Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo aplikantki. Dlaczego białostoccy sędziowie nie chcieli sądzić Macieja T.

Magdalena Kuźmiuk
Proces Macieja T. nie ruszy w terminie
Proces Macieja T. nie ruszy w terminie Fot. Archiwum
W każdym środowisku znajdują się różne osoby. Nie znajdziemy grupy zawodowej, w której byliby wyłącznie ludzie o nieskazitelnych charakterach - mówi sędzia Janusz Sulima.

Sprawa radcy prawnego Macieja T. Akt oskarżenia ostatecznie trafił do Sądu Okręgowego w Lublinie. W poniedziałek miał ruszyć proces, jednak, z uwagi na pisma nadesłane przez obrońców oskarżonego, termin rozprawy przełożono o kolejne trzy tygodnie. Nie było w Białymstoku takiej sprawy, w której osobę wykonującą zawód prawnika oskarżono by o tak ciężkie przestępstwo.

Sędzia Janusz Sulima, z Sądu Okręgowego w Białymstoku: Rzeczywiście, nie pamiętam takiej sprawy.

Jaką reakcję wywarła ona w białostockim środowisku prawniczym?

- Jeśli chodzi o środowisko sędziowskie, to wydaje mi się, że sam fakt postawienia tak poważnego zarzutu osobie wykonującej zawód adwokata nie wywołał nadzwyczajnych emocji. Oczywiście sprawa tego typu każdego z nas bulwersuje jako człowieka. Bez względu na to, kto może być sprawcą. Nie żyje młoda dziewczyna.

Dlatego białostoccy sędziowie nie chcieli sądzić Macieja T.?

- Tu nie chodzi o to, że nie chcieli. Taka decyzja była podyktowana m.in. dobrem wymiaru sprawiedliwości. Chodziło przede wszystkim o to, żeby nie pozostawał jakikolwiek cień podejrzenia, że ta sprawa zakończyła się takim a nie innym wyrokiem z uwagi na to, że oskarżony jest osobą, która wykonywała zawód radcy prawnego, a później adwokata w okręgu naszego sądu i która ma znajomych wśród prokuratorów i sędziów. Ta decyzja była podyktowana tym, żeby nie było żadnych podejrzeń co do tego, że na decyzję sądu mogły wpłynąć jakieś pozamerytoryczne względy.

Czy nie może być tak, że białostoczanie, którzy od początku szalenie interesują się tą sprawą, mogą pomyśleć, że sama taka decyzja już może rzucać cień na bezstronność sędziów?

- Wręcz odwrotnie. Będzie w tej sprawie rozstrzygać Sąd Okręgowy w Lublinie. A zatem sąd, w którego okręgu ta osoba nie wykonywała zawodu. Sądzę, że jest ona zupełnie nieznana tamtemu środowisku. I to zapewni, moim zdaniem, że nie będzie jakichkolwiek podejrzeń co do tego, że ktoś wpływał na wydawane decyzje w sprawie tej osoby. Chcę podkreślić, że tutaj nie tyle chodzi o stronniczość sędziów, ile o to, jakie odczucia społeczne mogłyby być w sytuacji, gdyby ta sprawa toczyła się w naszym sądzie. Jestem przekonany, że pojawiłyby się komentarze, bez względu na to, jaki wyrok by nie zapadł, że o jego treści zadecydowały względy pozamerytoryczne, gdyż dotyczył on osoby znanej miejscowemu środowisku prawniczemu.

Myśli Pan, że sędziowie w Lublinie potraktują Macieja T. sprawiedliwie? Naiwnością byłoby sądzić, że informację o tym, że pracował on jako adwokat, lubelscy sędziowie mają tylko z akt tej sprawy.

- Oczywiście, że będą mieli taką informację. Jestem jednak przekonany o tym, że nie będzie to miało wpływu na podejmowane w jego sprawie decyzje. Twierdzę tak na podstawie własnego doświadczenia zawodowego. Trudno mi nawet sobie wyobrazić, aby którykolwiek z sędziów orzekających w naszym sądzie, zastanawiając się nad kwestią winy, brał pod uwagę okoliczność, że oskarżony pracował na przykład jako sędzia. Nie wyobrażam też sobie, aby taka okoliczność mogła wpłynąć na złagodzenie kary. Wręcz przeciwnie. Jeżeli wina takiej osoby zostałaby uznana za udowodnioną, to fakt, że ta osoba wykonywała zawód wymagający zaufania publicznego, mógłby być potraktowany jako jedna z okoliczności obciążających przy wymiarze kary. Od takich osób - policjantów, sędziów, nauczycieli - wymaga się więcej.

No właśnie. Tuż przed końcem ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Białymstoku wydał wyrok w sprawie białostockiego policjanta, który wielu zbulwersował. Chodziło o to, że policjant, będąc w stanie nietrzeźwości, spowodował kolizję i uciekł. Na rozprawie sędzia podkreślał, że ów policjant jest bardzo zasłużonym funkcjonariuszem. W uzasadnieniu dowiedzieliśmy się, że policjanta powinniśmy traktować tak samo, jak każdego innego człowieka. Dodam tylko, że sąd warunkowo umorzył to postępowanie.

- Nie chcę zaprzeczać samemu sobie. Jeżeli sąd orzeka o karze, to bierze pod uwagę szereg okoliczności - obciążających i łagodzących. To, że ktoś, pomimo wykonywania takiego zawodu, dopuścił się jakiegoś przestępstwa, jest jedną z okoliczności obciążających. Ale ta okoliczność sama w sobie nie może automatycznie przesądzać, że nie można brać pod uwagę innych okoliczności, w szczególności łagodzących. Taki automatyzm przy ferowaniu orzeczenia o karze niejednokrotnie prowadziłby do skrajnej niesprawiedliwości. Każdą sprawę należy rozpatrywać całkowicie indywidualnie. To nie może być tak, że skoro policjant popełnia przestępstwo, to należy wobec niego stosować z reguły surowszą karę, aniżeli wobec innych sprawców przestępstw.

