milewskiego, ścisła betonowa frakcja moskiewska. Po prostu system komunistyczny zamordował wielkiego kapłana.

Ale za mordem stoją konkretne osoby. Ci, którzy to zrobili, i ci, którzy zlecili.

- Ale co nam to da, gdy się dowiemy, że porucznik Wasiljew Wasiljewicz z Kremla wydał rozkaz zabić polskiego księdza. Oczywiście, że tak było, bo była tam taka komórka.

A generałowie Kiszczak, Jaruzelski? Jaka była ich rola w październiku 1984 r.?

- Na ten temat też nie będę się wypowiadał. Coraz więcej dociera do mnie materiałów, debata na temat generała Jaruzelskiego jeszcze jest przed nami.

Co w takim razie? Zamknąć sprawę księdza Popiełuszki?

- IPN wciąż prowadzi śledztwo. Zobaczymy, co z niego wyniknie. To jest zbrodnia komunistyczna, nie ma przedawnienia. Tylko nie spekulujmy, bo wyniknie z tego więcej zła niż dobra.

A sam fakt, że wówczas doszło do tego procesu, nie jest zastanawiający?

- Oczywiście. To była kompromitacja całego systemu, ten proces obnażył mechanizmy działania MSW. Spowodował, że Polska stała się odtąd innym krajem. Na tym polega wielkość męczenników, że zmieniają rzeczywistość, zmieniają ludzi. I tego ksiądz Popiełuszko dokonał. Dlatego to był proces wielki. I jest bardzo istotne pytanie, dlaczego tamtejsza władza, a więc generał Jaruzelski, zdobyła się na ten proces. Przestańmy ściemniać, jak mówi młodzież, że on musiał to zrobić. Wcale nie musiał. Ksiądz Jerzy mógł pozostać tam, skąd go wyciągnięto, na zawsze. Byłby szum przez dwa miesiąca i sprawa by przycichła. Sprawcy pozostaliby nieznani, jak w wielu innych sytuacjach.

Był jednak świadek. Kierowca Waldemar Chrostowski, który wyskoczył z samochodu.

- Na to też są metody. Nie znaleziono, nie wiadomo kto. Rola Chrostowskiego jest niebywała i dlatego przykro, że tyle wokół niego rozpuszczano niewybrednych opinii. A przecież to bohater. Nie mnóżmy spekulacji, ksiądz Jerzy by tego nie chciał. Ja go znałem osobiście, zetknęliśmy się na początku lat 80. To był młody człowiek, dowcipny, życzliwy dla wszystkich. Musimy budować inną rzeczywistość, mniej podejrzliwą, otwartą. I dziękować Panu Bogu za to wszystko, co się dokonało, co się stało i dzięki komu to się stało.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny