[galeria_glowna]
Aplikantka Marta Krupowicz (z lewej) i Maciej T. (z prawej). Ich romans zakończył się tragedią.
(fot. Archiwum)
To była i nadal jest głośna sprawa w Białymstoku. Młoda, piękna i ambitna prawniczka Marta Krupowicz zginęła w nocy z 1 na 2 stycznia 2010 roku w swoim mieszkaniu przy ulicy Starobojarskiej.
Tragicznej nocy to właśnie Maciej T. zadzwonił pod alarmowy numer 112. - Mam w mieszkaniu nieżywą kobietę - miał powiedzieć dyżurnemu. Podał adres. Przyjechało pogotowie, policja. Adwokat został zatrzymany. Był pijany. Miał blisko dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Przerażająca zbrodnia: Ojciec zamordowanej aplikantki. On ją skatował. To nie wypadek w czasie seksu
Zabójstwo aplikantki. Adwokat nigdy się nie przyznał
Śledztwo szybko przejęła Prokuratura Okręgowa w Suwałkach, by nie było podejrzeń o stronniczość ze strony białostockich prokuratorów. Biegli powołani w śledztwie ustalili, że przyczyną śmierci Marty było uduszenie. Przed śmiercią młoda kobieta została też brutalnie pobita. Miała zmasakrowaną twarz, uszkodzone narządy wewnętrzne. O zabójstwo prokuratura oskarżyła jej partnera Macieja T.
Adwokat nigdy nie przyznał się do zbrodni. Od początku zarzekał się, że tej nocy w mieszkaniu Marty doszło do nieszczęśliwego wypadku. Że w trakcie seksu zbyt mocną ścisnął Martę za szyję. W procesie apelacyjnym, który we wtorek się zakończył, obrona domagała się zmiany kwalifikacji prawnej czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci. Groziła za to zdecydowanie łagodniejsza kara.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?