Przy wydawaniu wyroków w tego typu sprawach sąd bierze pod uwagę także całokształt działań danej osoby, jej zachowanie przed popełnieniem przestępstwa?

- Oczywiście. Należy brać to pod uwagę, by ocenić, jakie są właściwości i warunki osobiste sprawcy. Dlatego istotne jest jego zachowanie zarówno przed popełnieniem przestępstwa, jak i później. To, czy wyraził żal, skruchę, czy przeprosił pokrzywdzonego, naprawił szkodę. Potem, w kontekście wszystkich okoliczności związanych z popełnionym czynem i sprawcą, należy się zastanowić, jaką karę wymierzyć. To nie może być tak, jak w przypadku tego policjanta, że wobec innych osób, które dopuściły się tego czynu, a więc prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu, możemy zastosować warunkowe umorzenie postępowania, a wprowadzamy niepisaną regułę, że wobec policjantów tego środka wychowawczego nie możemy stosować. Bo dlaczego nie możemy? Czy jest jakiś argument za tym, że wobec policjanta nie możemy stosować warunkowego umorzenia postępowania?
Opinię publiczną mogą bulwersować takie decyzje sądu.

- Ale przecież generalnie ten policjant został potraktowany tak, jak każdy inny sprawca tego rodzaju czynu. Warunkowe umorzenie postępowania jest stosowane także w wielu innych sprawach o przestępstwo prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Faktem jest, że powinien on dawać przykład innym obywatelom, że nie wolno jeździć po pijanemu. Niemniej jednak nie można tracić z pola widzenia wszystkich tych okoliczności związanych z tym sprawcą, które mogły doprowadzić sąd do decyzji o warunkowym umorzeniu postępowania. Z takim rozstrzygnięciem również wiążą się pewne dolegliwości i myślę, że dla tego policjanta ten wyrok będzie nauczką na całe życie. Nie może być tak, że orzekając w danej sprawie i często decydując o losie konkretnego człowieka, który popełnił przestępstwo, w ogóle nie patrzymy na jego dotychczasowe życie, na to, jak to było w przypadku tego policjanta, że dla ratowania innych nie zawahał się zaryzykować własnym życiem, tylko od razu go przekreślamy.

Ale w innej sprawie, asystenta sędziego w sądzie okręgowym, jednocześnie syna innego sędziego, sąd także był łaskawy. Ten człowiek również spowodował kolizję pod wpływem alkoholu i sąd również warunkowo umorzył wobec niego postępowanie, traktując tę sprawę jako incydent. Taka decyzja sądu powoduje, że ten człowiek ma nadal otwartą furtkę, by zostać sędzią.

- W tym przypadku sąd również miał prawo, jeżeli uznał, że zostały spełnione wszystkie ustawowe przesłanki, warunkowo umorzyć postępowanie. Ani prawo, ani też zdrowy rozsądek nie zabraniają stosowania takiego rozstrzygnięcia wobec osób zatrudnionych w sądzie. Takie orzeczenie nie oznacza też całkowitej bezkarności. Przypomnę, że równocześnie były wymierzone wobec tej osoby środki karne. Orzeczenie białostockiego sądu zostało zaskarżone przez prokuratora i utrzymane w mocy przez Sąd Okręgowy w Olsztynie. Po uprawomocnieniu się tego orzeczenia osoba ta, chociaż nie musiała tego zrobić, sama zrezygnowała z dalszej pracy w sądzie. Można by powiedzieć, że sama za sobą zamknęła furtkę prowadzącą do zawodu sędziego.

Czy dużo jest takich spraw w Sądzie Okręgowym w Białymstoku, kiedy sędziowie wyłączają się od ich rozpoznawania, składając specjalne oświadczenia?

- Takie sprawy się trafiają, ale często są to sprawy, które nie budzą zainteresowania społeczeństwa. To sprawy typowo prywatne, chociażby o rozwód. Wyłączenie sędziów od rozpoznawania tego typu spraw, moim zdaniem, tylko sprzyja budowaniu zaufania do wymiaru sprawiedliwości. Warto jeszcze raz podkreślić, że to nie jest tak, że sędziowie nie chcą osądzić takiej sprawy. To nie wynika z braku chęci. Sędziowie kierują się przede wszystkim dobrem wymiaru sprawiedliwości.

Wracając do sprawy Macieja T.: czy w przypadku zabójstwa Marty K. też taka decyzja by zapadła? Nawet gdyby rodzina zmarłej nie złożyła takiego wniosku?

- Sądzę, że tak. Już nawet na etapie postępowania przygotowawczego, gdy był skierowany wniosek prokuratora o przedłużenie stosowania tymczasowego aresztowania, sędziowie z urzędu złożyli oświadczenia, w których wskazali na okoliczności uzasadniające przekazanie tego wniosku do rozpoznania innemu sądowi.

Czy sprawa Macieja T., oczywiście nie przesądzając o jego winie, będzie miała negatywne oddziaływanie na białostockie środowisko prawnicze?

- W każdym środowisku znajdują się różne osoby. Nie znajdziemy grupy zawodowej, w której byliby wyłącznie ludzie o nieskazitelnych charakterach. Dlatego nie sądzę, aby nawet ewentualne skazanie osoby wykonującej zawód adwokata za zbrodnię zabójstwa rzuciłoby poważny cień na całe środowisko prawnicze w Białymstoku.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny